Od chwili monachijskiej konferencji do spraw bezpieczeństwa, a następnie spotkania Rosja-USA w Arabii Saudyjskiej, Rosjanie nie ukrywali radości i coraz głośniej wyrażali nadzieję, że teraz wreszcie nadchodzą dla nich lepsze czasy. Wydawało im się chyba, że zrozumieli sposób myślenia środowiska Donalda Trumpa, z czym problem mają zachodni politycy, jednak wszystko zmieniło się w piątek.
USA chcą zerwać współpracę z ONZ
Wtedy to gruchnęła wieść, że Stany Zjednoczone przymierzają się do wystąpienia z Organizacji Narodów Zjednoczonych, którą same zakładały zaraz po II wojnie światowej. Projekt ustawy, stwierdzającej rozwód USA z ONZ przedstawił dzień wcześniej republikański senator Mike Lee z Utah. Pomysłodawcy nie ukrywają, że czas USA w tej międzynarodowej organizacji już się skończył.
- Organizacja Narodów Zjednoczonych stała się platformą dla tyranów i miejscem ataków na Amerykę oraz jej sojuszników(…). Skoro prezydent Trump rewolucjonizuje naszą politykę zagraniczną, stawiając Amerykę na pierwszym miejscu, powinniśmy wycofać się z tej fikcyjnej organizacji i skupić się na rzeczywistych sojuszach, które zapewniają naszemu krajowi bezpieczeństwo i dobrobyt – powiedział na antenie Fox News senator Lee.
Amerykanom szczególnie nie podoba się to, że USA muszą płacić na utrzyma nie ONZ i wszystkich jej pobocznych organizacji 18 miliardów dolarów rocznie, co oznacza, iż pokrywają aż jedną trzecią wydatków organizacji. Przedstawiony przez nich projekt zakłada między innymi, że USA nie będą brać udział w żadnych negocjacjach pokojowych z udziałem ONZ, a także wypowiedzą organizacji siedzibę, która znajduje się w Nowym Jorku.
Rosjanie zaskoczeni pomysłem USA. „Nie ma alternatywy”
Propozycja republikańskich kongresmenów odbiła się na świecie szerokim echem, a głosy zdziwienia i zaniepokojenia docierają nawet z Moskwy. Na Kremlu zaczęto obawiać się, czy taka decyzja USA nie zburzy stosunków międzynarodowych, a jednocześnie nie odbierze Rosji możliwości wpływania na światowe decyzje, co dotychczas mogła czynić, będąc członkiem Rady Bezpieczeństwa ONZ. Teraz zaś, bez Stanów Zjednoczonych, decyzje tego gremium znacząco stracą na wadze, a USA nie będą zmuszone ich przestrzegać. Nic też dziwnego, że rosyjscy posłowie wyrażają poważne obawy, a głos w tej sprawie zabrał między innymi Aleksiej Czep, wiceprzewodniczący komisji spraw zagranicznych Dumy Państwowej.
- Wycofanie się z ONZ jest, moim zdaniem, bardzo poważnym błędem ze strony Stanów Zjednoczonych Ameryki. Wydaje mi się, że to pewien ruch PR-owy. Prawdopodobnie Amerykanie są teraz w jakiejś euforii i próbują pokazać, że „nie obchodzi nas żaden z was”. To bardzo skomplikuje sytuację międzynarodową – cytuje słowa rosyjskiego posła agencja TACC.
Podobnie ostrożnie na amerykańskie plany patrzy rzecznik Kremla, Dmitrij Pieskow. Dowiedziawszy się o pomyśle senatorów, przyznał, że ONZ jest pełna niedoskonałości, ale na razie nie ma na świecie żądnego gremium, które mogłoby stać się platformą do szukania przez państwa porozumienia i zapobiegania większym konfliktom.
- Nie znamy jeszcze wszystkich szczegółów tej inicjatywy. Nadal opieramy się na wiodącej roli ONZ i pomimo wszystkich oczywistych niedoskonałości tej organizacji, nie ma dla niej żadnego następcy. Obiektywnie rzecz biorąc, nie ma możliwości stworzenia alternatywy – powiedział Pieskow.