Ukraiński ekspert: To "krzyk rozpaczy"

„To krzyk rozpaczy, ponieważ Rosjanie zrozumieli, że przegrywają na froncie i nie są w stanie utrzymać już zajętych terytoriów. Rosyjska armia wycofuje się i kwestia wyzwolenia tych terenów przez siły ukraińskie to już tylko kwestia czasu” – powiedział PAP w środę ekspert wojskowy Ołeh Żdanow.

Cztery okupowane przez Rosję regiony Ukrainy ogłosiły we wtorek pilnie, że zamierzają przeprowadzić referenda w sprawie przyłączenia do Rosji. Są to samozwańcze tzw. Doniecka i Ługańska Republiki Ludowe, a także okupowane części obwodów chersońskiego i zaporoskiego.

Reklama

W środę rano Putin ogłosił w Rosji częściową mobilizację i zapowiedział poparcie dla tzw. „referendów” na okupowanych terytoriach Ukrainy, które nazwał „historycznymi ziemiami Noworosji”.

„Dzisiaj Putin próbuje +naciągnąć+ na fakty tę ideologię, że Rosja jest w niebezpieczeństwie” – powiedział analityk. Jego zdaniem mobilizacja w obecnym momencie nie będzie mieć efektu, bo ta ideologia nie działa.

„Rosyjska armia nie chce walczyć. Te trzysta tysięcy będą zbierać do Nowego Roku. Mobilizację trzeba było ogłaszać w marcu, kiedy ktoś jeszcze mógł uwierzyć w te historie o +nazistach+ w Ukrainie” - powiedział ekspert.

„Dla Ukrainy te +pseudoreferenda+ nic nie zmieniają, nikt na świecie ich nie uzna. Tym bardziej, że na tych terenach trwają działania bojowe, a jeszcze mają to być +głosowania zdalne+. Na tych terenach są problemy z łącznością, nie mówiąc o internecie” – dodał ekspert.

Według oceny Żdanowa „Putin nie zamierza od razu przyłączyć okupowanych terytoriów. „Dlatego powiedział o +ziemiach Noworosji+. Moim zdaniem może to być próba utworzenia jakiegoś podmiotu o nazwie Noworosja czy Nowoukraina” – powiedział Żdanow. Jego zdaniem okupacja „choćby metra kwadratowego oznacza nowy pakiet sankcji, który dla Rosji „może się stać ostatnim przed jej upadkiem”.

„Putin chce odrodzić Związek Radziecki, a raczej stworzyć imperium w granicach ZSRR. Zabrać obwód zaporoski i przyłączyć do Rosji to nie jest +w imperialnym stylu+. Nie, on by chciał stworzyć najpierw odrębny byt, a potem np. przyłączyć go do państwa związkowego. On o tym marzy – już to zrobił z Łukaszenką, a teraz naciska na Armenię” – powiedział Żdanow.

„Teraz kluczowa jest reakcja Zachodu, musi być odpowiednia reakcja na to wyzwanie, które rzucił mu Putin” – zaznaczył rozmówca PAP.

Groźby użycia broni jądrowej to element zastraszania, przekonuje analityk. Propagandyści Kremla przekonują, że po aneksji Kreml będzie traktował okupowane tereny jako część swojego terytorium i będzie „miał rozwiązane ręce do użycia wszystkich środków”. To samo zasugerował w środę Putin.

„A jakiego jeszcze Rosja może użyć argumentu, oprócz broni jądrowej? Putin mówi: +Nie posłuchacie mnie, będzie wojna atomowa+. Chociaż i liderzy USA, i Wielkiej Brytanii pośrednio, przez media, dali mu jasno do zrozumienia, że w przypadku użycia broni masowego rażenia, zastrzegają sobie prawo do reakcji. A Zachód doskonale wie, gdzie mieści się ten jego bunkier” – wskazał Żdanow.

