Arłukowicz 30 grudnia skończy 40 lat. Poseł na Sejm VI i VII kadencji. W maju wszedł do rządu Donalda Tuska, następnie do klubu PO. Wcześniej był członkiem klubu SLD, wymieniany jako potencjalny konkurent Grzegorza Napieralskiego. Po objęciu stanowiska pełnomocnika ds. osób wykluczonych Arłukowicz zapowiadał, że będzie przekonywał Platformę do ustawy o związkach partnerskich oraz refundacji in vitro. Zapewniał wtedy też, że "nie czyha" na stanowisko minister zdrowia Ewy Kopacz. W ostatnich wyborach pokonał w Szczecinie Napieralskiego, osiągnął tam najlepszy wynik.

>>> Czytaj też: Zobacz, kto będzie nami rządził przez najbliższe 4 lata

"Znam Bartka jako człowieka bardzo odważnego, pracowitego i zdeterminowanego. Wierzę w to, że te wszystkie projekty, które były rozpoczęte w resorcie zdrowia, będą miały swój szczęśliwy dalszy bieg i na to liczę. I wiem, że się sprawdzi na tym stanowisku" - mówiła w czwartek marszałek Sejmu Ewa Kopacz, b. minister zdrowia.

W minionej kadencji Sejmu Arłukowicz pracował m.in. w komisji zdrowia. Krytykował wtedy politykę zdrowotną rządu PO-PSL i minister Kopacz, m.in. był przeciwny obligatoryjnemu przekształcaniu szpitali w spółki, co zakładała jedna z ustaw rządowego pakietu zdrowotnego z 2008 r., zawetowanego przez ówczesnego prezydenta Lecha Kaczyńskiego.

Reklama

W marcu, jeszcze jako poseł SLD, Arłukowicz podkreślał, iż do reformy służby zdrowia trzeba podchodzić całościowo, nie można przeprowadzać zmian "powierzchownych, kosmetycznych i fragmentarycznych, bo to nie będzie miało wpływu na cały system". Oceniał wtedy, że poziom finansowania ochrony zdrowia w Polsce, w relacji do PKB, jest jednym z najniższych w Europie, ale zmiany wymaga także sposób przekazywania środków na leczenie.

"Jeżeli pieniądze w sposób faktyczny i w wymiarze odpowiednim, podążałyby za pacjentem, to wtedy z całą pewnością rozwiązałby się problem dostępności pacjenta do określonej usługi" - mówił wtedy. "W normalnych i nowoczesnych systemach ochrony zdrowotnej tak naprawdę płaci się za to, żeby pacjenci nie chorowali; u nas płaci się, kiedy chorują" - dodał.

Arłukiewicz nie był entuzjastą drugiego rządowego pakietu ustaw zdrowotnych, przyjętego w 2011 r. "Żadna z tych ustaw tak naprawdę nie projektuje i nie planuje, w jaki sposób możemy skrócić kolejkę pacjentów do lekarza" - mówił. Przewidywał, że przesunięcie odpowiedzialności finansowej za szpitale na samorządy niewiele zmieni w kwestii dostępu do lekarzy, ale wpłynie na sytuację finansową lecznic. "To samorządy będą skazane na walkę z zadłużeniem swoich szpitali i to samorządy będą ponosiły pełną odpowiedzialność" - podkreślał.

Krytykował także projekt ustawy o zawodzie lekarza i lekarza dentysty, który zniósł roczny podyplomowy staż po studiach medycznych. Według Arłukowicza, to próba zwiększenia liczby medyków, ale kosztem ich gorszego wykształcenia.

Z kolei wprowadzenie urzędowych cen i marż leków finansowanych przez NFZ (ustawa refundacyjna) - jak mówił - może spowodować wzrost ich cen dla pacjentów, ponieważ zlikwiduje promocje i konkurencję cenową między aptekami i hurtowniami.

Arłukowicz opowiada się za uregulowaniem prawnym kwestii in vitro, wypowiadał się jako zwolennik refundowania tej procedury. "Ludzie mają prawo mieć dostęp do nowoczesnych procedur medycznych, oczywiście, że będę przekonywał (do refundacji in vitro), ale ważniejsze jest, abyśmy to uregulowali w ogóle prawnie, potem rozmawiali o refundacji" - dodał.

W czerwcu 2009 r. Arłukowicz złożył do Rzecznika Odpowiedzialności Zawodowej lekarzy skargę na ówczesnego przewodniczącego sejmowej komisji zdrowia Bolesława Piechę (PiS), w związku z jego wypowiedziami o potrzebie całkowitego zakazu w Polsce metody in vitro i złożeniem projektu ustawy w tej sprawie.

