"Fakt, że (Prigożyn) udał się na Białoruś, jest powodem do niepokoju" - powiedział Dannatt. Zaznaczył, że jeśli właściciel Grupy Wagnera "utrzymał wokół siebie skuteczne siły bojowe, to ponownie stanowi zagrożenie dla ukraińskiej flanki najbliżej Kijowa", czyli miasta, które Rosjanie próbowali zdobyć na początku wojny. Dodał, że "jest całkiem możliwe", że Rosja może wykorzystać wagnerowców do ponownej próby opanowania stolicy Ukrainy.

Oceniając bunt Prigożyna i jego późniejsze porozumienie z Władimirem Putinem, Dannatt ocenił, że nie ma bezpośrednich zwycięzców sobotnich wydarzeń, a ich wstrząsy wtórne odbijać się będą echem przez dłuższy czas. "Putin jest zdecydowanie osłabiony. Rosyjskie wojsko znajduje się wyraźnie w rozsypce" - zauważył.

Zgodnie z zawartym porozumieniem, w którym miał pośredniczyć autorytarny lider Białorusi Alaksandr Łukaszenka, Prigożyn udał się do tego kraju. (PAP)