Wygląda na to, że amerykańscy podatnicy zrobili niezły interes na pomocy finansowej udzielonej Citigroup przez władze USA. Warta 45 miliardów dolarów państwowa „inwestycja” w podupadłego bankowego giganta przyniosła do tej pory zyski w wysokości ponad 4,5 miliarda dolarów. To kilkanaście razy więcej niż gdyby te pieniądze zostały zainwestowane w spółki z indeksu Standard & Poor’s 500.

Jak to możliwe?

Jak wynika z wyliczeń agencji Bloomberg, preferencyjne akcje Citi (bez prawa głosu) nabyte za 45 miliardów dolarów przez Departament Skarbu USA zapewniły już władzom Stanów Zjednoczonych dywidendę w wysokości 1,6 miliarda dolarów.

Kolejne 3 miliardy dolarów zysku – na razie tylko księgowego – to wynik wzrostu cen akcji Citi w ostatnich miesiącach. Departament Skarbu USA ma prawo do wymiany preferencyjnych akcji na akcje zwykłe po kursie 3,25 dolara za akcję, podczas gdy obecny rynkowy kurs walorów Citi wynosi 3,47 dolara za akcję.

Reklama

Co dalej z „inwestycją” w Citi?

Obecne wysokie stopy zwrotu na państwowej „inwestycji” w Citigroup mogą jednak szybko wyparować. Amerykańskie instytucje państwowe, w tym Departament Skarbu i Rezerwa Federalna, udzieliły Citi gwarancji w wysokości 301 miliardów dolarów. I o tyle może właśnie wzrosnąć zaangażowanie państwowych środków w upadłego bankowego giganta, jeśli bankowi nie uda się „wyjść na prostą”.

Ponadto ewentualna operacja zamiana akcji ma jednak zarówno plusy, jak i minusy. Departament Skarbu zapewniłby sobie dzięki temu spory jednorazowy zastrzyk gotówki i wpływ na decyzje podejmowane przez bank, ale straciłby prawo do dywidendy powiązanej z preferencyjnymi akcjami.

Nie na każdym banku da się zarobić...

Nie wszystkie „inwestycje” amerykańskich władz okazały się jednak do tej pory podobnie zyskowne jak ta związana z Citigroup. Takie same środki – 45 miliardów dolarów – wpompowane w Bank of America przyniosły dużo niższe zyski.

Jak zeznał kilka dni temu podczas przesłuchania przed jedną z komisji amerykańskiego Kongresu prezes Bank of America Kenneth Lewis, do tej pory Departament Skarbu USA uzyskał z preferencyjnych akcji BoA 1,1 miliarda dolarów. Oznacza to, że podatnicy na tej rządowej „inwestycji” zarobili zaledwie 2,5 procent.