– Z jednej strony wydłużenie wieku emerytalnego i likwidacja przywilejów, z drugiej wściekli taksówkarze i inne grupy zawodowe. Strach się bać – komentuje jeden z prominentnych polityków PO.

Inny dodaje: – Deregulacja – to będzie jeszcze trudniejsze niż przeforsowanie reformy emerytalnej. Ustawa przygotowana przez ministra sprawiedliwości Jarosława Gowina ma zostać ogłoszona w sobotę, ale posłowie PO już otrzymali wytyczne, jakich argumentów mają używać, kiedy mówią o zmianach – dowiedział się DGP.

>>> Czytaj też: Długa lista zamkniętych zawodów - Polska jest liderem w UE

Reklama

– Planowana reforma może spotkać się z oporem wielu grup, które do tej pory korzystały z przywilejów ograniczających dostęp do zawodu – czytamy w nich. Z instrukcji wynika m.in., że „otwarcie zawodów reglamentowanych to wyższa jakość i niższe ceny usług”, a także szansa dla młodych ludzi.

Informacje dla posłów przywołują także doświadczenia z europejskich rynków pracy, gdzie otwarcie zawodów oznaczało wzrost zatrudnienia w danej grupie zawodowej o ok. 15 proc. Zatem otwarcie 50 profesji ma przynieść 70 – 100 tysięcy nowych miejsc pracy w ciągu pierwszych dwóch lat.

Posłowie PO mają też podkreślać, że Polska znajduje się w europejskiej czołówce pod względem liczby zawodów regulowanych (380, dla porównania we Francji jest 150, a w Niemczech 152). Z nieoficjalnych informacji wynika, że kilka tygodni temu odbyło się wyjazdowe spotkanie ministra Jarosława Gowina z urzędnikami innych resortów. Omawiano strategię deregulacyjną.

Wszystkie resorty miały dokonać przeglądu zawodów regulowanych będących w ich kompetencjach i zaproponować zmiany. Kryteria pozostawienia regulacji były dwa: wymogi prawa unijnego oraz ważne względy wynikające np. z polskiego prawa. Tak jest choćby w przypadku biegłego rewidenta, który musi pozostać zawodem regulowanym, ale do jego wykonywania nie jest niezbędne wyższe wykształcenie.

>>> Czytaj też: Bezrobocie w Polsce: znaleźć pracę to jak trafić w lotto

Regulacje mają też pozostać np. w przypadku pracowników socjalnych czy inżynierów hydrotechnicznych. Ale to wyjątki.

Grupy zawodowe, w które ustawa uderza, szykują się do walki. Choć zmiany jeszcze nie zostały ogłoszone, poselskie skrzynki już są pełne e- -maili w tej sprawie. Bardzo aktywni są m.in. pośrednicy i zarządcy nieruchomości.

Ich zdaniem planowane zmiany będą destrukcyjne nie tylko dla nich, ale i dla całego rynku nieruchomości. Stowarzyszenia zarządców i pośredników nieruchomości już nawołują do protestów związanych z likwidacją licencji. – Napisała do mnie pani, która wydała 100 tys. zł na szkolenie w zakresie zarządzania nieruchomościami, teraz jej profesja ma być zderegulowana – mówi poseł PO.

Polityk nie ma wątpliwości. – To na pewno będzie najcięższa batalia, bo uderzamy środowiska wpływowe, zasobne i często do tej pory nas popierające – dodaje.