Kozłowska-Rajewicz jest posłanką od 2007 r. Zasiadała w komisjach zdrowia oraz edukacji i młodzieży, interesowały ją zwłaszcza sprawy rodziny i kobiet - była założycielką Parlamentarnego Zespołu "Rodzina 2030", angażowała się m.in. w prace nad ustawami o in vitro, "żłobkowej" i wprowadzającej parytety, przygotowywała autorski projekt ustawy kwotowej, który zamierzała zgłosić Platforma Obywatelska.

>>> Czytaj też: Zobacz, kto będzie nami rządził przez najbliższe 4 lata

Podejmowała interwencję ws. umieszczania dzieci romskich w szkołach specjalnych. W swoich wypowiedziach wielokrotnie podkreślała, że rozumie problem dyskryminacji i zdaje sobie sprawę, że walka z tym zjawiskiem nie jest łatwa i wymaga zdecydowanych działań.

Kozłowska-Rajewicz urodziła się w 1969 r. w Kętrzynie. Studiowała na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu i na Uniwersytecie Gdańskim, na kilku kierunkach - biologii, psychologii, socjologii, etnologii i historii. Ostatecznie magisterium i doktorat obroniła na Wydziale Biologii UAM, specjalizując się w biologii człowieka.

Reklama

Od 1998 r. pracowała na poznańskim uniwersytecie jako adiunkt. Wyjeżdżała na uniwersytety w Holandii, Niemczech i Wielkiej Brytanii.

"Do polityki włączyłam się pod koniec lat 90., zasilając szeregi Unii Wolności. Kiedy Donald Tusk odszedł z Unii, tworząc Platformę Obywatelską, oboje z mężem (wówczas sympatykiem SKL) przyłączyliśmy się do tego projektu" - wspomina na swojej stronie internetowej. W wielkopolskich strukturach partii prowadziła sekretariat edukacji.

W listopadzie 2006 r. została radną powiatu poznańskiego. W wyborach parlamentarnych w 2007 r. uzyskała mandat poselski, otrzymując ponad 17 tys. głosów. "Konsekwencją wyboru był urlop i zawieszenie wszystkich prac na uczelni. Łączenie dotychczasowej aktywności z mandatem posła byłoby niemożliwe" - przyznaje Kozłowska-Rajewicz. W tegorocznych wyborach zdobyła prawie 28 tys. głosów.

Na ostatnim Kongresie Kobiet, przed wyborami parlamentarnymi, obiecała m.in. wsparcie dla kobiet, które chcą być niezależne ekonomicznie np. przez zakładanie dla nich "centrów small biznesu". Mówiła, że będzie też chciała rozwiązać problem odprowadzania składek do ZUS kobiet na urlopach wychowawczym, które prowadzą własną działalność gospodarczą. Zapowiedziała działanie na rzecz wprowadzenia 20-procentowych kwot dla kobiet w radach nadzorczych firm.

W Sejmie pracowała w nadzwyczajnej podkomisji ds. ustaw bioetycznych i in vitro, współpracowała z Małgorzatą Kidawą-Błońską. "Są trzy sprawy kluczowe dla in vitro: skuteczność, bezpieczeństwo zdrowotne kobiet, maksymalna ochrona zarodków. Nie ma rozwiązań idealnych, więc trzeba działać pragmatycznie, na zasadzie minimalizowania szkód" - mówiła w "Gazecie Wyborczej".

Zaangażowała się w prace nad ustawą parytetową przygotowaną z inicjatywy Kongresu Kobiet. Opracowała autorski projekt ustawy wprowadzającej zamiast parytetów 30-procentową kwotę, który złożyć miała PO. Ostatecznie projekt nie został złożony, zamiast tego Kozłowska-Rajewicz zgłosiła poprawkę do projektu Kongresu Kobiet, zmieniającą parytet na 35 proc. kwotę. W efekcie kobietom zagwarantowano nie połowę, ale 35 proc. miejsc na listach.