„Mam w takim razie pytanie: a dlaczego nie odpowiedzieli, gdy Ukraina przeprowadzała ataki na Krymie? Przecież doskonale wiedzieli, że stoi za nimi Ukraina” - dodał ekspert.

Cielma: To potwierdza problemy Kremla

Decyzja władz Rosji o przeprowadzeniu częściowej mobilizacji świadczy o problemach z kadrami i pozyskiwaniem sił do walki w wojnie z Ukrainą – powiedział PAP redaktor naczelny „Nowej Techniki Wojskowej” Mariusz Cielma.

„Przyczyną tej decyzji są problemy z kadrami, małe efekty zaciągu ochotniczego oraz rezygnacje służących już w wojsku z kontraktów” – powiedział PAP Mariusz Cielma.

Według eksperta duże straty na froncie, w tym w efekcie udanej niedawnej ukraińskiej kontrofensywy, słabe morale rosyjskich wojskowych zniechęcają ochotników do udziału w działaniach zbrojnych. Zachęty finansowe nie są wystarczające wobec dużego ryzyka ranienia lub śmierci.

To sprawia, że, jak mówi Cielma, do dalszego prowadzenia wojny „konieczny jest przymusowy zaciąg”.

„To ma pomóc frekwencji i poprzez groźby zmniejszyć liczbę odmów” – zaznacza analityk.

„Formalne zwiększenie liczby żołnierzy nie rozwiąże też innego problemu – z wyszkoleniem wojska. Dotychczasowe działania na froncie pokazały, że problemy ma zawodowowa armia. Szybkie przeszkolenie zmobilizowanych, zwłaszcza w sytuacji, gdy wielu szkoleniowców wysłano na front, wydaje się nieprawdopodobne” – dodaje Cielma.

Ocenia również, że zsynchronizowanie ogłoszenia mobilizacji z zapowiedzią tzw. referendów i aneksji terytoriów okupowanych ma na celu zastraszenie Ukrainy i Zachodu oraz ograniczenie ukraińskich działań kontrofensywnych. „Dlatego pojawia się presja, przynajmniej słowna, że broń nuklearna może być w grze” – powiedział Cielma.

Brytyjski MON: Mobilizacja to przyznanie, że inwazja jest porażką

Ogłoszona przez prezydenta Rosji Władimira Putina częściowa mobilizacja jest przyznaniem, że jego inwazja ponosi porażkę, a żadna ilość propagandy nie może przykryć faktu, że Ukraina wygrywa wojnę - oświadczył w środę brytyjski minister obrony Ben Wallace.

"Złamanie przez prezydenta Putina własnych obietnic, że nie będzie częściowej mobilizacji ludności ani nielegalnej aneksji części Ukrainy jest przyznaniem, że jego inwazja ponosi porażkę. On i jego minister obrony wysłali dziesiątki tysięcy własnych obywateli na śmierć, źle wyposażonych i źle prowadzonych. Żadna ilość propagandy nie może przykryć faktu, że Ukraina wygrywa tę wojnę, społeczność międzynarodowa jest zjednoczona, a Rosja staje się globalnym pariasem" - napisał w wydanym oświadczeniu Wallace.

W wyemitowanym w środę rano przemówieniu Putin ogłosił częściową mobilizację, która ma się rozpocząć jeszcze tego samego dnia i zagroził Zachodowi użyciem broni jądrowej w przypadku "ataku na integralność terytorialną Rosji". Jak wyjaśnił później minister obrony Siergiej Szojgu, mobilizacja obejmie 300 tys. osób.

Litewski MON: Zmobilizowani rosyjscy rezerwiści będą mięsem armatnim

Ogłoszona w środę przez Władimira Putina częściowa mobilizacja świadczy o złej sytuacji tego kraju - uważa minister obrony Litwy Arvydas Anuszauskas. Jego zdaniem rosyjscy rezerwiści staną się "mięsem armatnim" w wojnie z Ukrainą.

