Dzień zakochanych to dobry pretekst by zastanowić się nad materialnymi aspektami wspólnego życia. Istotną kwestią będzie to, czy para zdecyduje się mieć wspólne pieniądze, czy też każde będzie żyło na własną rękę.

To pierwsze rozwiązanie wiąże się z wieloma korzyściami. Daje większą przejrzystość wspólnych finansów. Zwalania z konieczności przelewania pieniędzy z konta na konto, a co więcej pozwala zaoszczędzić kilka, a czasem nawet kilkanaście złotych miesięcznie. Zamiast bowiem płacić za prowadzenie dwóch bankowych rachunków można założyć jeden wspólny. I niekoniecznie trzeba być małżeństwem.

Banki generalnie nie mają w ofercie dedykowanych kont dla par. Wyjątkiem jest tu MultiBank i Toyota Bank, które mają specjalne rachunki, choć trzeba przyznać, że nie różnią się one zbytnio od podstawowej oferty. W innych instytucjach można jednak założyć zwykłe konto w ten sposób, że dwie osoby będą jego współwłaścicielami. Każdy z nich będzie mógł swobodnie dysponować pieniędzmi na rachunku, ale też obie osoby będą razem odpowiadały za złożone dyspozycje. To znaczy, że jeśli jedna osoba zaciągnie kredyt w rachunku, to ta druga też będzie zobowiązana go spłacać. Współposiadacze rachunku będą mogli wykonywać wszystkie czynności, łącznie z jego zamknięciem.

Innym rodzajem dzielenia się bankowym rachunkiem jest pełnomocnictwo. Tutaj prawa drugiej osoby mogą być ograniczone w zależności od rodzaju pełnomocnictwa. Po pierwsze może ono być jednorazowe albo stałe, po drugie można ograniczyć zakres praw drugiej osoby albo dać jej całkowite pełnomocnictwo. Jednak nawet w tym drugim przypadku nie będzie ona mogła zrobić tego co się jej żywnie podoba z naszym rachunkiem. Banki nie pozwalają pełnomocnikom udzielać kolejnych pełnomocnictw, występować o kredyt odnawialny czy wypowiadać umowy o prowadzenie rachunku. Za pełnomocnictwo niektóre banki mogą jednak zażądać dodatkowej opłaty.

Wspólne konto jest jednak bez wątpienia tańsze niż dwa osobne. Płacimy tylko za jeden rachunek i co więcej łatwiej będzie nam uzyskać zwolnienie z tej opłaty. Banki premiują klientów, którzy na przykład przelewają na konto co miesiąc określone kwoty. Jeśli warunkiem zwolnienia z opłaty jest np. średnie saldo w miesiącu w wysokości 5 tys. zł, to dwie pensje wpływające na rachunek szybciej pomogą go spełnić. Dodatkowym kosztem może być jedynie karta do rachunku. Pełna funkcjonalność wymaga, by każdy z posiadaczy konta miał swoją kartę debetową. Za wydanie drugiego kawałka plastiku w większości banków trzeba zapłacić tyle samo co za pierwszą, czyli najczęściej kilka złotych miesięcznie. Wyjątkiem jest Bank Pocztowy, gdzie druga karta do rachunku jest darmowa.

Reklama

Banki zwalniają z opłat za karty aktywnych klientów, czyli takich, którzy używają ich do płacenia nią w sklepach. I stawiają tu określone warunki, na przykład podając minimalną wartość transakcji w miesiącu, które trzeba przeprowadzić. Takie limity każdy posiadacz karty musi spełnić na własną rękę. Wyjątkiem jest Alior Bank, gdzie aby nie płacić za karty trzeba mieć określone wpływy na rachunek lub odpowiednie saldo depozytów bądź kredytów. Te warunki można spełnić wspólnie i wtedy obie karty będą darmowe.

Warto zastanowić się nad wspólnym kontem, bo to nie tylko wygoda, ale również oszczędności. Najpierw jednak trzeba sobie odpowiedzieć na podstawowe pytanie, czy na pewno chcemy mieć wspólny rachunek. To przecież ma ułatwić nam życie, a nie stać się zarzewiem przyszłych konfliktów.

ikona lupy />
Mateusz Ostrowski / Forsal.pl