Podczas prac nad projektem podkreślała, że to przede wszystkim miejsce, z którego startują kandydatki, wpływa na ich wyborczy wynik. Jednak opowiadała się za tym, żeby partie wprowadzały swoje wewnętrzne regulacje promujące kobiety, wskazując, że dzięki takim rozwiązaniom PO ma najwyższy odsetek mandatów zdobytych przez kobiety.

Zabierała także głos podczas dyskusji na temat dyskryminacji. Jej zdaniem jest to problem trudny, bo wiele osób w społeczeństwie sobie go nie uświadamia i nie dostrzega. "Patriarchalne myślenie i stereotypowe przekonania dotyczące ról społecznych, przekonanie, że mężczyźni pomagają kobietom w obowiązkach domowych, a nie partycypują w nich w równym stopniu, przenosi się na grunt polityczny" - mówiła w 2009 r., w czasie debaty nad informacją rządu nt. polityki na rzecz równouprawnienia.

Kozłowska-Rajewicz zaangażowała się także w prace nad ustawą o formach opieki nad dziećmi do lat trzech, tzw. ustawą żłobkową. Broniła jej przed przeciwnikami, którzy uważali, że miejsce dziecka jest przy matce, a nie w żłobku. W Senacie przekonywała, że ustawa ma przede wszystkim służyć rodzinie - pomagając łączyć obowiązki zawodowe z życiem rodzinnym, ale także tworzyć optymalne warunki dla rozwoju małego dziecka.

"Model, w którym niepracująca kobieta jest utrzymywana przez pracującego męża, w zamian za pielęgnowanie domowego ogniska, odszedł już dawno do lamusa. Niestety ta tradycja zostawia kobiety bez żadnego zabezpieczenia, kiedy osiągają wiek emerytalny lub gdy chcą się po latach prac domowych uniezależnić i rozwijać zawodowo. (...) Jeśli to naprawdę takie ważne, żeby kobiety nie pracowały po urodzeniu dziecka, tylko cały swój czas poświęcały opiece nad nim, zaproponujmy im stosowne zabezpieczenie finansowe" - pisała na swoim blogu.

Kozłowska-Rajewicz podejmowała także interwencje ws. sytuacji dzieci romskich, zbyt często - w jej opinii - umieszczanych w szkołach specjalnych. Składała m.in. interpelację do MEN w tej sprawie. Jej zdaniem polska szkoła nie jest przygotowana na włączanie do systemu uczniów z innej kultury, należałoby wprowadzić do programów kształcenia pedagogów i psychologów zagadnienia dwukulturowości i praw mniejszości etnicznych, sprawdzić możliwość dofinansowania studiów podyplomowych o kulturze romskiej dla nauczycieli i szkolnych psychologów, a także doprecyzować przepisy dotyczące nauki języka polskiego - musi być nauczany jak język obcy, jeśli ma przynieść efekty.

Opowiada się za zniesieniem celibatu. "Uważam, że bez celibatu księża lepiej rozumieliby problemy rodzinne, a także mogliby pokazywać, jak przykładnie żyć w rodzinie. Bo życie osoby samotnej jest zupełnie inne. Kobiety z pewnością byłyby równie dobrymi księżmi. Dlaczego nie? Dlaczego homilię mają wygłaszać tylko mężczyźni? Równie dobrze mogłyby to robić również kobiety" - mówiła w rozmowie z "Głosem Wielkopolskim".

Kozłowska-Rajewicz mieszka w podpoznańskich Koziegłowach, ma męża Andrzeja i syna Kubę. "Prowadzimy zwyczajne rodzinne życie. Kiedy jesteśmy razem, lubimy rozmawiać, czytać, oglądać TV, spacerować (głównie po internecie), słuchać muzyki. W wakacje uprawiamy agroturystykę" - pisze na swojej stronie internetowej.