„Putinowska tzw. trzydniowa zwycięska wojna osiągnęła fazę mobilizacji. Świadczy to o złej sytuacji w Rosji" - napisał w środę minister Anuszauskas na Facebooku.

"Częściowa mobilizacja, którą Putin ogłasza od dzisiaj, pozwoli zaopatrzyć się w nowe +mięso armatnie+, uzupełnić jednostki, które zostały praktycznie zniszczone, i wysłać słabo wyszkolonych żołnierzy ze starymi czołgami do ataków w nowych falach" – uważa minister i podkreśla, że w odpowiedzi na to Zachód powinien wzmocnić swoje wsparcie militarne dla Ukrainy.

"Odpowiedzią krajów wspierających Ukrainę ma być ciągły dopływ nowoczesnego sprzętu wojskowego dla narodu broniącego się przed ludobójstwem" – napisał Anuszauskas.

Aleksandra Akińczo

Prezydent Finlandii: Putin postawił na pokerową zagrywkę

Putin postawił „na pokerową zagrywkę i jest to katastrofalne”, skomentował w środę decyzję Moskwy o częściowej mobilizacji rezerwistów prezydent Finlandii Sauli Niinisto. Cytowany przez krajową agencję STT, przyznał, że zapowiadane przez Putina tzw. referenda ws. przyłączenia wschodnich terenów Ukrainy do Rosji, mają pozorny status prawny, dzięki czemu Rosja ma uzurpować sobie prawo do interwencji na tych obszarach.

„Jeśli jesteś zdesperowany, to robisz właśnie coś takiego” – skomentował decyzję Putina były szef wywiadu wojskowego, pułkownik Pekka Toveri.

„To nie jest nic zabawnego” – uważa z kolei szef Instytutu Polityki Zagranicznej Mika Aaltola. Cytowany przez „Helsingin Sanomat” ocenił, że Rosja „nie jest już racjonalnym graczem” i choć wyzwanie Rosji jest skierowane do całego Zachodu, to Finlandia powinna „uważnie monitorować poczynania wschodniego sąsiada”. „To zryw upadającego mocarstwa” – dodał.

Szef parlamentarnej komisji spraw zagranicznych Jussi Halla-aho uważa natomiast, że decyzja Putina o mobilizacji, to „nowe nieprzewidywalne czynniki”.

Nie podnieśliśmy stopnia gotowości i raczej tego nie zrobimy – poinformował sztab generalny fińskich sił zbrojnych. „Zagrożenie nie jest w tym kierunku” – podkreślono.

W fińskiej armii obowiązuje obecnie drugi stopień alarmowy w czterostopniowej skali bezpieczeństwa wewnętrznego (został podniesiony w lutym tego roku jeszcze przed rozpoczęciem rosyjskiej agresji na Ukrainę). Stanowisko komendantury fińskich sił zbrojnych przekazał w środę dziennik „Ilta-Sanomat”.

Przemysław Molik

Premier Holandii: Pogróżki Putina nie robią na nas wrażenia

Ogłoszenie mobilizacji w Rosji pokazuje panikę Kremla, ale nie należy w niej widzieć zagrożenia dla Zachodu - przekazał w środę premier Holandii Mark Rutte. Wypowiedzi prezydenta Władimira Putina, w tym te o broni jądrowej, to znana wcześniej retoryka, która nie robi na nas wrażenia - zaznaczył szef niderlandzkiego rządu.

"Mobilizacja, wzywanie do referendum w Doniecku, to wszystko są oznaki paniki. Jego (Putina - PAP) retoryka dotycząca broni jądrowej to coś, co słyszeliśmy wcześniej wiele razy i nie robi to na nas wrażenia" - powiedział Rutte na antenie publicznej rozgłośni NOS.

"To wszystko znana nam retoryka. Doradzałbym zachowanie spokoju" - podkreślił holenderski polityk. W jego ocenie, środowych wypowiedzi Putina "nie należy traktować jako bezpośrednie zagrożenie toczoną na pełną skalę wojną z Zachodem".

