Ukraina nie chce obniżyć wieku poborowego
Zełenski zasugerował, że Kijów nie zamierza w najbliższym czasie obniżać wieku poborowego i wysyłać najmłodszych Ukraińców na front – poinformował portal The Kyiv Independent. Ten komentarz to zapewne odpowiedź na doniesienia o naciskach ze strony członków NATO i amerykańskich prawodawców na to, by Ukraina obniżyła jednak wiek poborowy. Pojawiły się doniesienia, że oczekiwała też tego w ostatnim czasie administracja prezydenta USA Joe Bidena, wskazując na trudności Ukrainy z uzupełnianiem jednostek.
Kijów naciska na inwestycje w uzbrojenie. Ukraiński prezydent poinformował, że na Ukrainie stacjonuje ponad 100 brygad, z których każda wymaga stałego personelu i zaopatrywania w sprzęt, by utrzymywać swoje zdolności bojowe.
Dlaczego Ukraina nie chce obniżyć wieku poborowego?
Władze w Kijowie argumentują, że priorytetem powinno być wzmocnienie sprzętowe wojsk, które ma być istotniejsze w tym momencie na przebiegu walk niż możliwe niedobory kadrowe. Otoczenie Zełenskiego twierdzi także, że wysłanie najmłodszych Ukraińców na front będzie miało negatywne gospodarcze konsekwencje.
Ukraina ma przed sobą duży dylemat. Skuteczność mobilizacji jest niska, a walczący na froncie nie otrzymują wystarczających rotacji. Z drugiej strony Kijów musi myśleć jednak strategicznie o demografii kraju. Wykrwawienie młodych mężczyzn na froncie doprowadziłoby do powstania dziury. Z pewnością mocno negatywnie wpłynęłoby na strukturę wiekową populacji oraz przyszłą dzietność.
Prawo poborowe w Ukrainie
Zgodnie z obowiązującym obecnie w Ukrainie prawem mężczyźni w wieku 18-60 lat mają zakaz opuszczania Ukrainy, ale tylko osoby w wieku 25 lat i powyżej mogą zostać zaciągnięte do wojska. W kwietniu 2024 roku granica ta została obniżona z 27 do 25 lat, co pozwoliło na zwiększenie ukraińskich sił zbrojnych o 50 tysięcy żołnierzy – pisze The Kyiv Independent.
Trudno dokładnie oszacować, iloma żołnierzami dysponuje dziś Ukraina. Dane z początku 2024 roku mówiły o 880 tys. żołnierzy oraz funkcjonariuszy służb mundurowych i specjalnych. W zeszłym roku nasiliły się jednak dezercje, więc obecnie liczba walczących może być niższa od podanej wartości.