Pytanie, które często słyszę w ostatnich dniach, brzmi: co jest nie tak z rosyjskim wojskiem? Wiele osób na Zachodzie miało błędne przekonanie, że rosyjska machina wojenna mogła stanąć w szranki z NATO i teraz są zaskoczeni, jak wielkie problemy mają te ogromne siły z pokonaniem znacznie mniejszego i gorzej wyposażonego sąsiada, czyli Ukrainy.

W czasie, gdy pełniłem funkcję naczelnego dowódcy NATO, spotykałem się z rosyjskim wojskiem i ówczesnym szefem sztabu generalnego generałem Nikołajem Makarowem. Makarow, sympatyczna postać, opowiadał mi o rosyjskich wysiłkach, mających na celu modernizację wojska, począwszy od profesjonalizacji i odejścia od brutalnego systemu poborowego. Istniały też plany poprawy zdolności ofensywnych w cyberprzestrzeni, ulepszenia broni precyzyjnej i pojazdów bezzałogowych.

Wydawało się, że był on pewien co do czynionych postępów, ale na podstawie wszystkiego, co widziałem na Ukrainie, można stwierdzić, że ten trwający dekadę wysiłek modernizacji wojska rosyjskiego nie udał się, a rosyjskie siły znów są pełne poborowych. Nie ma także wielu dowodów na to, że udało się ulepszyć sprzęt. Rosjanie nie zaprezentowali wyrafinowanej armii z XXI wieku, ale tępą siłę w stylu wojsk z czasów II wojny światowej.

Główne błędy Rosjan

Reklama

W przeciwieństwie do Syrii, gdzie rosyjskie siły były skuteczne, ale nie toczyły tam zaciekłych bitew z poważną, stałą armią, dzisiejsze walki na Ukrainie pokazują istniejące luki w podejściu Rosjan do szkolenia, wyposażenia i organizacji. Warto wskazać na trzy kluczowe problemy i żaden z nich nie może zostać rozwiązany szybko, a to oznacza, że Rosjanie będą dalej kuleć w czasie działań na Ukrainie.

Pierwszy problem jest oczywisty – to porażki logistyczne. W wojsku często mówimy, że amatorzy studiują strategię, a profesjonaliści – logistykę. Pozyskiwanie amunicji, paliwa, żywności, ciepła, prądu i sprzętu do komunikacji jest kluczowe. Dla Rosjan trudne okazało się w szczególności pozyskiwanie paliwa.

Obraz długiego na kilkadziesiąt kilometrów konwoju z czołgami i transportem, który stał przed Kijowem, jest dobrym przykładem niekompetencji - każda zachodnia armia opracowałaby szczegółowe plany, aby sprawić, że tak dużo ofensywnej broni nie będzie stało przez wiele dni na otwartym terenie. Wyposażenie i obsługa logistyczna stosunkowo małych jednostek w Syrii jest łatwa, jeśli porównamy ją z obsługą 200-tys. armii.

Drugi problem jest może mniej oczywisty, ale bardziej podstępny. Duża liczba jednostek dokonujących inwazji na Ukrainę to poborowi lub rezerwiści. Nie są oni profesjonalną, ochotniczą siłą dowodzoną przez starsze kadry zawodowe. Istnieją anegdotyczne przykłady rosyjskich żołnierzy, którzy dosłownie nie są świadomi wagi ich misji – niektórzy są zdziwieni, że nie są na ćwiczeniach, ale odkrywają to dopiero w momencie pojmania przez Ukraińców.

Trzeci kluczowy błąd to złe dowództwo, co można było obserwować na żywo. Rosyjski plan zakładał atak na Ukrainę z sześciu różnych kierunków, przy istotnym podziale sił. Plan walk, który dzieli siły na sześć osi, jest z natury wadliwy. Bez wątpienia można to przypisać błędnym założeniom i informacjom wywiadowczym: rosyjscy generałowe musieli oczekiwać, że Ukraińcy powitają ich kwiatami i wódką, a nie pociskami i koktajlami Mołotowa.

