Drugi przełom w Europie. "Trump chce sprzedać nie tylko Ukrainę, ale i Europę"
Roettgen mówił w poniedziałek w wywiadzie z niemiecką telewizją ZDF, że Europa znalazła się w kolejnym przełomowym momencie w ciągu ostatnich kilku lat.
– Pierwszym punktem zwrotnym było ponowne sprowadzenie wojny do Europy przez Rosję. Drugim jest fakt, że nasz stary i najważniejszy sojusznik od 80 lat – Stany Zjednoczone – stanął teraz po stronie rosyjskiego agresora i prowodyra wojennego, Władimira Putina, przeciwko bezpieczeństwu i suwerenności nie tylko Ukrainy, ale także Europy – stwierdził polityk.
Wskazał, że Amerykanie są skłonni spełnić właściwie wszystkie żądania Putina: od ustępstw terytorialnych po bezkarność za dokonane zbrodnie. Mało tego – deklarują otwarcie, że chcą robić z Rosjanami interesy.
– I nie chodzi tu o Amerykę jako państwo. Trump ma na myśli bardzo konkretne osoby, które mają na tym skorzystać (na interesach z Rosją – red.). (...) W ten sposób ujawnia się jego gotowość do sprzedania nie tylko Ukrainy, ale i Europy dla własnych interesów finansowych – podsumował.
"Putin wyczuwa nasz strach z tysięcy kilometrów"
Następnie polityk mówił o roli Europy w Ukrainie. Przypomniał, że 18 i 19 grudnia Rada Europejska podejmie decyzję o wykorzystaniu miliardów euro zamrożonych rosyjskich aktywów do udzielenia pożyczki reparacyjnej Kijowowi. Będzie to jednak trudne do zrealizowania, ponieważ stanowcze "nie" temu pomysłowi mówi Belgia, gdzie znajdują się wspomniane środki, a także Europejski Bank Centralny.
Roettgen ocenił, że jeśli ta inicjatywa nie dojdzie do skutku, to Europa "stanie się nieistotna" w grze wokół konfliktu. – Nie wiem, jaki inny wkład moglibyśmy wtedy wnieść. Ale jeśli to zrobimy, zademonstrujemy naszą wolę i naszą własną siłę – mówił.
Wrócił też do kwestii pocisków manewrujących Taurus, których niemiecki rząd dotąd nie wysłał Kijowowi. Stwierdził – mimo, że sam jest członkiem partii obecnego kanclerza Merza – że nie zrobiono tego "z wygody".
– To wymaga odwagi. Po prostu nie jesteśmy przyzwyczajeni do podejmowania ryzykownych decyzji. Łatwo nas przestraszyć. Jedna osoba, która potrafi wyczuć ten strach z tysięcy kilometrów jest Putin – powiedział. Zaznaczył, że wielu niemieckich polityków pozwala się wykorzystywać jako "narzędzia" w "rosyjskich kampaniach zastraszania".
Niemieckie wojska w Ukrainie? "Bądźmy realistami"
Roettgen uważa, że amerykańskie gwarancje bezpieczeństwa dla Kijowa – przynajmniej te zarysowane dotychczas w toku rozmów w trójkącie USA-Rosją-Ukraina – są bezwartościowe. Nie sądzi jednak, by wysłanie Bundeswehry, jako armii stabilizującej sytuację w Ukrainie po ewentualnym traktacie pokojowym, było dobrym rozwiązaniem. W jego opinii niemiecka armia jest za słaba, by obronić drugi co do wielkości kraj w Europie w przypadku kolejnej rosyjskiej agresji.
– Takie rozwiązanie nie ma nic wspólnego z realiami. A powinniśmy być realistami, ponieważ Ukraina ma już dość pustych obietnic – mówił.
Europa nie powinna kurczowo trzymać się Trumpa? "To podejście zawiodło"
Według Roettgena dotychczas Europejczycy – co, jak twierdzi, było słuszne – starali się podążać za Trumpem w kwestiach związanych z wojną w Ukrainie, starając się "utrzymać go na pokładzie z Europą". Jednak w toku burzy dyplomatycznej wokół planu pokojowego dla Ukrainy, jak mówi polityk CDU, okazało się "w kluczowych kwestiach USA opuściły europejski okręt" i "obróciły się przeciwko interesom" UE.
– Dotychczasowa linia postępowania Europy wobec Trumpa zawiodła. Nie powinniśmy jej dłużej kontynuować, ponieważ nie przynosi żadnych realnych pozytywnych skutków – podsumował.