Twardzi zwolennicy brexitu od dawna zarzucali Bercowowi brak bezstronności, do której jako spiker był zobowiązany.

Bercow podczas spotkania z zagranicznymi dziennikarzami zapewnił, że jako spiker był obiektywny i bezstronny, traktując zarówno zwolenników, jak i przeciwników wyjścia kraju z UE w sprawiedliwy sposób. Podkreślił jednak, że po odejściu ze stanowiska w miniony w czwartek może już wyrażać swoje prywatne opinie.

Zapytany, czy sądzi, że brexit przyczyni się do poprawy międzynarodowej pozycji Wielkiej Brytanii, odparł: "Szczera odpowiedź brzmi: nie. Sądzę, że brexit jest największym błędem w powojennym okresie, to jest moja szczera opinia".

Powiedział też, że "z całkowitą pewnością" parlament będzie debatował nad kwestią brexitu co najmniej przez następnych pięć, jeśli nie 15 lat.

Reklama

Zgodnie z wcześniejszą zapowiedzią Bercow odszedł z pełnionego przez ponad 10 lat stanowiska 31 października, w dniu, w którym Wielka Brytania miała wystąpić z UE.

Do brexitu w ustalonym terminie nie doszło, bo posłowie najpierw trzykrotnie odrzucili porozumienie wynegocjowane przez poprzednią premier Theresę May, a gdy wstępnie zgodzili się na projekt ustawy w sprawie nowej wersji porozumienia, uzgodnionej przez jej następcę Borisa Johnsona, odrzucili zarazem szybką ścieżkę legislacyjną pozwalającą na dotrzymanie terminu. Brak możliwości przeforsowana umowy w parlamencie był głównym powodem, dla którego obecny premier dążył do wcześniejszego rozwiązania Izby Gmin. Nowe wybory odbędą się 12 grudnia.

W poniedziałek na nowego spikera parlamentu wybrany został jeden z dotychczasowych zastępców Bercowa, laburzystowski poseł Lindsay Hoyle.

>>> Czytaj też: Coraz trudniej znaleźć pracownika z Ukrainy. 46 proc. firm zgłasza trudności