W swojej odpowiedzi premier ocenił, że różne programy unijne na najbliższą perspektywę można łącznie liczyć na ponad 700 mld zł. "I wszystkie one są ważne, natomiast ważne jest również to, żebyśmy już dzisiaj ruszali z projektami, bo możemy z niektórymi nie zdążyć, jeżeli za późno zostaną rozpoczęte w przyszłym (roku), czy w kolejnych latach" - dodał. Wskazał, że dlatego już kilka miesięcy temu zlecił Polskiemu Funduszowi Rozwoju, aby zbudował odpowiednią "machinę finansowania" tych projektów, które z programu odbudowy czy innych, miałyby być finansowane.

"I dzisiaj jestem dobrej myśli, że z jednej strony nasi partnerzy europejscy widzą, że my spokojnie dajemy sobie radę w tych okolicznościach, ponieważ naprawiliśmy finanse publiczne państwa polskiego" - powiedział. "To jest ta nasza siła, której nasi przeciwnicy polityczni nie potrafią zrozumieć, bo za ich czasów pieniądze przeciekały przez budżet, jak przez durszlak" - powiedział. Wskazał, że wystarczy popatrzeć na lukę VAT i ówczesne dokumenty Komisji Europejskiej. "To skandal, jak wielka pula pieniędzy uciekała wtedy, dużo większa niż to, o czym dzisiaj mówimy, czyli środki unijne" - podkreślił.

"Jak zliczymy sobie te gigantyczne ubytki finansowe ze strony Platformy Obywatelskiej, to jest to dużo więcej, niż np. cały Krajowy Program Odbudowy, więc mogę powiedzieć tylko, że jestem spokojny o cały program finansowania - prędzej czy później pieniądze dostaniemy" - zadeklarował. "Sądzę, że na przełomie tego i przyszłego roku" - dodał.

W czerwcu br. rząd przyjął uchwałę umożliwiającą PFR prefinansowanie projektów z Krajowego Planu Odbudowy.

Reklama

Komisja Europejska na początku czerwca br. zaakceptowała polski Krajowy Plan Odbudowy. To krok w kierunku wypłaty przez UE 23,9 mld euro dotacji i 11,5 mld euro pożyczek w ramach Funduszu Odbudowy. KE zaznaczyła m.in., że polski KPO "zawiera kamienie milowe związane z ważnymi aspektami niezależności sądownictwa, które mają szczególne znaczenie dla poprawy klimatu inwestycyjnego i stworzenia warunków dla skutecznej realizacji" i że "Polska musi wykazać, że te kamienie milowe zostały osiągnięte przed dokonaniem jakichkolwiek wypłat w ramach Funduszu Odbudowy".

15 lipca weszła w życie zainicjowana przez prezydenta Andrzeja Dudę nowelizacja ustawy o Sądzie Najwyższym, zgodnie z którą przestała istnieć Izba Dyscyplinarna, a w jej miejsce powstaje Izba Odpowiedzialności Zawodowej. Prezydent podkreślał, że jego celem jest naprawienie funkcjonowania wymiaru sprawiedliwości w naszym kraju oraz "danie rządowi narzędzia" do zakończenia sporu z KE i odblokowania KPO.

Pod koniec lipca szefowa KE Ursula von der Leyen powiedziała "DGP", że aby otrzymać środki z KPO, Polska musi wywiązać się ze zobowiązań podjętych w celu zreformowania systemu środków dyscyplinarnych. Przyznawała, że nowe prawo jest ważnym krokiem, jednak "nowa ustawa (nowelizacja ustawy o SN - PAP) nie gwarantuje sędziom możliwości kwestionowania statusu innego sędziego bez ryzyka, że zostaną pociągnięci do odpowiedzialności dyscyplinarnej". Von der Leyen podkreślała, że Polska musi również w pełni zastosować się do postanowienia TSUE, co jeszcze nie nastąpiło. "W szczególności nie przywrócono do orzekania zawieszonych sędziów i nadal obowiązuje dzienna kara finansowa" - dodawała. (PAP)

Autor: Daria Kania