Zakaz wygłaszania komentarzy

Wcześniej sąd zabronił Trumpowi wygłaszania komentarzy pod adresem personelu sądu. Mimo to w rozmowie z prasą mówił on o „osobie bardzo stronniczej siedzącej obok” sędziego Engorona. Odniósł się jakoby do urzędniczki sędziego, Allison Greenfield, która często sama przesłuchiwała pełnomocników obu stron.

Według CBS News po komentarzu Trumpa Engoron stwierdził, że mogło to naruszyć nakaz ograniczonego milczenia wprowadzony po tym, kiedy Trump umieścił w mediach społecznościowych obraźliwy post na temat Greenfield. 3 października Trumpowi i innym osobom zaangażowanym w sprawę zakazano publicznego wypowiadania się na temat personelu sędziego.

Reklama

Protest obrońców Trumpa

Przeciw grzywnie zaprotestowali obrońcy Trumpa. Przekonywali, podobnie jak były prezydent, że jego uwagi skierowane były do świadka w procesie Michaela Cohena. Był on niegdyś adwokatem nowojorskiego miliardera.

Adwokat Trumpa, Alina Habba, powiedziała, że „nie lubi, jak na nią krzyczą urzędnicy w sądzie, którzy nie zasłużyli na to stanowisko”. Jak dodała „wpływ Greenfield na ławę sędziowską jest całkowicie niewłaściwy i powinien się skończyć”.

Engoron odpowiedział, że jego praktyką jest konsultowanie się ze swoimi prawnikami i ceni sobie ich wkład. Sam podejmuję jednak ostateczne decyzje.

To już druga kara od czasu, kiedy Trump otrzymał nakaz ograniczonego milczenia. 20 października sąd nałożył na niego grzywnę w wysokości 5 tys. dolarów. Doszło do tego, ponieważ replika usuniętego wpisu w mediach społecznościowych, który stał się przyczyną wydania nakazu, nigdy nie została usunięta ze strony jego kampanii wyborczej.

Sędzia ostrzegł, że Trump zostanie ukarany wyższą grzywną, jeśli ponownie złamie nakaz milczenia.

„Zrób to jeszcze raz i będzie gorzej” – podkreślił Engoron.

Z Nowego Jorku Andrzej Dobrowolski (PAP)