ikona lupy />
Tesla Model S. Takie auta nie płacą za wjazd m.in. do centrum Oslo autor: Christopher Dorobek SCC BY 2.0 / Wikimedia Commons

W Oslo, Bergen, Trondheim, Stavanger i Kristiansand obowiązują opłaty za wjazd do centrum. Ale nie dla użytkowników samochodów elektrycznych. Ci nie tylko nie płacą za wjazd, ale mają prawo do korzystania z buspasów. Mogą za darmo ładować akumulatory w budowanych na koszt rządu stacjach ładowania takich samochodów. Na dodatek nabywca tzw. elektryka jest zwolniony z 30-procentowego cła przy zakupie nowego samochodu.

Limuzyna zamiast autka

Przepis został wprowadzony po to, żeby promować małe, miejskie elektryczne samochodziki – jak Smart i Nissan Leaf. Norwegowie szybko zorientowali się jednak, że w segmencie elektrycznym jest także amerykańska Tesla: pierwszy masowo produkowany elektryczny sedan klasy premium. Tesla to duże, luksusowe auto: ważące 2,1 tony i posiadające auto o napędzie elektrycznym z silnikiem – w zależności od mocy – od 302 do 416 KM.

Reklama

Według danych Norweskiej Federacji Drogowej OFV, w maju sprzedano w Norwegii prawie 1,5 tys. pojazdów Tesla S. To prawie 11 proc. nowych aut kupionych w tym miesiącu. Tesla wyprzedziła nawet popularnego Volkswagena Golfa (niespełna 5 proc. udziału na norweskim rynku). Kolejne miejsca zajęły Toyota Auris, Skoda Octavia i Mazda CX-5. A elektryczny Nissan Leaf był dopiero siódmy.

Tesla kosztuje w norweskich salonach od 110 do 120 tys. dolarów. Mimo to popyt na to auto jest tak duży, że na odbiór pojazdu czeka się… ok. pięciu miesięcy. Najbardziej niecierpliwi spośród norweskich klientów zgadzają się dopłacać po 20 tys. dolarów, żeby dostać auto „od ręki”, odkupując jena rynku wtórnym.

Niektóre ulice w centrum Oslo wyglądają jak parkingi dla aut tej marki. Bogaci Norwegowie jeżdżą za darmo, blokują buspasy i twierdzą, że się opłaca. Bo za auto tej klasy o osiągach porównywalnych z Tesla Model S, ale z silnikiem spalinowym, trzeba zapłacić nawet 330 tys. dolarów (powód to wysokie podatków, jakie fiskus w Norwegii dolicza do cen paliwożernych aut).

>>> Czytaj także: Zobacz, jakie są różnice pomiędzy biznesem w Polsce i Norwegii

Tesla wymknęła się spod kontroli

- Tesla to w tej chwili najpopularniejszy spośród samochodów kupowanych w Norwegii. Tych aut jest na ulicach miast tak dużo, że ustawodawca rozważa zmianę przepisów. Jeśli tak się stanie, przywileje zostaną ograniczone - mówi DGP adwokat Lars Bernsten ze Skandynawsko-Polskiej Izby Gospodarczej.

Przygotowywane są zmiany, które maja ograniczyć przywileje dla „elektryków” tylko do pojazdów o masie poniżej jednej tony. To budzi jednak sprzeciw tych, którzy już w drogie auta kalifornijskiego koncernu Tesla już zainwestowali.

Szczodry program promocji elektrycznych aut wprowadziła rządząca w Norwegii w 2013 r. czerwono-zielona koalicja premiera Jensa Stoltenberga. Nastawienie nieco zmieniło się po tym, jak wybory wygrała centroprawicowa koalicja składająca się z czterech opozycyjnych partii.

Jak wynika z danych OFV, po norweskich drogach jeździ już 26 tysięcy elektrycznych aut. A Tesla szykuje ekspansję w innych europejskich krajach. A firma Elona Muska ma największy apetyt na podbicie rynku niemieckiego, gdzie musi jednak stanąć w szranki m.in. z BMW i Mercedesem.

>>> Czytaj także: Jeszcze trudniej o prawo jazdy: znacznie wzrośnie liczba pytań