Zrobotyzowane reduty nie będą w pełni autonomiczne

W ostatni weekend odbyła się comiesięczna narada dowódców Sił Zbrojnych Ukrainy, dotycząca rozwoju zdolności bojowych. Na tego rodzaju spotkaniach omawia się szeroki zakres tematów — od poprawy skuteczności obrony przeciwlotniczej po poziom szkolenia specjalistów w akademiach wojskowych.

W komunikacie SG SZU po spotkaniu napisano, że przedmiotem dyskusji było wdrożenie nowoczesnych systemów uzbrojenia – dronów bojowych i przechwytujących, naziemnych systemów bezzałogowych, modułów bojowych czy systemów do walki radioelektronicznej – na zrobotyzowanych punktach oporu.

Nie ujawniono, jak docelowo będą wyglądać takie bezzałogowe reduty. Wiadomo jednak, że nie będą one całkowicie autonomiczne. Z prostej przyczyny – systemy te wymagają regularnego serwisowania, uzupełniania amunicji oraz dostaw paliwa do generatorów prądu.

Ukraina zamówiła pierwsze moduły bojowe w 2023 r.

Serwis "Militarnyi" przypomina, że ukraiński MON dopuścił do użytku pierwszy zdalnie sterowany moduł bojowy już we wrześniu 2023 r. Chodzi o zdalnie sterowaną wieżyczkę "Szabla", która może być instalowana zarówno na pozycjach stałych, jak i na ruchomych platformach. System może być wyposażony w karabin maszynowy, automatyczny granatnik lub innego rodzaju broń. Jak podano, może on razić wroga na odległość do dwóch kilometrów.

Niedługo po nim ukraińska firma DevDroid stworzyła inny zdalnie sterowany moduł bojowy – wieżyczkę Wolly, wyposażoną w karabin maszynowy PKM kalibru 7,62 mm. Operator kieruje nią przy użyciu tabletu i pada do gier. System może działać autonomicznie przez 130 godzin. Cena systemu oscyluje w okolicach 10 tys. dolarów za sztukę.

Oba systemy są zamawiane przez ukraińską armię od 2024 r.

Dron naziemny Droid TW 12.7 bronił pozycji przez półtora miesiąca

Po stworzeniu Wolly, firma DevDroid poszła dalej. Opracowałarobotyczny system bojowy Droid TW 12.7. Operuje on na podwoziu z gąsienicami i jest wyposażony w amerykański karabin maszynowy Browning kalibru 12,7 mm.

System może być zdalnie sterowany jednocześnie przez dwóch operatorów. Jeden może kierować platformą, a drugi samą wieżyczką z karabinem. Wyszkolenie operatora takiego drona, jak twierdzą ukraińscy żołnierze, zajmuje od tygodnia do maksymalnie półtora miesiąca.

Droid TW 12.7 był testowany na pierwszej linii przez żołnierzy z 3. Samodzielnej Brygady Szturmowej SZU. Zastąpił piechotę na pozycji, znajdującej się na skrzyżowaniu w miejscowości, z której Rosjanie co jakiś czas wyprowadzali atak. Utrzymywał ją przez półtora miesiąca. W jaki sposób?

Droid TW 12.7, co rano, przyjeżdżał w wyznaczone miejsce. Potem uczestniczył w odpieraniu rosyjskich szturmów – otwierał ogień ilekroć żołnierze wroga pojawili się w jego zasięgu. Następnie, co wieczór, wracał na tyły, gdzie operatorzy go serwisowali i uzupełniali amunicję.

– Takie środki (drony naziemne – red.) mogą wspierać pododdziały piechoty – pomagać im zarówno w działaniach ofensywnych, jak i osłaniać je podczas obrony. Innymi słowy, mogą zdejmować z żołnierzy część obciążenia – podsumował dowódca kompanii naziemnych dronów bojowych NC13 z 3. Brygady Szturmowej w rozmowie z "Militarnyi".