Formalna nominacja

Von der Leyen ogłosiła ubieganie się o reelekcję jeszcze w lutym po wielu miesiącach spekulacji. Poprzednim szefem KE, który pełnił swoją funkcję dwie kadencje, był José Manuel Barroso w latach 2004-2014 i wszystko na to wskazuje, że Niemka pójdzie w jego ślady, choć po drodze będzie musiała pokonać jeszcze trochę trudności. Na razie udało jej się zyskać przychylność własnej frakcji, która w przeciwieństwie do poprzednich wyborów europejskich, była dość jednolita. Niemka otrzymała owacje na stojąco, a w swoim pierwszym wystąpieniu jako oficjalna kandydatka frakcji na najważniejszy urząd w UE krytykowała wszystkie środowiska relatywizujące wojnę w Ukrainie lub sprzyjające Rosji. Zapewniała też, że mimo trudnych warunków gospodarczych i międzynarodowych, UE będzie wspierać swoich obywateli, w tym protestujących dziś rolników. – Dobrobyt, bezpieczeństwo, demokracja – na tym zależy ludziom w tych trudnych czasach – mówiła ubiegająca się o reelekcję szefowa KE.

Kandydat wiodący

Reklama

Niemka będzie ubiegać się o stanowisko przewodniczącej Komisji w procedurze tzw. kandydata wiodącego. Zgodnie z nią każda z frakcji może wyznaczyć takiego kandydata, który w przypadku zwycięstwa tej frakcji, będzie rozpatrywany w pierwszej kolejności. Sama procedura jest jednak dość nieprecyzyjna i stanowi raczej formę zaleceń niż ścisłe zasady wyboru. W praktyce bowiem pięć lat temu kandydatem wiodącym EPL był Manfred Weber, który nie został wybrany właśnie z uwagi na objęcie funkcji przez von der Leyen. Wówczas frakcja wygrała wybory do Parlamentu Europejskiego, jednak unijni liderzy, czyli szefowie państw i rządów, którzy odpowiadają za obsadę najważniejszych stanowisk w UE, woleli von der Leyen.

Obecnie kontrkandydatem dla von der Leyen w ramach tej procedury jest jak na razie tylko 70-letni komisarz ds. zatrudnienia Luksemburczyk Nicolas Schmit, będący kandydatem wiodącym frakcji socjalistów. Kandydatura ta jest jednak traktowana w Brukseli raczej w kategoriach humoreski niż realnego wyścigu wyborczego. Von der Leyen bowiem ma dziś mandat nie tylko swojej frakcji, ale za sobą także 5 lat współpracy z unijnymi liderami, spośród których większość dobrze ocenia współpracę z Komisją w ostatnich latach. Jej kandydatura to też wyraz chęci podtrzymania stabilizacji przez europejski mainstream w unijnych instytucjach w okresie największych od dziesięcioleci kryzysów międzynarodowych – od wojny w Ukrainie przez konflikt w Gazie po relacje Chin z Tajwanem.

Ostatecznie cały skład Komisji Europejskiej, przewodniczący Parlamentu Europejskiego oraz Rady Europejskiej zostaną wyłonieni po czerwcowych wyborach do PE.Europejska Partia Ludowa pozostaje liderem w sondażach, zostawiając daleko w tyle socjalistów oraz spychając na kolejne lokaty liberałów i frakcje prawicowe – EKR oraz Tożsamość i Demokracja. Teoretycznie więc, jeśli EPL utrzyma swoje poparcie, von der Leyen będzie mieć naprawdę silny mandat na drugą kadencję.

Agenda w prawą stronę

Obronność wraz z walką z nielegalną migracją mają stać się jednymi z głównych tematów kampanii Niemki oraz jej frakcji. Europejska Partia Ludowa dostrzegła wzrastające poparcie dla partii prawicowych, skrajnie prawicowych i populistycznych, które przeciwstawiają się przede wszystkim nielegalnej migracji oraz wielu zapisom zielonej transformacji, i chce to wykorzystać. Szefowa KE już zawiesiła czasowo niektóre przepisy dotyczące regulacji rolniczych w Zielonym Ładzie, jednak w ciągu swojej kampanii będzie musiała odpowiedzieć na protesty, które rozlewają się po całej Europie.

W kwestii obronności Bruksela zaproponowała niedawno strategię na rzecz wzmacniania przemysłu obronnego, ale jej realizacja w dużej mierze będzie zależna od zaangażowania państw członkowskich. Von der Leyen zapewnia, że przygotuje europejską zbrojeniówkę na warunki produkcji wojennej i co istotne, podtrzymuje swoje poparcie dla zwiększania pomocy wojskowej na rzecz Ukrainy. Akces Kijowa do UE będzie prawdopodobnie mniej eksponowany w jej kampanii niż wsparcie militarne.

O tym, że migracja będzie dla EPL jednym z kluczowych tematów, można było przekonać się już wczoraj, podczas pierwszego dnia kongresu, kiedy padł pomysł odsyłania nielegalnych migrantów do państw trzecich. To postulat, który może wiązać von der Leyen z Giorgią Meloni – jedną z istotniejszych ostatnio rozgrywających w UE. Meloni od wielu miesięcy jest kuszona przez EPL, jednak jej posłowie zasiadają wraz z PiS we frakcji Europejskich Konserwatystów i Reformatorów, do których chcą ściągnąć węgierski Fidesz. Zbliżając się z Meloni, EPL zyskałaby kolejnego lidera dużego państwa, ale z drugiej strony może narazić się na krytykę bardziej progresywnych środowisk. Von der Leyen ma być jednak gwarancją odpowiedniego balansu w kampanii między najbardziej palącymi tematami w UE a agendą, którą sama narzuciła kilka lat temu, związaną m.in. z zieloną i cyfrową transformacją.