Od momentu złożenia wniosku o członkostwo w UE przez Ukrainę pewne było, że Kijów mimo odparcia rosyjskiej agresji, nie otrzyma żadnej taryfy ulgowej. Unijni liderzy nie pozostawiali złudzeń administracji Wołodymyra Zełenskiego, podkreślając przy każdej okazji, że proces rozszerzenia nie jest oparty o zasługi, ale realizację dorobku prawnego UE. I wszystko na to wskazuje, że Komisja Europejska zadowolona z tempa integracji Ukrainy z Unią przekaże jutro oficjalnie swoją rekomendację rozpoczęcia z krajem negocjacji akcesyjnych.

Nieoficjalne informacje dotyczące opinii mogą pojawić się jeszcze dziś. Nie oznacza to jednak automatycznego zainicjowania negocjacji.

"Jestem przekonana, że uda się państwu osiągnąć swój ambitny cel"

Reklama

Rozpoczęcie negocjacji akcesyjnych jest kolejnym – po uzyskaniu statusu państwa kandydującego – krokiem w formalnym procesie przystąpienia do Unii Europejskiej. Jeśli jutro oficjalnie Komisja Europejska rekomenduje państwom członkowskim rozpoczęcie tych negocjacji, to ostatecznie na taki krok musi zgodzić się każda z 27 stolic. – Jestem przekonana, że uda się państwu osiągnąć swój ambitny cel tzn., aby historyczna decyzja o otwarciu procesu negocjacji akcesyjnych została podjęta już w tym roku – mówiła w sobotę w ukraińskim parlamencie Ursula von der Leyen podczas swojej szóstej już od wybuchu pełnoskalowej inwazji wizyty w Kijowie.

Sęk w tym, że zawetowanie w ostatnich tygodniach przez Węgry i Słowację zarówno 50 mld euro pomocy makrofinansowej dla Ukrainy w ramach rewizji budżetu oraz 20 mld euro na pomoc wojskową przez najbliższe 4 lata, nie jest najlepszym prognostykiem przed szczytem UE. Jak dotychczas jednak Budapeszt nie blokował kierunkowych decyzji „27”, dotyczących rozszerzenia, ale wicepremier ds. integracji Ukrainy z UE i NATO Olha Stefaniszyna twierdzi, że Węgry będą próbowały spekulować i manipulować w sprawie swojej zgody, choć ostatecznie wyraziła nadzieję na znalezienie jednomyślności. Jeśli tak się stanie (podczas szczytu UE 14-15 grudnia), wówczas Ukraina przejdzie do kolejnego etapu procesu rozszerzenia.

Negocjacje akcesyjne. Na czym polegają?

Dopiero grudniowa decyzja może pozwolić na otwarcie negocjacji akcesyjnych. Na czym one polegają? W wielkim skrócie na realizacji reform, które wdrożą europejski porządek prawny do ukraińskiego porządku prawnego. W praktyce oznacza to realizację 35 rozdziałów dorobku prawnego, który obejmuje wszelkie kwestie – od zasady trzech swobód (przepływu osób, towarów i usług) przez regulacje finansowe, rolnictwo, ochronę środowiska po wymianę studentów. KE decyduje o otwarciu kolejnych rozdziałów, jednak dopiero zamknięcie wszystkich z nich może skutkować pozytywną rekomendacją Brukseli do przejścia do kolejnego etapu – członkostwa w Unii.

W trakcie negocjacji odbywają się konferencje międzyrządowe z udziałem ministrów państw UE oraz kraju kandydującego. Państwa członkowskie przedstawiają też swoje stanowiska negocjacyjne, które ostatecznie są uspójnione do jednego stanowiska UE. Następnie kraj kandydujący musi realizować dorobek prawny w oparciu o kryteria przystąpienia. Cała procedura negocjacji obliczona jest jednak na co najmniej kilka lat i stanowi najdłuższy etap rozszerzenia każdego z państw, które dołączało do UE.

Czy Ukrainie uda się utrzymać takie tempo?

Obecnie negocjacje akcesyjne prowadzone są z Albanią i Macedonią Północną oraz Czarnogórą, która jest na najbardziej zaawansowanym etapie rozszerzenia z tej trójki. Albania bowiem złożyła wniosek o członkostwo w 2009 r., krajem kandydującym została w 2014 r., a negocjacje rozpoczęła w 2019 r. Macedonia Północna głównie z uwagi na spór historyczny z Grecją musiała czekać jeszcze dłużej: swój wniosek złożyła w 2004 r., status kraju kandydującego otrzymała w 2005 r., ale negocjacje rozpoczęła dopiero wraz z Albanią w 2019 r. Czarnogóra natomiast po złożonym wniosku w 2008 r. została państwem kandydującym w 2010 r., a już w 2012 rozpoczęła negocjacje.

Na tym tle tempo procesu rozszerzenia Ukrainy jest bezprecedensowe: w lutym 2022 r. złożony został wniosek o członkostwo, w tym samym roku przyznano status kraju kandydującego i wszystko na to wskazuje, że jeszcze w 2023 r. Kijów rozpocznie negocjacje akcesyjne. Czy uda się utrzymać takie tempo akcesu?

Członkostwo Ukrainy w UE jest w pełni powiązane z odpieraniem rosyjskiej agresji. Zawsze w przypadku procesu rozszerzenia kwestie proceduralne są wtórne wobec „dobrego klimatu” na rozszerzenie, czy mówiąc wprost sprzyjających okoliczności politycznych. A największy zapał do powiększania UE został nieco ostudzony przez przedłużającą się wojnę. W ostatnich dniach Von der Leyen wprost zapowiedziała, że Ukraina wejdzie do Unii wyłącznie po zawarciu satysfakcjonującego pokoju, a nie w wyniku zamrożenia konfliktu. W praktyce więc nawet rekordowe tempo negocjacji akcesyjnych ukraińskiej administracji nie wystarczy do tego, żeby Ukraina stała się pełnoprawnym członkiem UE.

Jaka będzie przyszłość Unii Europejskiej?

Warto w tym miejscu zastanowić się nad określeniem „pełnoprawny”, bowiem dyskusji o miejscu Kijowa (oraz innych stolic) w UE towarzyszy dziś szersza debata nad procesem rozszerzenia. W toku dyskusji padają różne pomysły, w tym podział na Unię wielu prędkości zaproponowany przez prezydenta Francji Emmanuela Macrona.

Oznaczałby on de facto wewnętrzny podział UE oraz państw kandydujących, które na realne członkostwo mogłyby czekać jeszcze wiele lat. Choć ukraińskie władze podkreślają, że nie zadowolą się „członkostwem drugiej kategorii”, to dyskusja o reformie traktatów jest faktem. Kierunek tej dyskusji w dużej mierze wyznaczą propozycje KE, które mają pojawić się na stole na początku przyszłego roku.