Lokalizacja jest jednym z najważniejszych kryteriów podczas zakupu mieszkania. Tylko wąskie grono nabywców zupełnie nie bierze jej pod uwagę podczas poszukiwania wymarzonego lokum. Pozostali stawiają ją często na pierwszym miejscu. Z reguły jednak pod pojęciem lokalizacji nikt nie ma na myśli konkretnej ulicy, a raczej nieco większy obszar.

Istnieją jednak ulice (szczególnie w większych miastach), które są uznawane za bardzo prestiżowe. Już sam fakt, że mieszkanie znajduje się pod danym adresem potrafi wywindować jego cenę do poziomów zdecydowanie przekraczających przeciętne ceny dla podobnych mieszkań w okolicy. Jednym z przykładów jest ulica Złota w Warszawie, czy Piotrkowska w Łodzi. Są osoby, które zapłacą więcej żeby tylko tam zamieszkać. Dla innych jednak adres nie musi być prestiżowy, ale raczej powinien budzić dobre skojarzenia. Dlaczego zatem nie zamieszkać przy ulicy, której nazwa została zaczerpnięta od ulubionego bohatera z dzieciństwa? Może to być Kubuś Puchatek, Czerwony Kapturek, Królewna Śnieżka, czy poczciwy Miś Uszatek.

>>> Czytaj też: Deweloperzy budują dziś najwięcej mieszkań w historii

Możliwości jest wiele, szczególnie że w wielu miastach znajdują się całe kwartały ulic o nazwach nawiązujących do imion bajkowych postaci. Są to z reguły małe, kameralne uliczki, z dala od głównych ulic. Taka spokojna okolica na pewno będzie zaletą dla wielu osób. Z drugiej strony znalezienie tam mieszkania na sprzedaż, które będzie odpowiednie może nie być łatwe, ze względu na bardzo ograniczoną ofertę. Jak pokazuje poniższe zestawienie takie mieszkania można znaleźć w wielu miastach w Polsce.

Z reguły adres, pod którym mieszkamy bardzo rzadko został w pełni przez nas wybrany. Agata Polińska z serwisu Otodom.pl przyznaje, że osoby kupujące mieszkanie i zainteresowane daną lokalizacją nie uzależniają zakupu od nazwy ulicy, czy osiedla na jakim będą mieszkać. Adres związany z bajką, którą w dzieciństwie uwielbialiśmy może być jednak jednym z pozytywnych aspektów poszukiwanego mieszkania.

Reklama

>>> Polecamy: Mieszkanie bardziej ekologiczne od domu wolnostojącego?