- Rzeź północnokoreańskich żołnierzy
- Armia Kima: Zindoktrynowana, przygotowana, ale bez ducha walki
- Najlepsi z najlepszych trafili na ukraiński front
- Z potrzeby uzbrojenia
- Walka o strategiczną kontrolą nad Kurskiem
Rzeź północnokoreańskich żołnierzy
Biały Dom i Pentagon potwierdziły w poniedziałek, że siły północnokoreańskie walczą na froncie głównie na pozycjach piechoty. Walczą z jednostkami rosyjskimi w obwodzie kurskim. Część z nich operuje jako zupełnie samodzielne oddziały.
Amerykańskie władze nie podały konkretnych liczb dotyczących zaginionych, zabitych i rannych. Nie wiadomo również, czy ranni żołnierze będą mogli wrócić do akcji. Jak dodali urzędnicy, mimo że około 12 000 północnokoreańskich żołnierzy to siły specjalne, przed przybyciem do Rosji nie brali oni jeszcze udziału w działaniach frontowych, co może tłumaczyć skalę ich strat. Jak podała agencja prasowa Yonhap, południowokoreańska Narodowa Służba Wywiadowcza bada doniesienia o śmierci żołnierzy północnokoreańskich.
Armia Kima: Zindoktrynowana, przygotowana, ale bez ducha walki
Korea Północna ma jedną z największych armii świata, liczącą 1,28 miliona aktywnych żołnierzy, ale w przeciwieństwie do Rosji, Koreańska Armia Ludowa (KPA) nie ma żadnego doświadczenia bojowego. Armia Pjongjangu jest „gruntownie zindoktrynowana, ale jej gotowość bojowa jest niska” – twierdzi cytowany przez BBC Mark Cancian z Centrum Studiów Strategicznych i Międzynarodowych (CSIS). Jednak uważanie północnokoreańskich żołnierzy za rosyjskie mięso armatnie to, zdaniem eksperta, duża przesada, którą określił mianem „ukraińskiej brawury”.
Korea Północna zazwyczaj komunikuje się ze światem zewnętrznym za pośrednictwem oficjalnych mediów. Jak do tej pory nie skomentowały one doniesień o ofiarach ani nawet informacji o wysłaniu żołnierzy, którzy wspierają obecnie rosyjską armię.
Najlepsi z najlepszych trafili na ukraiński front
Służby wywiadowcze Ukrainy i Korei Południowej poinformowały, że wielu żołnierzy wysłanych do Rosji to jedni z najlepszych żołnierzy Pjongjangu, wywodzący się z 11. Korpusu, znanego również jako Korpus Szturmowy. Jednostka jest szkolona w zakresie infiltracji, sabotażu infrastruktury i zabójstw.
Zdaniem Michaela Maddena, eksperta ds. Korei Północnej ze Stimson Center w Waszyngtonie, żołnierze ci są „szkoleni tak, aby znosić ogromny ból fizyczny i tortury psychiczne”. „To, czego im brakuje w walce, nadrabiają tym, co są w stanie wytrzymać fizycznie i psychicznie” – czytamy dalej w artykule BBC.
Z potrzeby uzbrojenia
W czerwcu prezydent Rosji Władimir Putin odwiedził Kima w Pjongjangu. Rosyjsko-północnokoreańskie zbliżenie nastąpiło po tym jak Rosja najwyraźniej wyczerpała możliwość pozyskania uzbrojenia z innych źródeł. Wcześniej drony bojowe rosyjskie wojsko kupowało od Iranu. Inni sojusznicy Kremla jak Chiny, czy Turcja w obliczu międzynarodowych sankcji nie kwapili się do zbytniego angażowania się w wojnę na Ukrainie.
Walka o strategiczną kontrolą nad Kurskiem
Siły ukraińskie okopały się w obronie terytorium zdobytym latem w Kursku. Rząd prezydenta Wołodymyra Zełenskiego ma nadzieję, że dzięki temu uzyska większą siłę nacisku, jeśli i kiedy rozpocznie negocjacje z Rosją.
Czekając na negocjacje pokojowe
W poniedziałek prezydent-elekt Donald Trump powiedział, że Ukraina powinna zdecydować się na porozumienie. Jest to najnowszy sygnał, że może naciskać na zawarcie porozumienia bez negocjacji terytorialnych.
Keith Kellogg, specjalny wysłannik Trumpa na Ukrainę i Rosję, planuje w styczniu odwiedzić Kijów. Jest również otwarty na spotkania w Moskwie, gdyby otrzymał stamtąd zaproszenie. Nowa administracja dąży do zakończenia blisko trzyletniej wojny.
Jak twierdzą urzędnicy, mimo że Rosjanie odzyskali znaczące tereny w obwodzie kurskim, ukraińskie siły będą prawdopodobnie w stanie utrzymać się tam przez co najmniej kilka miesięcy. Dodali też, że utrzymanie tej pozycji przez dłuższy czas będzie wyzwaniem dla nich wyzwaniem.