W ciężkim dla banku 2009 roku lepiej radziła sobie część detaliczna (czyli należące do BRE MultiBank i mBank), która zarobiła 216 mln zł brutto, podczas gdy część obsługująca korporacje i działająca na rynkach finansowych zanotowała 30 mln zł straty brutto. BRE Bank odczuł kryzys zarówno w przypadku bankowości dla firm, jak i w segmencie detalicznym. – Wyniki za 2009 rok to rezultat poniżej potencjału dla tego banku. Wpływ na to miały straty związane z opcjami w sektorze korporacyjnym i z pożyczkami konsumenckimi w sektorze detalicznym. To spowodowało, że bank zmuszony był do zawiązania rezerw w sumie przekraczających 1 mld zł – ocenia Iza Rokicka, analityk z CAIB Securities.
Dla porównania BZ WBK, bank o porównywalnej wielkości, prawdopodobnie zawiązał w 2009 roku o połowę mniejsze rezerwy. Ale szef BRE, Mariusz Grendowicz, przekonywał wczoraj, że bank tnie koszty i jest gotowy do udzielania kredytów. – Plany dotyczące oszczędności na 2009 rok wypełniliśmy z nawiązką, a teraz mamy odpowiedni bufor płynnościowy, by móc zacząć udzielać kredytów – mówił wczoraj szef BRE.
Jego zdaniem bufor ten to ok. 2–5 mld zł, na bazie których bank zamierza zwiększyć wartość udzielanych kredytów. Zdaniem prezesa odwilż kredytowa będzie dostrzegana w pierwszej kolejności w detalu. Ale analitycy nie wierzą, by bank agresywnie zaczął udzielać kredytów. – BRE dysponuje jedną z najsłabszych baz kapitałowych i trudno oczekiwać, by w kredytach rósł szybciej niż rynek – mówi Iza Rokicka.
Rozwiązaniem mogłaby być emisja akcji w celu zwiększenia kapitału – szlak ten przetarły w ostatnich miesiącach PKO BP (pozyskał ponad 5 mld zł) i Millennium (ponad 1 mld zł). Zdaniem Mariusza Grendowicza takie plany w przypadku BRE byłyby ekonomicznie nieuzasadnione.
Reklama