W drugiej połowie lutego szef rosyjskiej formacji najemniczej Grupa Wagnera Jewgienij Prigożyn otwarcie krytykował resort obrony, obwiniając ministerstwo za opóźnienia w dostarczaniu jego oddziałom amunicji i pocisków artyleryjskich. Według Prigożyna te trudności miały skutkować znaczącymi stratami w jednostkach wagnerowców walczących w Donbasie, zwłaszcza pod Bachmutem.

"W rzeczywistości nic takiego ani nie działo się w przeszłości, ani nie dzieje się teraz. Mam na myśli ważne dla nas odcinki frontu na wschodzie kraju, czyli kierunki bachmucki, kupiański i łymański. Najwięcej rosyjskich ostrzałów odnotowujemy pod Łymanem" - powiadomił Czerewaty, cytowany przez portal Ukrainska Prawda.

Rzecznik oznajmił, że w ciągu minionej doby najeźdźcy przeprowadzili na kierunku bachmuckim 245 ataków przy użyciu dział. Zginęło tam 88 rosyjskich żołnierzy, a 124 zostało rannych.

Siły agresora próbują zająć Bachmut w obwodzie donieckim od sierpnia 2022 roku. Prowadzone tam są obecnie najcięższe i najkrwawsze walki w wojnie Rosji z Ukrainą. Mimo prognoz, że dowództwo w Kijowie może podjąć decyzję o wycofaniu się z miasta, oddziały ukraińskie kontynuują obronę Bachmutu.

Reklama

Pod koniec marca Sztab Generalny Sił Zbrojnych Ukrainy powiadomił, że jednostki wroga, w dużej mierze złożone z najemników z Grupy Wagnera, osiągnęły w Bachmucie "częściowy sukces", ale miasto wciąż jest skutecznie bronione. Wcześniej ISW szacował, że najeźdźcy kontrolują około 65 proc. powierzchni Bachmutu. (PAP)