W tym segmencie widać duże zróżnicowanie kosztów pracy, co wynika z bardzo różnej jakości usług i wyposażenia. W autoryzowanych stacjach obsługi (ASO), gdzie poziom jest bardziej wyrównany, rozpiętości są mniejsze. Badanie zostało przeprowadzone w warsztatach nieautoryzowanych oraz dwóch grupach autoryzowanych.
Chodzi o rozbieżności między kosztami napraw mechanicznych i blacharsko-lakierniczych. Dla segmentu premium te pierwsze są znacznie wyższe. W warsztatach nieautoryzowanych jest odwrotnie. - Obserwowane rozbieżności to efekt tego, że im droższy samochód, tym bardziej do diagnozy i naprawy potrzebny jest drogi specjalistyczny sprzęt - mówi Mariusz Mankiewicz, wiceprezes Dekry.
Wysokie stawki muszą zwrócić wydatki na sprzęt.
Reklama
Badanie potwierdziło ogólną wiedzę o tym, że najwyższe koszty usług są w większych miastach i spadają wraz ze spadkiem liczby mieszkańców. Od tej reguły są wyjątki, w sytuacji gdy dany warsztat nie ma mocnej lokalnej konkurencji i dyktuje ceny. Generalnie jednak wyjazd poza miasto pozwala zmniejszyć koszty robocizny o 20-40 proc. Naprawy mechaniczne w warsztatach bez autoryzacji w Warszawie to koszt około 100 zł, ale poza miastem 81 zł. Jeszcze większe różnice widać przy naprawach blacharsko-lakierniczych, odpowiednio 123 i 80 zł.
Taniej pod miastem
- Stawki za roboczogodzinę nieustannie rosną, i to na poziomie wyższym niż wskaźniki inflacji - mówi prezes Dekry.
Z danych Polskiej Izby Motoryzacji wynika, że w 2008 roku wzrosły przeciętne stawki za roboczogodzinę w autoryzowanych stacjach obsługi w Warszawie i okolicach. W rozliczeniach z ubezpieczycielami, którzy są ich największym klientem, w 2008 roku przeciętnie było to 120-140 zł, w zależności od rodzaju prac, podczas gdy w 2007 roku było to 105-120 zł. To oznacza wzrost o 15 proc. W rozliczeniach z klientami minimalna stawka wzrosła o ok. 10 proc. do 85-120 zł. Stawka maksymalna stosowana przez warsztaty naprawcze producentów aut klasy wyższej wzrosła o 27 proc. do 120-135 zł.

Presja ubezpieczycieli

- Klienci nadal skarżą się na kwestionowanie wysokości stawek za roboczogodzinę - mówi Krystyna Krawczyk, z Biura Rzecznika Ubezpieczonych. Chodzi głównie o przypadki tzw. rozliczeń na kosztorys, w których towarzystwo proponuje stawkę np. na poziomie 50-80 zł w zależności od regionu, a klient naprawił auto w warsztacie, który stosował wyższe stawki. Zwykle taki spór kończy się w sądzie.
- Po kilku wyrokach ubezpieczyciele nie kwestionują już moich stawek na poziomie około 130 zł - mówi Andrzej Żywna, właściciel serwisu z Białegostoku. Dodaje, że biegły sądowy porównał stawki w warsztatach o podobnym poziomie usług. Po analizie sąd zmusił ubezpieczyciela do zapłaty. Takich problemów będzie mniej, bo towarzystwa coraz chętniej tworzą sieci warsztatów współpracujących.
- Średnie stawki negocjowane przez Wartę są na porównywalnym poziomie do przedstawionego w badaniu Dekry - mówi Tomasz Piankowski, dyrektor zarządzający likwidacją szkód w Warcie. Dodaje, że poszczególne stawki zależą od rodzaju warsztatu, regionu Polski, doświadczeń we współpracy z warsztatem, a także jakości świadczonych usług. - Stawki proponowane przez ubezpieczycieli rzeczywiście wzrosły w ostatnim czasie - mówi Adrian Sklorz z Fundacji Multi-Expert, monitorującej rynek napraw.
To dlatego, że ubezpieczycielom coraz bardziej zależy na dobrej współpracy z warsztatami, by uprościć procedury likwidacji szkód i zmniejszyć koszty.
ikona lupy />
Ile trzeba zapłacić za naprawę samochodu / DGP