Bułgarski MON: Decyzja Putina o mobilizacji prowadzi do zaostrzenia konfliktu

Decyzja prezydenta Rosji Władimira Putina o częściowej mobilizacji doprowadzi do zaostrzenia konfliktu z Ukrainą - skomentował w Sofii po środowym posiedzeniu rządu minister obrony Dymitar Stojanow. Jego zdaniem stwarza ona dodatkowe ryzyko dla bezpieczeństwa Bułgarii, lecz bezpośredniego zagrożenia nie ma.

„Każdy konflikt, zamrożony lub gorący, jak na Ukrainie, stwarza zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego. Zaczynając od napływu uchodźców i wykorzystywania środków gospodarczych, wpływających w ten czy inny sposób na bezpieczeństwo narodowe. Widzimy co dzieje się z cenami” – stwierdził minister.

Stojanow podkreślił, że Bułgaria jest członkiem NATO, a system zbiorowego bezpieczeństwa gwarantuje jej bezpieczeństwo narodowe. Zauważył, że jego zdaniem istnieją ściśle określone reguły w Sojuszu, „na razie nie jest konieczne zwiększanie kontyngentu NATO w Bułgarii” - dodał.

Według byłego ministra obrony Todora Tagarewa decyzja Putina oznacza uznanie krachu rosyjskiej operacji wojskowej w Ukrainie. „Rosyjskie siły są zmuszone ustępować przed ukraińską presją. Putin jest w sytuacji bez wyjścia, Rosja z każdym dniem traci okupowane terytoria” -powiedział.

W ocenie eksperta ds. międzynarodowego bezpieczeństwa i byłego wiceministra obrony Jordana Boziłowa Zachód będzie dążył do uniknięcia bezpośredniej ingerencji w konflikt, lecz nasili materialne i moralne wsparcie dla ukraińskiej armii.

Ewgenia Manołowa

Mer Kijowa: Tyran uruchomił procesy, które go pogrzebią

Tyran w końcu uruchomił w swoim kraju procesy, które go pogrzebią - skomentował ogłoszenie w Rosji mobilizacji mer stolicy Ukrainy Kijowa Witalij Kliczko. Cywilizowany świat musi zrozumieć, że zło trzeba zniszczyć u korzeni, a nie prowadzić rozmowy o negocjacjach pokojowych - zaznaczył.

"Ogłoszone przez Putina groźby mobilizacji i nuklearne nie pomogą agresorowi w jego pragnieniu podboju i zniszczenia Ukrainy i Ukraińców. Tyran w końcu uruchomił w swoim kraju procesy, które go pogrzebią. I cywilizowany świat powinien nareszcie zrozumieć, że zło trzeba niszczyć u korzeni, a nie rozmawiać o jakichś iluzorycznych +negocjacjach pokojowych+" - napisał Kliczko na Telegramie (https://t.me/vitaliy_klitschko/1507).

"Celem Zachodu jest osłabienie, podzielenie i zniszczenie Rosji" – mówił również Putin w przemówieniu ogłaszającym mobilizację. Utrzymywał on, że Zachód grozi Rosji m.in. użyciem broni jądrowej. "W przypadku zagrożenia dla naszego państwa, naszej ziemi i narodu wykorzystamy wszystkie niezbędne środki do obrony. To nie jest blef" – podkreślił rosyjskie prezydent.

KE: Putin dąży do eskalacji agresji na Ukrainę

Władimir Putin jest zainteresowany jedynie eskalacją agresji na Ukrainę - oświadczył w środę na konferencji prasowej w Brukseli rzecznik Komisji Europejskiej ds. zagranicznych Peter Stano, reagując na ogłoszoną przez rosyjskiego przywódcę "częściową mobilizację".

