Gospodarki państw Ameryki Środkowej i Dominikany rozwijają się mimo trudności wywołanych światowym kryzysem. A Meksyk może wyprzedzić niejedną światową potęgę gospodarczą.

"Świat jest w kryzysie, ale Ameryka Środkowa, Dominikana nie są w kryzysie i w nim nie będą" - zadeklarował na XI konferencji regionalnej MFW w Miguel Savastano, wicedyrektor Departamentu Zachodniej Hemisfery MFW.

Ministrowie finansów i gospodarki, szefowie banków centralnych państw Ameryki Środkowej oraz przedstawiciele MFW analizowali sytuację gospodarczą regionu i świata w na zakończonym weekend spotkaniu w Punta Cana na Dominikanie.

"Region odczuwa wpływ sytuacji w Europie, ale radzi sobie bardzo dobrze. Polityka obrana przez państwa regionu w pierwszej części ubiegłego dziesięciolecia wzmocniła ich gospodarki. Dzięki temu skutki światowego kryzysu finansowego były mniej odczuwalne niż w innych częściach globu" - ocenił Savastano. Optymistycznie stwierdził, że: "ten region rośnie, tak jak może rosnąć" i czyniąc ukłon wobec gospodarzy dodał, że w ciągu ostatnich 30 lat w całej Ameryce Łacińskiej najbardziej urosły gospodarki Chile i Dominikany.

Uczestnicy konferencji doszli do wniosku, że wysiłki zmierzające do redukcji deficytu fiskalnego i długu publicznego, modernizacja polityki monetarnej, zmiany i wzmocnienie systemu finansowego przez ich kraje przyniosły skutek we wzroście PKB w rytmie zbliżonym do ich potencjału. Dzięki temu, jak zapewniał H,ctor Valdez Albizu z dominikańskiego Banku Centralnego, regionowi udało się "z sukcesem" uniknąć kryzysu finansowego, który dotknął w 2008 r. USA i z którym zmaga się obecnie Europa.

Reklama

Specjaliści MFW zaznaczyli, że Ameryka Środkowa może nadal przeciwstawiać się kryzysowi pod warunkiem przyjęcia odpowiedniej polityki makroekonomicznej względem zmniejszonego popytu i wysokich cen surowców. "Oczekuje się, że wzrost gospodarczy nie będzie stymulowany popytem zewnętrznym, tylko popytem wewnętrznym i produkcją" - powiedział prezes Rady Monetarnej Ameryk Środkowej, Francisco Lay Solano.

Ameryka Środkowa to jeden z najbiedniejszych regionów świata. Gospodarki państw regionu zmagają się z podobnymi problemami: wysokimi cenami importowanych surowców, niestabilnością kursu euro, spowolnieniem gospodarczym w USA i europejskim kryzysem.

Meksyk dogania Brazylię i Indie

Optymizmem powiało również z Meksyku. Według najnowszych szacunków MFW, PKB tego kraju wzrośnie w 2012 r. o 3,9 proc., czyli powyżej średniej światowej, wynoszącej 3,5 proc. To dobra wiadomość dla inwestorów, szczególnie w porównaniu z 2011 r., gdy zanotowano wzrost niższy od oczekiwanego.

Należy jednak pamiętać, że gospodarka Meksyku, zaliczanego do tzw. rynków wschodzących i liczącego się eksportera, zależy od wyników handlu zagranicznego oraz ruchów kapitału zagranicznego.

W ciągu ostatnich miesięcy Meksyk odczuwał zawirowania w światowej gospodarce. Kurs meksykańskiej waluty, peso, był niestabilny i notował względem dolara znaczne spadki. Na meksykańskiej giełdzie również dominował kolor czerwony, choć w lipcu peso i giełda zdołały odrobić straty. W sektorze bankowym pojawiły się pewne problemy z finansowaniem oraz udzielaniem kredytów sektorowi prywatnemu. Na kondycji Meksyku odbija się niepewna sytuacja jego głównego partnera handlowego, USA.

Czynniki zewnętrzne nie wydają się jednak największym zmartwieniem Meksyku. Jego rozwój gospodarczy hamują oligopole. W żadnym innym kraju nie obserwuje się takiej dominacji rynku i przez to tak małej konkurencji, jak w Meksyku - twierdzi Ruchir Sharma, dyrektor zarządzający zespołem rynków wschodzących Morgan Stanley, w swojej najnowszej książce pt.: "Breakout Nations. In pursuit of the next economic miracles".

"Dziś 10 najbogatszych rodzin posiada jedną trzecią wartości notowanej na giełdzie, co stanowi jeden z najwyższych wskaźników koncentracji pośród rynków wschodzących" - stwierdza Sharma, wyjaśniając, że ogromna koncentracja kapitału kontrastuje z niewielką, w porównaniu z innymi państwami, aktywnością meksykańskiego kapitału w kraju. "Podczas gdy wielkie meksykańskie przedsiębiorstwa przeznaczają środki zarobione w domu na przekształcanie się w korporacje międzynarodowe, Meksyk pozostaje w tyle".

Autor książki utrzymuje, że oligarchowie nie mają bodźców do inwestowania i innowacji oraz przede wszystkim zwiększenia konkurencji na krajowym rynku, na czym ucierpiał rozwój Meksyku, który w ubiegłym dziesięcioleciu notował jeden z najniższych wskaźników wzrostu PKB pośród rynków wschodzących. Ocenia, że Meksyk nie jest nowoczesną gospodarką kapitalistyczną, co jest spuścizną 70 lat autorytarnych rządów Partii Rewolucyjno-Instytucjonalnej (PRI), która zagwarantowała interesy oligarchów i konserwowała archaiczny system gospodarczy.

Powrót do władzy PRI, po 12 latach rządów konserwatywnej Partii Akcji Narodowej, został jednak przyjęty na Wall Street z nadzieją. Inwestorzy oczekują od nowego rządu rozpoczęcia reform, dzięki którym Meksyk doszlusuje do Brazylii (2,5 proc. wzrost PKB w 2012 r.) i Indii (6,1 proc.), których do niedawna rozpędzone gospodarki spowalniają.