Duża liczba zabitych i wielki koszt dla Rosji

Liczba Rosjan zabitych w czasie działań wojennych jest uderzająca. W ciągu 20 lat ciężkich walk w Afganistanie USA straciły w walce 2000 żołnierzy. Tymczasem Rosjanie tylko w ciągu dwóch tygodni utracili co najmniej 4000 żołnierzy, a możliwe, że i dwa razy tyle. Liczby te będą prześladować prezydenta Władimira Putina nawet wtedy, gdy będzie próbował je ukryć przed opinią publiczną (co ostatecznie mu się nie uda).

Oprócz żołnierzy krwawi również rosyjski skarbiec. Wojna to droga propozycja, szczególnie wtedy, gdy zasoby twardej waluty wysychają z powodu sankcji Zachodu. Duża część wojennej skrzyni, na którą liczył Putin – chodzi o ponad 600 mld dol. w rezerwach – została zablokowana w zachodnich instytucjach w ramach sankcji.

Podobno Rosja podrywa swoje odrzutowce do 200 lotów dziennie, zużywając przy tym gigantyczne ilości paliwa i części zamiennych, które będzie coraz trudniej uzupełnić ze względu na sankcje. Ukraina twierdzi, że zestrzeliła ponad 50 samolotów, wartych od 20 do 50 mln dol. każdy. Według ostatnich szacunków koszt wojny wynosi miliardy dolarów dziennie – w tym tempie Putin wyczerpie zasoby finansowe szybciej niż poparcie społeczne.

Trudna inwazja na Kijów i długa wojna

Dla Rosjan znajdujących się w Ukrainie najgorsze dopiero może nadejść. Jeśli Putin będzie chciał podbić Kijów – prawie 4-mln miasto – będzie musiał przerzucić dużą część siły bojowej do walki. Amerykańskiej 1. Dywizji Piechoty Morskiej – najbardziej elitarnym oddziałom bojowym na świecie – prawie dwa miesiące zajęło podbicie irackiej Faludży, która jest miastem wielkości 1/10 Kijowa.

Mieszkańcy i lokalne wojska znają każdy zakątek Kijowa i każde skrzyżowanie, są coraz lepiej uzbrojeni przez Zachód i zmotywowani do walki – razem z rodzinami u boku lub bez, bo część ewakuowała się do Polski. Sprawia to, że będzie to długa i krwawa bitwa.

Jest też zastrzeżenie: pomimo dotychczasowych klęsk rosyjskich wojsk, siły te dostosowują się i uczą wraz z rozwojem sytuacji. Rosjanie trzymają technologie z obszaru cyberataków w rezerwie, czekając prawdopodobnie na moment, aby wykorzystać pewne zdolności wraz z rozwojem zachodnich sankcji.

Wydaje się też, że rosyjskie strategie wojny informacyjnej i dekapitacji zaostrzają się. Co najmniej dwóch ukraińskich merów zostało porwanych. Film przedstawiający jednego z nich z torbą na głowie z pewnością miał być przykładem dla innych. Rosjanie mają też po swojej stronie masę i wielką skalę rezerw, z których mogą korzystać. Może to być nawet kilkaset tysięcy żołnierzy, w zależności od tego, jak bardzo Putin zechce ich przemieścić z innych lokalizacji.

Na razie czas jest po stronie Rosjan, jeśli zdecydują się zmielić Ukraińców i obrócić miasta w gruzy. Ale w dłuższym terminie niezadowolenie w kraju, wiosenne roztopy i klęski wojskowe będą pogarszać sytuację Putina.

U Ukraińców nie dostrzegam ani krzty rezygnacji, szczególnie u Wołodymyra Zełenskiego – przywódcy na miarę Winstona Churchilla. Zełenski ma w środę wystąpienie w Kongresie USA, gdzie jednym z tematów, który z pewnością poruszy, będą taktyczne błędy rosyjskiej armii połączone z gorącymi prośbami o przesłanie większej ilości broni i amunicji. (Tekst był pisany przed środowym wystąpieniem prezydenta Wołodymyra Zełenskiego w Kongresie USA – przyp. red.).

Jeśli nie dojdzie do podpisania porozumienia pokojowego, prawdopodobnie będzie to długa wojna. Podejrzewam, że dowiemy się w tym czasie więcej zarówno o taktycznych porażkach, jak i ukrytych słabościach rosyjskiego wojska.