Jest szansa na prywatyzację Polskiej Żeglugi Bałtyckiej jeszcze w tym roku. Ministerstwo Skarbu Państwa na razie nie zdradza listy zainteresowanych podmiotów.
– Do czasu dokładnego przeanalizowania ofert od inwestorów nie powiemy nic więcej ponadto, że takie do nas wpłynęły – mówi Maciej Wewiór, rzecznik prasowy Ministerstwa Skarbu Państwa. Konkretów należy spodziewać się w ciągu dwóch tygodni – do 29 stycznia 2010 r. potencjalni kupcy mają otrzymać od resortu informację zwrotną dotyczącą ofert, jakie złożyli, i ewentualnego zaproszenia do negocjowania dalszych warunków.

>>> Polecamy: W walce o Polską Żeglugę Bałtycką liczą się już tylko Duńczycy

Choć resort skarbu nie ujawnia nazw firm, to nieoficjalnie wiadomo, że w gronie zainteresowanych jest duński armator DFDS. To jeden z największych operatorów promowych na Bałtyku. Firma posiada 65 promów, którymi na trasach między Danią, Szwecją, Norwegią, Holandią i Wlk. Brytanią transportuje 1,8 mln pasażerów rocznie. Dla porównania PŻB ma tylko cztery promy i wozi nimi niewiele ponad 300 tys. osób. Co ciekawe, jeden z promów PŻB od kilku miesięcy czarteruje właśnie Duńczykom. Jednostka pływa na linii Świnoujście – Ystadt. Pozostałe trzy jednostki pod marką Polferries pływają z Gdańska do Nynashamn, oraz ze Świnoujścia do Kopenhagi i Ronne.
Wiadomo, że na zaproszenie resortu nie odpowiedziała Stena Line, która od 15 lat operuje z Gdańska do Karlskrony. Eksperci uważają, że to nie jest dobra pora na prywatyzację firm żeglugowych, takich jak PŻB. – Trudno będzie uzyskać dobrą cenę za firmę w czasach kryzysu na rynku – mówi Włodzimierz Rydzkowski z Uniwersytetu Gdańskiego.
Reklama
PŻB przewiozła w 2009 roku o 20 proc. mniej pasażerów, niż w 2008 roku, a przewozy samochodów ciężarowych zmniejszyły się o 10 proc. Do końca listopada 2009 r. firma przewiozła 312 tys. pasażerów i 46 tys. samochodów ciężarowych. – Inwestorzy kupują akcje tylko wtedy gdy ich cena jest okazyjna, dodaje Włodzimierz Rydzkowski.
W resorcie skarbu nie mają wątpliwości, że tak jest, od kiedy złagodzone zostały wymagania wobec inwestorów. Wystarczy, że zdecyduje się on kupić tylko 50 proc. akcji plus jeden walor. Nie musi również płacić od ręki wynegocjowanej kwoty, lecz może ją spłacić w ratach rozłożonych na kilka lat. W efekcie, do przejęcia firmy – szacując na podstawie wartości nominalnej akcji – wystarczy tylko 50 mln zł. Za taką kwotę inwestor przejmuje blisko 1/3 polskiego rynku promowego. Oprócz PŻB regularne połączenia promowe z Polski do Skandynawii utrzymują również Stena Line i Unity Line.