To 3,4 mln osób, z czego aż 2,2 mln to obywatele innych państw UE, a 1,2 mln to obcokrajowcy spoza UE.
W niektórych branżach udział pracowników z zagranicy jest jeszcze większy. Szczególną popularnością wśród zagranicznych pracowników cieszyły się branże handlowa, hotelowa i gastronomiczna, gdzie aż 14 proc. wszystkich zatrudnionych to obcokrajowcy. Wykonywali oni zazwyczaj proste prace, np. przy sprzedaży towarów lub przy sprzątaniu lub obsłudze transportów.
Stosunkowo duża liczba obcokrajowców znalazła też zatrudnienie w usługach finansowych oraz usługach dla biznesu (12 proc.), wykonując bardziej złożone i wymagające odpowiedniego doświadczenia i przeszkolenia prace.
“Z opublikowanej analizy wynika, że imigranci mają duży wpływ na brytyjski rynek pracy. Jest to szczególnie wyraźne w handlu hurtowym i detalicznym, gastronomii i hotelarstwie, oraz w administracji publicznej i opiece zdrowotnej. Sektor ten zatrudnia ok. 1,5 mln obcokrajowców” – komentuje Anna Bodey, zajmująca się analizą migracji w brytyjskim biurze statystycznym.
Praca poniżej kwalifikacji i powyżej 8 godzin dziennie
Duża część (37 proc.) obcokrajowców pracujących na Wyspach była zatrudniona poniżej swoich kwalifikacji. Wśród obywateli Wielkiej Brytanii wskaźnik ten wyniósł 15 proc.
Istotne różnice pomiędzy pracą obcokrajowców a obywateli Wielkiej Brytanii odnotowano także jeśli chodzi o czas pracy. Aż 50 proc. imigrantów z Europy Środkowej pracowało powyżej 8 godzin dziennie. Wskaźnik ten rósł do 61 proc. w przypadku przybyszów z Bułgarii i Rumunii, zaś w przypadku Brytyjczyków malał do 32 proc.
Ciekawie prezentuje się mediana wynagrodzenia. W przypadku wszystkich grup pracowników wyniosła ona 11,3 funtów na godzinę. Imigranci z Europy Zachodniej zarabiali więcej niż średnia (12,59 funtów na godzinę), tymczasem Europejczycy ze wschodu otrzymywali znacznie niższą stawkę na poziomie 8,33 funtów na godzinę.
“Migranci z Europy Wschodniej, Bułgarii i Rumunii pracują zazwyczaj więcej czasu i zarabiają mniej niż inni pracownicy. Wielu imigrantów z UE pracuje także poniżej swoich kwalifikacji” – dodaje Anna Bodey.