"Powinni oddać go już dawno temu, a Turcja według mnie zachowała się bardzo, bardzo źle" - powiedział dziennikarzom w Białym Domu prezydent. "A to nie koniec. Nie będziemy siedzieć z założonymi rękami. Nie mogą zabierać naszych ludzi" - ostrzegł.
Trump dodał, że Turcja nie zachowała się jak przyjaciel i stanowi "problem od dłuższego czasu", a zarzuty, które Ankara wysuwa wobec amerykańskiego pastora, nazwał "fałszywymi".
Brunson przebywa obecnie w prowincji Izmir w zachodniej Turcji. Ankara oskarża pastora o szpiegostwo, wspieranie kurdyjskich separatystów i udział w udaremnionym zamachu stanu z lipca 2016 roku oraz kontakty z siatką mieszkającego w USA tureckiego kaznodziei Fethullaha Gulena, który według tureckich władz stał za nieudanym puczem wojskowym.
Brunson został aresztowany w Turcji w październiku 2016 roku podczas masowych represji i czystek związanych z próbą puczu. Po 20 miesiącach przetrzymywania w więzieniu Brunsona objęto aresztem domowym. Prokuratura domaga się dla pastora 20 lat więzienia, ale grozi mu nawet wyrok do 35 lat pozbawienia wolności.
W czwartek minister finansów USA Steven Mnuchin zagroził, że Waszyngton nałoży kolejne sankcje na Turcję, jeśli tamtejsze władze nie uwolnią Brunsona.
Prezydent USA Donald Trump nałożył już w związku ze sprawą pastora dwojakie restrykcje na Ankarę: podwoił cła na turecką stal i aluminium oraz ukarał sankcjami dwóch ministrów - sprawiedliwości Abdulhamita Gula i spraw wewnętrznych Suleymana Soylu.
Amerykańskie sankcje i pogarszające się relacje między Ankarą i Waszyngtonem doprowadziły do zapaści tureckiej waluty. Turcja odpowiedziała na nie, podwajając cła na niektóre towary importowane z USA, w tym samochody osobowe, alkohol i tytoń, a także na kosmetyki, ryż i węgiel.(PAP)
ndz/ mc/