"Putin nie jest zainteresowany pokojem. Putin jest zainteresowany jedynie eskalacją agresji. Częściowa mobilizacja i referenda, to kolejny przejaw tego, że jest zdesperowany przebiegiem tej agresji" - oznajmił Stano.

"Państwa członkowskie UE odbyły już spotkanie koordynacyjne, na którym dyskutowały odpowiedź UE na trwającą agresję przeciwko Ukrainie. Chodzi o wszystkie aspekty tej agresji - popełnione zbrodnie, referenda, odkrycie masowych grobów" - dodał przedstawiciel KE.

Artur Ciechanowicz

Premier Belgii: Musimy zachować spokój

„Przede wszystkim musimy zachować spokój i nie dolewać oliwy do ognia” - powiedział w środę premier Belgii Alexander De Croo stacji VRT NWS, reagując na ogłoszenie przez prezydenta Rosji Władimira Putina częściowej mobilizacji wojskowej w konflikcie z Ukrainą.

Z drugiej strony nie powinniśmy się bać – podkreślił szef belgijskiego rządu. „Musimy jasno określić nasze stanowisko i nadal wspierać Ukrainę” - zaznaczył, cytowany przez agencję Belga.

De Croo odniósł się do broni, którą Belgia już wysłała na Ukrainę. „Belgia przekazała już broń i zasoby o wartości 55 mln euro. Będziemy to robić nadal w obszarach, w których jesteśmy silni” - wskazał.

Łukasz Osiński

Prezydent Czech: Mobilizacja to oczywista konsekwencja ostatnich sukcesów Ukrainy

Prezydent Czech Milosz Zeman w opublikowanym w środę oświadczeniu uznał, że decyzja o ogłoszeniu częściowej mobilizacji w Rosji jest oczywistą konsekwencją ostatnich sukcesów militarnych Ukrainy. Premier Petr Fiala ocenił z kolei, że jest to kolejny dowód na to, że to Moskwa jest agresorem.

Zeman podkreślił, że właściwą odpowiedzią byłoby zwiększenie pomocy dla Ukrainy, ale nie tylko w sferze militarnej. Premier w imieniu czeskiej prezydencji w Radzie UE powiedział agencji CTK, że Europa musi zachować jednolite stanowisko wobec Rosji, i opowiedział się za dalszą pomocą humanitarną, ekonomiczną i wojskową dla Ukrainy.

Czeskie ministerstwo spraw zagranicznych oświadczyło, że ogłoszenie częściowej mobilizacji i pseudoreferendów w okupowanych regionach Ukrainy stanowią "eskalację imperialnej agresji" Rosji i prowadzą do śmierci kolejnych Ukraińców i Rosjan. Jak zaznaczył resort, twierdzenie, że Rosja jest zagrożona, jest "obrzydliwym kłamstwem".

Piotr Górecki

Morawiecki: Rosja będzie kontynuowała dzieło zniszczenia

Potwierdziły się wcześniejsze informacje o częściowej mobilizacji w Rosji. Rosja będzie kontynuowała swoje dzieło zniszczenia, będzie próbowała doprowadzić do zniszczenia Ukrainy, do zagarnięcia części terytoriów. Nie możemy się na to zgodzić - powiedział w środę premier Mateusz Morawiecki.

W wyemitowanym rano w rosyjskiej telewizji państwowej przemówieniu prezydent Rosji Władimir Putin ogłosił częściową mobilizację w kraju, która ma się rozpocząć już w środę, 21 września. Częściowa mobilizacja ma objąć rezerwistów, osoby, które odbyły służbę w wojsku.

"Potwierdziły się wcześniejsze informacje o częściowej mobilizacji w Rosji. Rosja będzie kontynuowała swoje dzieło zniszczenia, będzie próbowała doprowadzić do zniszczenia Ukrainy, do zagarnięcia części terytoriów" - powiedział premier Mateusz Morawiecki, który obserwuje w środę w Nowej Dębie (woj. podkarpackie) ćwiczenia NIEDŹWIEDŹ-22.

