Ukraińska wojna zadecyduje o przyszłości Władimira Putina. Dopóki wzbudza strach, a najbliższe otoczenie okazuje mu respekt, groźba, że ktoś skróci jego rządy, pozostaje iluzoryczna. Jednak sytuacja zacznie się zmieniać wraz z pojawieniem się pierwszych oznak słabości – od wieków car, któremu brakowało zdolności oraz możliwości trzymania poddanych za twarz, stawał się zagrożeniem dla otoczenia.

W tamtejszych realiach nawet zbrodniarz jest bardziej pożądany jako władca niż słabeusz. Tyran zapewnia porządek, zaś mięczak stwarza zagrożenie, że ktoś spoza dworu przejmie władzę albo głowę zacznie podnosić lud. Ilekroć taki car zasiadał na tronie Rosji, w jego otoczeniu narastała potrzeba jak najszybszego jego usunięcia. Bo fundamentem imperialnej Rosji zawsze jest osoba imperatora.

Niemiecka nadzieja

Reklama

– Albo będę panować, albo zginę – oświadczyła Zofia Fryderyka Augusta von Anhalt-Zerbst po przybyciu do Rosji, przyszła Katarzyna Wielka. Niemiecka księżniczka poślubiła w 1745 r. przyszłego władcę imperium Romanowów Piotra Fiodorowicza, bo tak życzyła sobie jego ciotka cesarzowa Elżbieta.

Pojawienie się Niemki na dworze w Petersburgu okazało się dla rosyjskich elit doskonałą wiadomością – zaczęto dostrzegać jej maniakalną żądzę władzy. Władcza osobowość Katarzyny dawała nadzieję na wyplątanie się kraju z kłopotliwej sytuacji dynastycznej.

Zamieszanie sprokurowała córka Piotra Wielkiego – Elżbieta. Gdy w grudniu 1740 r. zmarła jej kuzynka cesarzowa Anna, nowym carem Rosji został dwumiesięczny Iwan VI. Dziecko na tronie niepokoiło, więc dwór zaczął z nadzieją spoglądać na odsuniętą od władzy córkę Piotra I. Elżbieta nie zawiodła: przekupiła dowódców stacjonującego w Petersburgu Pułku Preobrażeńskiego i nocą 25 listopada 1741 r. zjawiła się w garnizonie w towarzystwie trzech współpracowników. Według Andrzeja Andrusiewicza, autora monografii „Romanowowie. Imperium i familia”, zwróciła się do żołnierzy słowami: „Czy chcecie mi służyć, jak służyliście mojemu ojcu? Sami wiecie, ile wycierpiałam i ile cierpi naród od Niemców. Uwolnijmy się od naszych prześladowców. Chodźcie za mną!”.

Gwardziści zareagowali entuzjazmem. Zamach stanu przebiegł sprawnie, lecz nowa władczyni nie zdecydowała się na carobójstwo. Z rozkazu Elżbiety małego Iwana VI wywieziono do Rygi, potem więziono coraz dalej od Petersburga. Mimo koszmarnego traktowania carewicz doczekał dnia, gdy jego krzywdzicielka w 1762 r. zmarła, nie pozostawiając potomka. Choć problem sukcesji rozwiązała dużo wcześniej, wyznaczając na następcę tronu syna swojej siostry Anny – księcia Piotra Fiodorowicza. Zatroszczyła się też o to, by bez problemu utrzymał władzę – stąd pomysł jego szybkiego ślubu z Zofią von Anhalt-Zerbst. Aby przez rodzinne koligacje zapewnić mu poparcie państw niemieckich.

CAŁY TEKST W WEEKENDOWYM WYDANIU MAGAZYNU DGP