Tuż przed rozpoczęciem czeskiego przewodnictwa w Radzie UE Ukraina otrzymała status kandydata. Trudno było przełamać opór niektórych państw Unii? Źródła DGP mówią, że do końca wahali się Duńczycy, Holendrzy i Szwedzi.
Droga z Kijowa do Europy jest długa i niełatwo ją pokonać. Zarówno w sensie dosłownym, jak i politycznym. Ale ostatecznie wszystkie państwa zgodziły się na przyznanie Ukrainie statusu kandydata. Taka jest polityczna rzeczywistość, którą trzeba uszanować. Wszyscy rozumiemy, że członkostwo Ukrainy w UE nie nastąpi jutro ani pojutrze. To długi proces, który wymaga podjęcia wielu wysiłków. Pod koniec sierpnia organizujemy w Pradze konferencję dla Ukrainy, podczas której przedyskutujemy, co jako UE możemy dla niej zrobić. Gdy wojna się skończy, kraj musi zostać odbudowany i przebudowany. Ukraińscy obywatele dokonali cywilizacyjnego wyboru, by Ukraina była państwem europejskim, a nie gubernią totalitarnej Rosji Władimira Putina. Są silnie zmotywowani, wiedzą, o co walczą. Zadaniem Czech jest pomoc Ukrainie na tej drodze.
Kiedy mogą zostać rozpoczęte negocjacje akcesyjne? Termin „do końca waszej prezydencji” jest pewnie zbyt optymistyczny.
Nie wiem, jaki kalendarz jest realistyczny, ale od strony politycznej musimy do tego dążyć.
Reklama
Ukraina także ma do odrobienia pracę domową. Które ze stawianych przez UE warunków uważa pan za najważniejsze?
Wszystkie muszą zostać spełnione. Od Ukrainy zależy, kiedy to się stanie.
Niektóre kraje sceptyczne wobec integracji podnosiły kwestię praworządności. Także ukraińska opozycja – nie mam na myśli rosyjskiej piątej kolumny, ale polityków proeuropejskich – nie jest przekonana, czy na pewno władze robią, co mogą, by spełnić te warunki.
Obecne władze prowadzą wojnę. Bronią Ukrainy przed hordami Putina, które próbują ją skolonizować. I kiedy mówię „skolonizować”, mam na myśli dokładnie to słowo. Rozkradają jej majątek, niszczą domy, przesiedlają ludność do obozów koncentracyjnych. Obrona kraju to zadanie numer jeden dla władz na dziś, na jutro i dopóki ta wojna trwa. Ostatecznym celem Ukrainy jest jednak wstąpienie do Unii, więc warunki praworządnościowe muszą zostać spełnione. Drogi na skróty nie będzie, ale pamiętajmy, że Unia robi wiele, by wesprzeć Ukrainę militarnie, politycznie i humanitarnie. Umowa o wolnym handlu została rozszerzona, unijne instytucje pokierują wysiłkami na rzecz odbudowy Ukrainy i zreformowania jej tak, by zbliżyć ją do UE. Członkostwo jako takie jest powiązane z rządami prawa. Obecnie zaczynamy negocjacje z Albanią i – mam nadzieję – Macedonią Północną. Komisarz ds. rozszerzenia Olivér Várhelyi powiedział, że rozdział dotyczący praworządności zostanie otwarty jako pierwszy, a zamknięty jako ostatni. Ukraina przejdzie tę samą drogę. Proces negocjacyjny ma przy tym charakter techniczny. Wiele zależy od woli politycznej, więc słusznie pan pyta o kraje sceptyczne, ale Ukraina udowodni, że jest gotowa do akcesji, i jestem pewien, że ostatecznie także one ją zaakceptują, tak jak zgodziły się na przyznanie jej statusu kandydata.
Czechy należą do awangardy państw wspierających Ukrainę. Jako pierwsze państwo zdecydowaliście się na dostawy czołgów…
…i śmigłowców.
Można zrobić dla Ukrainy więcej, by pomóc jej się obronić?
Jesteśmy w awangardzie, ale nie jesteśmy sami. Obok mamy przyjaciół – Polskę, państwa bałtyckie, USA, Wielką Brytanię i wiele innych krajów. Należymy do największych dostawców broni. Wiemy, po co to robimy: upadek Ukrainy natychmiast doprowadziłby do rozlania się rosyjskiego zagrożenia na Europę Środkową. Polska to świetnie rozumie. Dyskutujemy o stałych dostawach nowoczesnych rodzajów uzbrojenia. Istniało wiele tabu, dotyczących dostaw czołgów albo systemów obrony przeciwlotniczej, ale wszystkie już padły. Niemal każdy wysyła wszystko, czego Ukraina potrzebuje. Jasne, że różne państwa mają różne podejście. Widzimy to w Europie. Pytanie, jak mamy się przygotować na przedłużający się konflikt.
Konflikt będzie się przedłużał?
Weszliśmy w szósty miesiąc wojny, ona już jest długa. Rosja nie zamierza się zatrzymać. Uważamy, że Putin sądzi, iż może ponownie zaatakować Kijów. Może też zaanektować część terytoriów Ukrainy. Gdyby taki scenariusz się spełnił, musimy być gotowi na mocną reakcję.
Rozmawiał w Pradze Michał Potocki