Pół miliona baryłek ropy dziennie odpowiada ok. 5 proc. styczniowego wydobycia surowca przez Rosję. Kreml wielokrotnie zapowiadał taki krok, odkąd kraje Unii Europejskiej oraz grupy G7 zaczęły zastanawiać się nad ograniczeniem cen eksportowych na rosyjską ropę.

“Rosja uważa, że system limitów cen na rosyjską ropę i produkty naftowe jest interwencją w rynek i rozszerzeniem destrukcyjnej polityki energetycznej całego kolektywnego Zachodu” – powiedział w piątkowym oświadczeniu zastępca rosyjskiego premiera Aleksander Novak.

Reakcja rynków

Reklama

Rynki zareagowały na rosyjską decyzję. Notowania ropy Brent wzrosły w piątek o 2,37 proc., do poziomu 86,50 dol. za baryłkę, zaś amerykańskiej WTI o 2,33 proc., do poziomu 79,88 dol.

Inwestorzy obawiają się, że takie działania mogą wprowadzić większe zamieszanie na rynku ropy, który jak dotąd dobrze znosił wprowadzenie kolejnych ograniczeń na surowiec z Rosji.

Od momentu wejścia w życie zakazów importowych na surowce i limitów cenowych na ropę z Rosji „większość obserwatorów spodziewało się pewnego spadku produkcji, zaś Moskwa może próbować przedstawić przymusowe cięcia produkcji jako dobrowolną politykę” – komentuje Bob McNally, szef Rapidan Energy Group i były urzędnik Białego Domu.

Deklaracja OPEC+

Plany zmniejszenia wydobycia przez Rosję pogłębią skutki działań prowadzonych przez OPEC+. Arabia Saudyjska, będąca częścią kartelu, w ubiegłym roku zmniejszyła produkcję surowca o 2 mln baryłek dziennie, aby zachować wyższe ceny ropy. W reakcji na plany Rosji delegaci OPEC zasygnalizowali, że nie będą obecnie podejmować żadnych działań, aby wypełnić lukę na rynku surowca spowodowaną przez przyszłe ograniczenie produkcji ze strony Rosji.

W krótkim terminie nikt nie zdoła wypełnić luki wywołanej przez rosyjskie cięcia – komentuje Giovanni Staunovo, analityk z UBS Group AG.

Ale już długim terminie – jak uważa Viktor Katona, analityk z Kpler – rosyjskie cięcia prawdopodobnie nie wpłyną na globalne ceny surowca. Zmniejszenie wydobycia zostało ogłoszone tylko w stosunku do marca, a później produkcja ropy może odbić – dodaje.