Jak wyjaśnia analityk Open Finance – MasterCard, w imię inwestowania w innowacje, chce takim placówkom odebrać jedną trzecią zysku. Dokładnie chce 0,025 proc. prowizji od obrotów bezgotówkowych. I to od obrotu wszystkimi kartami, w tym Visy, których na polskim rynku jest dwa razy więcej niż kart z logo MC. Tylko w tym roku da to niemal 25 mln zł, bo rynek spodziewa się, że wartość zakupów dokonanych kartami zbliży się w 2011 do 100 mld zł. (dla obrotów wykazanych przez NBP po trzech kwartałach zeszłego roku, 64,7 mld zł, prowizja taka wyniosłaby ponad 16 mln zł.). Na opłatę dla MC mają się składać agenci rozliczeniowi, cztery razy do roku, proporcjonalnie do udziału w całości obrotów. Pieniądze mają sfinansować specjalny fundusz „Innovation 4 Poland”, którego beneficjentami będą banki wydające innowacyjne elektroniczne instrumenty płatnicze – obecnie chodzi tu głównie o karty bezstykowe.
>>>> Czytaj też: Polacy trzymają w portfelach ok. 2,35 mln kart zbliżeniowych
Czy 0,025 proc. to mało czy dużo? Średnio dla wszystkich agentów rozliczeniowych to nawet około jednej trzeciej całości zysków. W wielu przypadkach trzeba będzie oddać MasterCardowi całość pieniędzy, które agent zarobi na obsłudze kart tej właśnie organizacji – mówi przedstawiciel jednej z firm rozliczających transakcje kartami. Efekt? Koszty zostaną przerzucone na sklepy i punkty usługowe, które honorują płatności kartami. Agenci rozliczeniowi po prostu podwyższą im opłatę, czyli procentowy udział w każdej transakcji wykonanej przez klienta. Obecnie jest to około 1,6-2,0 proc. od każdej płatności kartą. Opłata ta zawiera marże agentów za usługi, ale głównie rożnego rodzaju opłaty dla systemów płatniczych, wśród których dominują w Polsce Visa i MasterCard.
Jeśli stawka ta miałaby jeszcze pójść w górę, byłoby to wyjątkowo przykre dla naszego rynku, bo już obecne 1,5-1,9 proc. od każdej transakcji bezgotówkowej to dużo na tle naszego kontynentu. Dla przykładu w Bułgarii, MC zadowala się 0,4-proc. udziałem w transakcji, na Węgrzech bierze 0,46 proc., na Słowacji 0,7 proc., w Czechach 1 proc. Z kolei Visa na Węgrzech pobiera 0,55 proc., w Rumunii 1 proc. a w Słowenii 1,1 proc. W krajach rozwiniętych stawki bywają jeszcze niższe. Dodatkowym kosztem dla punktu honorującego karty, wynoszącym ok. 100 zł miesięcznie, jest też opłata za wynajem terminala. Perspektywa dalszych wzrostów opłat może skutecznie zniechęcić handlowców do promowania obrotu bezgotówkowego. „Innovation 4 Poland” paradoksalnie może w efekcie przyczynić się do zaprzepaszczenia szansy dalszego szybkiego rozwoju płatności kartowych w Polsce – mówi Janusz Diemko, prezes największej firmy rozliczeniowej, First Data Polska (dawniej PolCard).
>>>> Zobacz też ranking złotych kart kredytowych: złota karta, czy złoty interes?
Jak wynika z danych NBP, na koniec września kartą można było zapłacić w Polsce w 186,5 tys. punktach handlowo-usługowych. Miały one do dyspozycji 245,4 tys. terminali. Na jeden terminal średnio dziennie przypadało 9,4 transakcji o wartości 107 zł. Polacy mają 32,1 mln kart płatniczych i do opłacania transakcji średnio używają jednej 6,8 razy w ciągu trzech miesięcy. Nie jest to szczególnie często, jednak za sukces należy poczytać fakt, że aby wypłacić gotówkę z bankomatu, karta wyciągana jest z portfela rzadziej, bo 5,6 razy w ciągu kwartału.