W roku, w którym ta katastroficzna wizja się spełni, fundusz zarobi ok. 200 proc. Jeśli finansowej katastrofy nie będzie, może tracić nawet po 45 proc. rocznie. Współzarządzającym funduszem jest prof. Krzysztof Rybiński, były wiceprezes NBP i wicegubernator Banku Światowego, obecnie rektor uczelni Vistula.
Produkt – dzięki zastosowaniu kontraktów terminowych – będzie zarabiał, gdy w dół polecą wyceny europejskich akcji i włoskich obligacji. Obstawia też wzrost ceny złota i dolara. Wolne środki pieniężne będzie lokował w obligacjach rządu USA. Fundusz ma otwarty rachunek w Banku Gospodarstwa Krajowego.
Fundusz jest dostępny dla zamożnych Polaków – bariera wejścia to równowartość 40 tys. euro w złotych, i instytucji (10 tys. zł). – Gdyby miał formę funduszu zamkniętego, bariera mogłaby być niższa, ale chcieliśmy uruchomić go jak najszybciej – tłumaczy Rybiński. Zapewnił, że włoży w fundusz część swoich oszczędności.
Reklama
Kupując jednostki, zapłacimy 0,5 – 1,5 proc. opłaty manipulacyjnej, w zależności od wielkości inwestycji. Przekroczenie 1 mln zł zwalnia z opłaty. Nie płaci się za zarządzanie. Fundusz pobierze za to opłatę od zysku w wysokości 25 proc. w skali roku i opłatę wyjściową (1 proc. zainwestowanych środków).
Wprowadzenie na polski rynek nowatorskiego funduszu w połowie roku zapowiedziało też Union Investment TFI. – UniSystem FIZ ma zarabiać bez względu na koniunkturę dzięki zastosowaniu modelu wykorzystującego algorytm generujący sygnały kupna i sprzedaży dla wielu różnych aktywów – tłumaczy Robert Ślepaczuk, który będzie zarządzał funduszem. Gdyby fundusz już działał od 3,5 roku, zarobiłby średnio rocznie 26,7 proc. W tym czasie indeks S&P500 zyskał 0,7 proc.