Zwycięzcą najnowszego rankingu kredytów gotówkowych przygotowanego wspólnie z TotalMoney jest Nordea. Bank ma wysokie oprocentowanie nominalne w wysokości 16 proc., ale oprócz 1-proc. prowizji nie nalicza żadnych dodatkowych kosztów w postaci innych opłat i ubezpieczeń. Pożyczając 10 tys. zł na rok, klient zewnętrzny, czyli taki, który nie ma w banku konta, musi zwrócić kwotę tylko o 987 zł wyższą. Miesięczna rata wynosi zaledwie 907 zł.
Niewiele droższy kredyt gotówkowy znajduje się w ofercie Banku Pocztowego. Tu również przy odpowiedniej zdolności kredytowej i pozytywnej historii w Biurze Informacji Kredytowej łączny koszt kredytu wynosi ok. 990 zł. Nie ma obowiązku wykupienia dodatkowego ubezpieczenia. Bank pobiera przy tym niższe oprocentowanie (11,99 proc.), choć jednocześnie kredytobiorca musi zapłacić wyższą prowizję w wysokości 3 proc.
Na kolejnym miejscu naszego zestawienia znalazł się BZ WBK, który stosuje jeszcze niższe oprocentowanie nominalne (7,99 proc.) i jeszcze wyższą prowizję w wysokości aż 5 proc. Za pożyczenie na rok 10 tys. zł klient musi tam zwrócić cały kapitał i dopłacić 993 zł.
– Przykład pierwszej trójki rankingu pokazuje, jak myląca może być informacja o oprocentowaniu nominalnym i kierowanie się przy wyborze kredytu tylko tym wskaźnikiem – mówi Marcin Cieszyński z TotalMoney. – Dużo bardziej miarodajne jest porównanie wszystkich kosztów, jakie wiążą się z pożyczką. Nasz ranking powstał właśnie na podstawie tego wskaźnika – dodaje.
Reklama
Warto szukać najlepszych ofert na rynku, bo różnice są bardzo duże. W sześciu sprawdzonych bankach taki sam kredyt kosztuje ponad 1,5 tys. zł, a w PKO BP, którego oferta okazała się najdroższa, trzeba za niego zapłacić prawie 1,8 tys. zł.
Eksperci zwracają uwagę, że w wielu instytucjach finansowych klienci są kuszeni stosunkowo niską ratą, a rzeczywiste koszty kredytu są ukrywane np. w wysokiej prowizji lub dodatkowych ubezpieczeniach. Zwykle nie są one obowiązkowe, ale oferta kredytu bez ubezpieczenia jest przedstawiana dopiero na kategoryczne żądanie klienta.
Jest też nowe zjawisko. – Banki, chcąc obniżyć miesięczne obciążenie klienta, wydłużają maksymalny okres kredytowania. W Kredyt Banku jeszcze niedawno maksymalny okres spłaty kredytu gotówkowego wynosił pięć lat, a teraz już siedem – mówi Marcin Cieszyński.
Przy dłuższym okresie spłaty pożyczki bank zarabia więcej na kredycie, a klient płaci mniejszą ratę. W takiej sytuacji mniejsze jest prawdopodobieństwo, że kredytobiorca straci możliwość obsługi swojego zadłużenia.
Co musi sprawdzić bank, zanim udzieli kredytu?
Zgodnie z rekomendacjami Komisji Nadzoru Finansowego bank udzielający pożyczki jest zobowiązany sprawdzić w Biurze Informacji Kredytowej, czy klient do tej pory spłacał regularnie wszystkie swoje wcześniejsze zobowiązania kredytowe (obecnie robi się to przez internet i zajmuje to maksymalnie kilka minut). Instytucja finansowa musi się też upewnić, jakie dochody ma kredytobiorca i jaką zdolność kredytową. W przypadku klientów, którzy nie mają w banku rachunku, wiąże się to z koniecznością dostarczenia zaświadczenia z zakładu pracy o zatrudnieniu i wysokości zarobków, a w przypadku stałych klientów mogą wystarczyć wpływy na rachunek osobisty. Zgodnie z przepisami prawa osoby, które zarabiają średnią krajową lub mniej, mogą przeznaczyć na obsługę kredytów maksymalnie 50 proc. zarobków. Dla zarabiających powyżej średniej krajowej pułap ten jest wyższy i wynosi 65 proc. dochodów.