Arłukowicz pytany w maju o projekt SLD dot. związków partnerskich, podkreślał, że część kolegów z Platformy w tej sprawie ma bardzo podobne zdanie co on. "Będziemy o tym dyskutowali, ta ustawa wymaga także korekt legislacyjnych, w tym projekcie już widać pewne braki. Ale co do meritum sprawy, co do samej zasadności regulacji prawnych związków nieformalnych, ja jestem zwolennikiem takich rozwiązań" - mówił.

Jako pełnomocnik premiera ds. walki z wykluczeniem społecznym, Arłukowicz podkreślał, że jego priorytety, to aktywizacja ludzi starszych, portal dla niepełnosprawnych, staże dla młodzieży opuszczającej domy dziecka oraz zatrudnianie pielęgniarek w szkołach.

"Dzisiaj o starości mówi się głównie o kontekście waloryzacji emerytur i rent, to ważne, ale trzeba działać, by starość wyszła z czterech ścian" - oświadczył w czerwcu. Arłukowicz chciał zainicjować "czwartki seniora". Dzięki tej inicjatywie - jak mówił - starsi ludzie, raz w miesiącu, mieliby mieć możliwość uczestnictwa w spektaklach teatralnych oraz wstępu do instytucji kultury za "symboliczną złotówkę". Pilotaż tego projektu miał objąć pięć województw. Zapowiadała, że będą tam organizowane także "targi seniora".

Do Sejmu VI kadencji Arłukowicz startował ze szczecińskiej listy koalicji Lewica i Demokraci (SLD-SdPl-UP-PD). Kilka miesięcy po wyborach Arłukowicz wraz z kilkoma innymi posłami opuścił klub LiD, tworząc koło poselskie SdPl - Nowa Lewica.

Był kandydatem na szefa Socjaldemokracji Polskiej, ale jeszcze przed ostatecznym rozstrzygnięciem wyborów w wyniku konfliktu wewnątrzpartyjnego we wrześniu 2009 r. zdecydował się odejść z tego ugrupowania. Od tego czasu ponownie bliżej współpracował z SLD - aż w marcu 2009 r. wstąpił do klubu Sojuszu.

W listopadzie 2009 r. został wiceszefem sejmowej komisji śledczej badającej tę sprawę. Złożył m.in. wniosek o przekazanie bilingów premiera, a także kalendarzy spotkań w 2009 roku: szefa rządu, byłego ministra sportu Mirosława Drzewieckiego, b. wicepremiera Grzegorza Schetyny i b. szefa klubu PO Zbigniewa Chlebowskiego.

Podczas dyskusji przy powoływaniu komisji mówił w Sejmie, że Donald Tusk musi przeprosić Polaków, że dopuścił do tego, iż Polską rządzą ludzie, których trzeba "usuwać" nagle, natychmiastowo i to w ilości hurtowej. Arłukowicz niejednokrotnie zarzucał Platformie utrudnianie prowadzenia sejmowego śledztwa. Oceniał, że PO wyłączając pod koniec 2009 r. z prac komisji posłów PiS Zbigniewa Wassermanna i Beatę Kempę sparaliżowała jej prace.

Po wejściu do rządu Tuska mówił o swoim odejściu z klubu SLD: "Nie mogę dalej uwiarygodniać projektu, z którego efektów nie będę mógł się wytłumaczyć; wymagano ode mnie głosowania ramię w ramię z Jarosławem Kaczyńskim."

Karierę polityczną Arłukowicz rozpoczął w 2002 r., wtedy uzyskał mandat radnego Szczecina (z listy SLD-Unia Pracy). W 2004 przystąpił do Socjaldemokracji Polskiej, z której kandydował bezskutecznie do Sejmu w wyborach parlamentarnych w 2005 r. Pełnił funkcję przewodniczącego SdPl w województwie zachodniopomorskim.

W 2001 r. był uczestnikiem i zwycięzcą drugiej edycji popularnego programu telewizyjnego Agent. W 2006 otrzymał Order Uśmiechu, jest laureatem nagrody "Brzdąc" za pomoc dzieciom w Szczecinie.

Jest żonaty, żona Edyta jest lekarzem stomatologii; ma dwoje dzieci: córka Lena ma dwa lata, a syn Maksymilian - dziewięć. Jego hobby to muzyka, lubi grać na gitarze, interesuje się też teatrami amatorskimi.