Jak zauważył, Rosja poniosła w ostatnim czasie kilka dotkliwych porażek, "dlatego przystąpili do kolejnego planu, chcą na oczach świata zmieniać granice, mapy, chcą zagarnąć, zaanektować część terytoriów".

"Nie możemy się na to zgodzić. Chcemy żyć z Rosją w pokoju, z pokojową Rosją, Rosją nastawioną pokojowo do całego świata. Ale kiedy Rosja pokazuje swą brutalną siłę, to my musimy pokazywać naszą siłę obronną" - zaznaczył Morawiecki.

Jak podkreślił, Polska jest częścią największego, najważniejszego sojuszu militarnego w historii świata - NATO.

Sylwia Dąbkowska-Pożyczka, Wojciech Huk

Wiceszef MSZ: Skuteczność Putina jest mocno ograniczona

Prezydent Rosji Władimir Putin chce doprowadzić do eskalacji wojny, ale skuteczność jego realnych działań w zakresie mobilizacji wojskowej jak i pogróżek co do użycia broni jądrowej będzie niezwykle mocno ograniczona - powiedział PAP wiceszef MSZ Paweł Jabłoński.

Wiceszef MSZ powiedział PAP, że środowym wystąpieniem Putin po prostu chce doprowadzić do eskalacji wojny. "To jest jego intencja, tutaj nie ma żadnych wątpliwości, co do jego zamiarów. A te pogróżki o rozpoczęciu przygotowań do mobilizacji kolejnych kilkuset tysięcy żołnierzy, aby skierować ich do zabijania ludzi na Ukrainie to są działania, które nie pozostawiają żadnych złudzeń, jakie są plany Rosji" - mówił Jabłoński.

Zwrócił uwagę, że "czym innym są plany, a czym innym możliwości" Rosji Putina. "Myślę, że zarówno w zakresie samej mobilizacji, jak i tych pogróżek co do użycia broni jądrowej, realne możliwości działania Rosji są takie jak możemy obserwować od prawie już siedmiu miesięcy na Ukrainie. Ukraina powstrzymała atak, oczywiście przy ogromnym wsparciu Polski i innych państw NATO. I to pokazuje, że Rosja, która ma bardzo złe intencje i zamiary wobec całej Europy, nie tylko wobec Ukrainy, tych zamiarów dotąd nie była w stanie zrealizować" - zaznaczył wiceszef MSZ.

Jak podkreślił, Rosja jest dzisiaj państwem "dość mocno przeżartym wewnętrznymi problemami i skuteczność tych zamiarów i działań Putina będzie niezwykle mocno ograniczona". Ale - jak jednocześnie dodał Jabłoński - Putin z pewnością dalej będzie eskalował i dalej będzie dążył, by na Ukrainie było jak najwięcej ofiar.

Wiceszef MSZ zauważył, że jeszcze przed ogłoszeniem częściowej mobilizacji w Rosji, od kilku dni pojawiają się w rosyjskich mediach społecznościowych sygnały, że coraz więcej ludzi chce uciec z Rosji. "To jest niezwykle istotny sygnał pokazujący, że Rosjanie po prostu zaczynają zdawać sobie sprawę z tego, że tę wojnę przegrywają" - dodał Jabłoński.

Przypomniał, że Polska i państwa bałtyckie przestały wydawać wizy turystyczne czy biznesowe dla Rosjan. "Ale jednocześnie, jeżeli ktoś ucieka z Rosji przed prześladowaniami, występuje o wizę humanitarną czy ochronę międzynarodową, to takiej ochrony jak najbardziej my udzielimy. I jeżeli będą takie sytuacje, że będą dezerterzy z armii rosyjskiej, ludzie którzy chcą uciec przed tą mobilizacją, to jeżeli będą się kwalifikować do wiz humanitarnych, to takiej pomocy będziemy im udzielać" - zapowiedział Jabłoński.

