Grecja pokazuje właśnie, że zaczyna ono przypomina dawne, cherlawe waluty narodowe. Dzieje się źle. Słabe euro bowiem to słaba Unia. Grecja zapewnia, że poradzi sobie sama, jednak ma cichą nadzieję na ratunek z Europejskiego Banku Centralnego. Frankfurt nie powinien ulegać tym oczekiwaniom. To nie UE doprowadziła do deficytu na poziomie 12,7 proc., nie ona zadłużyła kraj do 113 proc. PKB. Państwo eurozony nie może zachowywać się jak Zimbabwe, którego waluta znalazła się w takiej kondycji, że w końcu wycofano ją z obiegu, zastępując dolarem.
>>> Czytaj więcej: Nie pomagać Grecji