"Do zdarzenia doszło w nocy z 31 grudnia na 1 stycznia, o czym w poniedziałek poinformował policję asystent posła. Policjanci z komendy w Nakle zebrany materiał dowodowy w sprawie prowadzonej pod kątem wykroczenia jeszcze we wtorek przekażą do nakielskiej Prokuratury Rejonowej do oceny, czy nie doszło do przestępstwa" - powiedziała w wtorek PAP rzeczniczka kujawsko-pomorskiej policji podisp. Monika Chlebicz.

Policja nie ujawniła, co ustaliła w prowadzonej sprawie.

Na drzwiach biura posłów PiS zostały umieszczone napisy: "Macie krew na rękach przez was zginał Piotr Szczęsny" oraz "konstytucja".

"Nowy rok, ale niestety stare praktyki sympatyków totalnej opozycji. Kolejne już biuro poselskie posła do Parlamentu Europejskiego Kosmy Złotowskiego i moje zaatakowane. Po Bydgoszczy teraz Nakło nad Notecią" - napisał w poniedziałek na Twitterze Schreiber.

Reklama

To już kolejny akt na biuro Schreibera i Złotowskiego. W weekend 21-22 października 2017 r. z budynku w Bydgoszczy zerwana została tablica z wizerunkiem godła polskiego i symbolu PiS, która informowała o mieszczących się tam biurach obu posłów, Zarządu Miejskiego PiS oraz radnych: sejmiku Michała Krzemkowskiego i miasta Bydgoszczy Pawła Bokieja, Szymona Roga i Tomasza Regi.

W związku z umieszczeniem napisów na drzwiach biura poselskiego w Nakle n. Notecią we wtorek oświadczenie wydał senator Jan Rulewski (PO).

"Jest sprawą oczywistą, że mechaniczna demonstracja niezadowolenia, jaka miała miejsce w Nakle nad Notecią wobec lokali parlamentarzystów: posła na Sejm Łukasza Schreibera i europosła Kosmy Złotowskiego, nie mogą budzić mojej sympatii ani milczenia. Jest to wyraz smarkaterii politycznej" - ocenił Rulewski.

Jednocześnie podkreślił, że "Schreiber daleko rozmija się z prawdą, gdy sprawców dopatruje się w +totalnej opozycji+". "Atak na biuro posła Łukasza Schreibera może mieć związek z pokrętnym procedowaniem nad ordynacją do samorządów, a w Nakle n. Notecią żywa jest wola jego zachowania" - dodał senator PO.

Do różnych ataków na biura parlamentarzystów PiS w ostatnim czasie doszło również w innych miejscowościach.

W połowie grudnia drzwi biura poselskiego minister Beaty Kempy w Sycowie (Dolnośląskie) zostały oblane łatwopalną cieczą i podpalone. Na elewacji budynku pozostawiono napisy. Nikt nie ucierpiał, choć biuro znajduje się na parterze budynku mieszkalnego w centrum miasta w pobliżu rynku. Podejrzany o podpalenie Sebastian K., został aresztowany na trzy miesiące; usłyszał zarzuty o charakterze terrorystycznym. Grozi mu do 15 lat więzienia.

W Nowy Rok rzecznik prasowy dzielnicy Praga-Południe Karol Szyszko poinformował na Twitterze, że biuro poselskie Pawła Lisieckiego (PiS) oraz europosła Zdzisława Krasnodębskiego zostało "zaatakowane przez wandali". "Zamki zostały zaklejone nieznaną substancją i trzeba było je wywiercić. Wstyd! Mam nadzieję, że sprawcy zostaną ukarani" - napisał Szyszko.

Szef MSWiA Mariusz Błaszczak we wtorek oświadczył, że policja zajmuje się zapewnieniem bezpieczeństwa wszystkim, również zwraca uwagę na to, co dzieje się w biurach poselskich. Zaznaczył, że porozmawia z komendantem głównym policji o atakach na biura poselskie.

"Tych incydentów jest niestety bardzo dużo, są one skierowane wobec polityków obozu władzy. Policja zajmuje się zapewnieniem bezpieczeństwa wszystkim, również zwraca uwagę na to, co dzieje się w biurach poselskich. Porozmawiam o tym z Komendantem Głównym Policji, w mojej ocenie to jest tak, że ten system już działa. Zresztą szybkie zatrzymanie osoby, która zaatakowała biuro poselskie Beaty Kempy, jest dowodem tego, że policja działa" - powiedział w radiowej Trójce Błaszczak, pytany, czy konieczne jest wzmocnienie ochrony biur poselskich" - dodał.

>>> Czytaj też: "MON pozorowało negocjacje". Airbus pozywa Polskę za caracale