Rząd przyjął założenia do ustawy dostosowującej polskie prawo do wchodzących 1 stycznia 2013 r. zasad europejskiego systemu handlu emisjami (EU ETS), ale tę kwestię potraktował ogólnikowo.
Pieniądze z handlu uprawnieniami mają być dochodem budżetu państwa, a przynajmniej połowa z nich powinna zostać przeznaczona na politykę klimatyczną. Jednak dopiero w ustawie znajdą się ostateczne rozstrzygnięcia, na jaki konkretnie cel trafią środki. Resort gospodarki proponuje, żeby przynajmniej połowa wpływów trafiła m.in. na wsparcie nowoczesnej energetyki i dopłaty do kredytów na energooszczędne domy. Bardziej prawdopodobne jest jednak, że miliardy z polityki klimatycznej posłużą do zasypania dziury budżetowej, a do rozliczenia inwestycji w działania związane z ograniczaniem emisji CO2 do atmosfery posłużyły już obecnie ponoszone nakłady np. przez Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej.
Ustawa powinna zostać przyjęta jak najszybciej. Na uregulowanie m.in. sposobu przydziału darmowych limitów czeka ponad 1000 polskich przedsiębiorstw.
Reklama