Przekazał, że od początku wojny w Ukrainie takich wiz humanitarnych zostało przyznanych kilkaset, przede wszystkim opozycjonistom zagrożonym represjami w Rosji.

Karol Kostrzewa

Wiceszef MON: Słowa Putina są wyrazem desperacji i słabości

Zapowiedź prezydenta Rosji Władimira Putina o częściowej mobilizacji rezerwistów oraz ponowna groźba użycia broni jądrowej, to dowód desperacji i słabości prezydenta Rosji – ocenił w rozmowie z PAP wiceszef MON Wojciech Skurkiewicz.

W wyemitowanym w środę rano przemówieniu Putin ogłosił częściową mobilizację, która ma się rozpocząć jeszcze tego samego dnia i zagroził Zachodowi użyciem broni jądrowej w przypadku "ataku na integralność terytorialną Rosji". Minister obrony Siergiej Szojgu poinformował później, że mobilizacja ma objąć 300 tys. osób.

"Dzisiejsze orędzie i słowa Putina świadczą o swoistej desperacji z jego strony" – ocenił Skurkiewicz. "To przykład tego, że armia rosyjska nie radzi sobie na Ukrainie; jest w defensywie, choć miała zająć Kijów w ciągu kilkudziesięciu godzin. To coś, co pokazuje też swoistą słabość prezydenta Federacji Rosyjskiej" – podkreślił.

Według wiceministra obrony, "do wyobraźni Putina najbardziej przemawiają i będą przemawiać daleko idące sankcje gospodarcze". "To jest kluczowy element, który się będzie odbijał na społeczeństwie Rosji. Istotne, aby świat Zachodu był zjednoczony w tych działaniach, podejmował wspólne decyzje, zajmował jednolite stanowisko wobec Federacji Rosyjskiej i samego Kremla, aby nie dał się podzielić działaniami ze strony Federacji Rosyjskiej" – powiedział Skurkiewicz.

"Groźba użycia broni jądrowej jest aktem desperacji ze strony Putina. On zdaje sobie sprawę, że tego typu działania doprowadziłyby do globalnego konfliktu, do trzeciej wojny światowej. To działanie absolutnie desperackie, takie grożenie niczemu dobremu nie służy, na pewno nie będzie służyło zbliżeniu się do rozstrzygnięć, jeżeli chodzi o konflikt na Ukrainie" – ocenił wiceszef MON.

Szrot: Usankcjonowanie tego, co w Rosji dzieje się od miesięcy

Ogłoszona przez prezydenta Rosji Władimira Putina częściowa mobilizacja to właściwie nic nowego. To usankcjonowanie tego, co dzieje się w Rosji od miesięcy, postępującej ukrytej mobilizacji - powiedział PAP szef Gabinetu Prezydenta Paweł Szrot. Wskazywał, że Rosja ma wielkie problemy m.in. z wyszkoleniem nowych żołnierzy.

O ogłoszoną przez Putina decyzję, PAP spytała szefa Gabinetu Prezydenta Pawła Szrota. "Właściwie nie jest to nic nowego, to jest usankcjonowanie tego, co w Rosji się dzieje już od miesięcy. Czyli ta postępująca ukryta mobilizacja nabiera kształtu formalnego" - ocenił prezydencki minister.

Jak jednocześnie podkreślił, to nie oznacza natychmiastowego zasilenia armii rosyjskiej tysiącami nowych wyszkolonych i uzbrojonych żołnierzy. "To dopiero początek tego procesu, a zakończenie go będzie bardzo trudne dla kraju, który prowadzi wojnę i ma wielkie problemy z zaopatrzeniem, i z wyszkoleniem nowych żołnierzy" - podkreślił minister w KPRP.

