Złoty pozostaje stabilny pomimo zdecydowanie pozytywnych nastrojów w regionie i sporego zainteresowania ze strony inwestorów lokalnym rynkiem. Waluty takie jak forint węgierski, czy korona czeska podlegały w ostatnich dniach zdecydowanej aprecjacji. Notowania EUR/HUF spadły w okolice 261,00 – do poziomu najniższego od 15 miesięcy. Kurs korony względem euro osiągnął natomiast 5-miesięczne minimum w pobliżu poziomu 25,20.

W ubiegłym tygodniu w regionie miały miejsce udane aukcje obligacji. Największym zainteresowaniem wśród inwestorów jak zwykle cieszyła się polska oferta. W środę ministerstwo finansów zaoferowało zmiennokuponowe papiery dłużne o terminie zapadalności w 2021 r. Popyt na aukcji wyniósł 15,5 mld zł i tym samym 5-krotnie przekroczył podaż na poziomie 3 mld zł. Nieźle wypadła również aukcja węgierskiego długu – w czwartek sprzedano roczne obligacje o wartości 400 mld HUF, przy popycie ponad trzykrotnie przekraczającym wartość zaoferowanych papierów. Słabo na tym tle zaprezentował się wynik aukcji 4-letnich obligacji rządu Czech. Tu również łączna wartość złożonych zleceń kupna była wyższa od podaży, jednak różnica była niewielka. Popyt wyniósł nieco ponad 8 mld koron, przy ofercie na poziomie 5,95 mld CZK.

Złotego przed dalszym umocnieniem powstrzymuje bardzo silne techniczne wsparcie na poziomie 3,8600 PLN za EUR. Ponadto inwestorzy dyskontują obecnie zmianę nastawienia sporej części członków Rady Polityki Pieniężnej względem przyszłości polityki monetarnej w naszym kraju. Po wcześniejszych jastrzębich wypowiedziach prezesa Narodowego Banku Polskiego oraz kilku członków RPP, które wsparły oczekiwania na podwyżki stóp procentowych i przyczyniły się do obserwowanej na początku marca dynamicznej aprecjacji złotego, Rada zdecydowanie złagodziła swoje stanowisko. Poniedziałkowe dane o inflacji konsumentów, wskazujące na znaczący spadek tempa wzrostu cen w lutym do 2,9% r/r, dodatkowo odsuwają w czasie moment oficjalnej zmiany nastawienia RPP z „neutralnego” na „restrykcyjne”. Przed zbyt szybkimi podwyżkami stóp procentowych przestrzegł również Międzynarodowy Fundusz Walutowy. Zdaniem przedstawicieli MFW oczekiwany silny wzrost gospodarczy w naszym kraju jest wciąż niepewny.

Z danych, jakie w minionym tygodniu napłynęły z krajowej gospodarki, oprócz inflacji CPI, warto wspomnieć o produkcji przemysłowej. Wzrosła ona w lutym o 9,2% r/r, czyli więcej niż oczekiwane 8,9% r/r. Na początku tygodnia poznaliśmy dane o zatrudnieniu i płacach w sektorze przedsiębiorstw. Przeciętne wynagrodzenie w minionym miesiącu wzrosło o 2,9% r/r, w porównaniu z oczekiwaniami na poziomie 2,6%. Zatrudnienie w tym okresie spadło o 1,1% r/r, przewidywano natomiast spadek o 1% r/r.

Reklama

Początek minionego tygodnia na rynku eurodolara dawał jeszcze szansę na zrealizowanie się zapowiadanej od pewnego czasu korekty wzrostowej. Jednak kurs tej pary walutowej po dojściu w okolice poziomu 1,3800 nie zdołał pokonać tego oporu, odbijając się od niego w przeciwnym kierunku. Pierwsza część tygodnia przebiegała pod znakiem oczekiwań na decyzję amerykańskiej Rezerwy Federalnej w sprawie stóp procentowych. Zgodnie z oczekiwaniami amerykańskie władze monetarne utrzymały koszt pieniądza na dotychczasowym niskim poziomie, ponownie zapewniając, że obecne nastawienie względem polityki pieniężnej zostanie utrzymane przez dłuższy okres czasu. Fed dodał, że gospodarka USA cały czas jest w fazie ożywienia, a niskie stopy mają podtrzymywać obecne tempo wzrostu gospodarczego. Komunikat ten zaowocował umiarkowanym osłabieniem amerykańskiej waluty. Z kolei istotnego wpływu na notowania dolara nie wywarła publikacja dynamiki produkcji przemysłowej. Wyniosła ona w lutym 0,1% m/m, podczas gdy spodziewano się wyniku na poziomie -0,1% m/m.

Po tym jak eurodolar nie zdołał pokonać poziomu 1,3800, notowania głównej pary walutowej najpierw spadły w okolice poziomu 1,3600, aby następnie przełamać to wsparcie. Zniżka kursu EUR/USD wynika m.in. ze słabości euro. Wspólna waluta traci na wartości pod wpływem ciągle obecnych obaw o sytuację finansową Grecji. Ostatnio premier Grecji stwierdził, że jego kraj nie będzie w stanie zredukować deficytu budżetowego, jeśli w dalszym ciągu zmuszony będzie zaciągać pożyczki po obecnym wysokim koszcie. Z tego też względu na rynku pojawiły się spekulacje, że Grecja przy braku pomocy finansowej ze strony Unii Europejskiej może zwrócić się o pożyczkę to Międzynarodowego Funduszu Walutowego. Taki ruch z pewnością zostałby przyjęty przez inwestorów negatywnie, jako wyraz słabości greckiej gospodarki, co przełożyłoby się na dalszą deprecjacje euro. Przy obecnej sytuacji technicznej na rynku eurodolara oczekiwać można, że wkrótce kurs tej pary walutowej testować będzie tegoroczne minima z realną szansą na ich pokonanie.

W ubiegłym tygodniu oprócz decyzji amerykańskiej Rezerwy Federalnej poznaliśmy także decyzję banku centralnego Japonii w sprawie przyszłości polityki pieniężnej. Władze monetarne z kraju Kwitnącej Wiśni zdecydowały się na dalsze łagodzenie polityki monetarnej w celu wspierania płynności na tamtejszym rynku finansowym. Zwiększeniu o 100% uległ program 3-miesięcznych pożyczek dla banków (opiewa on obecnie na kwotę 222 mld USD), natomiast koszt pieniądza pozostał bez zmian na dotychczasowym poziomie 0,1%. Decyzja ta nie wywarła większego wpływu na notowania jena, gdyż informacje te w dużej mierze zostały już zdyskontowane w kursie japońskiej waluty.

W ubiegłym tygodniu obserwować można było istotny spadek notowań EUR/CHF. Szwajcarska waluta zaczęła zyskiwać na wartości po komentarzach ze strony przedstawicieli SNB, którzy stwierdzili, że szwajcarskie firmy i konsumenci powinni przygotować się na wzrost kosztu kredytu, ponieważ stopy w Szwajcarii nie mogą w nieskończoność utrzymywać się na niskim poziomie. Nie jest to dobra wiadomość dla polskich kredytobiorców, którzy zaciągnęli dług we frankach. Podwyżka stóp procentowych nie tylko zwiększy wielkość płaconych odsetek, ale także spowoduje wzrost kursu CHF/PLN, co dodatkowo podniesie koszt całego kredytu.

ikona lupy />
Michał Fronc / Forsal.pl