Pytany, czy i jak decyzja Putina może wpłynąć na ukraińską kontrofensywę, odparł, że "na pewno nie w tym momencie, nie w najbliższej perspektywie czasowej". "Tu byłbym zupełnie spokojny. Zresztą też zwracam uwagę na przemówienie wczorajsze prezydenta Andrzeja Dudy, wskazujące na pełną determinację Ukraińców w obronie swojego kraju, swej wolności i konieczność wspierania przez wolne kraje, kraje Zachodu, tego ogromnego wysiłku Ukrainy" - wskazywał Szrot.

Szrot pytany w środę o to, że podczas przemówienia Putin zagroził także Zachodowi użyciem broni jądrowej – w przypadku "ataku na integralność terytorialną Rosji" - odparł, że "to nie jest pierwszy raz". "Myślę, że ta pogróżka będzie regularnie powtarzana przez przywódców Rosji, i przez propagandystów tego reżimu. Należy do tego podejść absolutnie spokojnie i z zimną krwią" - przekonywał prezydencki minister.

Na uwagę, że zbiega się to w czasie z ogłoszeniem przez cztery okupowane przez Rosję regiony Ukrainy (samozwańcze tzw. Doniecka i Ługańska Republika Ludowa i okupowane części obwodów chersońskiego i zaporoskiego) zamiaru przeprowadzenia referendów ws. przyłączenia się do Rosji, Szrot odparł, że "o tym również mówił pan prezydent". "Jego zdaniem, to nie powinno w żaden sposób wpłynąć na postawę krajów Zachodu" - zaznaczył.

Sylwia Dąbkowska-Pożyczka

Prawnik Nawalnego: Mobilizacja jest de facto powszechna, a nie częściowa

Mobilizacja jest de facto powszechna, a wcale nie częściowa; powołać mogą wszystkich, oprócz tych, którzy nie nadają się z powodu wieku i stanu zdrowia – ocenił w środę prawnik ekipy opozycjonisty Aleksieja Nawalnego Wiaczesław Gimadi. Media zauważyły, że 7. punkt dekretu został utajniony.

„Jeśli przeczyta się dekret Putina, to w rzeczywistości oczywiście nie jest to żadna częściowa, lecz powszechna mobilizacja” – napisał Gimadi na Twitterze.

„Mają prawo powołać wszystkich, oprócz zupełnie niezdolnych do służby z powodu stanu zdrowia i z powodu wieku (żołnierze do 50, a młodsi oficerowie do 60 lat). Jak zachce ministerstwo obrony” – napisał Gimadi.

Media niezależne zwróciły natomiast uwagę, że dokument zawiera utajniony fragment.

„W opublikowanej na stronie internetowej Kremla treści dekretu punkt 7. został pominięty, a w wersji przedstawionej na państwowym portalu prawnym (odpowiednik Dziennika Ustaw) jest ukryty i oznaczony jako +do użytku służbowego+” – pisze w środę portal Meduza.

Zapytany o treść tego punktu rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow powiedział, że „nie może jej ujawnić”, jednak uściślił, że dotyczy on liczby osób, które mają być zmobilizowane. Przytoczył także słowa ministra obrony, który powiedział, że ma to być 300 tys. osób”.

„Jest tam mowa o tym, że to liczba do 300 tys.” – powiedział Pieskow.

Władimir Putin ogłosił częściową mobilizację w Rosji w środę. Prezydent Rosji przekonywał, że dotyczyć ona będzie rezerwistów i tych, którzy odbyli służbę w wojsku. A minister obrony dodawał m.in., że nie będzie poboru studentów.

Tymczasem Meduza zwraca uwagę, że „w dokumencie nie ma mowy o tym, iż poborowi podlegają rezerwiści”. W dekrecie podano też warunki zwolnienia z mobilizacji i są to m.in. wiek, stan zdrowia, wyrok sądu o pozbawieniu wolności. Zwolnienie mogą otrzymać także pracownicy rosyjskiego kompleksu obronnego. (PAP)