Rynek fuzji i przejęć w 2012 r. zaliczony będzie do mniej udanych w ostatniej dekadzie. Liczba transakcji dokonanych w tym roku spadła o około połowę do 143 w stosunku do ubiegłego roku – wynika z danych zebranych przez agencję Bloomberg.

Michał Dobak, szef banku inwestycyjnego UBS w Polsce, przypomina, że rynek fuzji i przejęć jest skorelowany z koniunkturą w gospodarce. – Prognozy na przyszły rok nie napawają optymizmem, więc nie wróży to dobrze rynkowi fuzji i przejęć – tłumaczy.

Artur Tomala, dyrektor polskiego oddziału Goldman Sachs uważa, że ograniczająco na rynek w 2013 i 2014 r. wpływać będą zmienność i koncentracja zarządów na poprawie efektywności. – I to mimo pozornie sprzyjających warunków: koszt kapitału jest na niskim poziomie, a w bilansach firm widać znaczne rezerwy gotówkowe – wyjaśnia.

Jacek Chwedoruk, szef polskiego biura banku inwestycyjnego Rothschild, zwraca uwagę na mniejszą aktywność funduszy inwestycyjnych. – Mimo że dysponują dużymi zasobami finansowymi, trudno im znaleźć atrakcyjne cele akwizycji, które dawałyby szanse na duży zwrot z inwestycji. Z drugiej strony czynnikiem hamującym mogą być wciąż wysokie oczekiwania cenowe sprzedających – tłumaczy. I dodaje, że jeśli chodzi o Polskę, nie liczy na poprawę sytuacji w przyszłym roku. – Jeśli liczba transakcji utrzyma się na poziomie niewiele niższym niż w dwóch ostatnich latach, to będzie bardzo dobrze. Wartościowo rynek raczej na pewno będzie niższy, bo nie widzę na horyzoncie drugiego Polkomtelu – dodaje.

Reklama

Zakup operatora sieci Plus przez Zygmunta Solorza-Żaka – który kosztował 18 mld zł – mocno wpłynął na wzrost wartości rynku fuzji w ubr., kiedy jego wartość wyniosła 59 mld zł. Był to jednocześnie rekordowy w ostatniej dekadzie rok pod względem liczby transakcji – 273. Rok wcześniej było ich 228. Niektórzy obserwatorzy liczą, że sytuacja może się zmienić dzięki państwowej spółce Inwestycje Polskie.

Artur Tomala nie spodziewa się jednak znaczącego wpływu. – Zadaniem tej spółki jest pobudzenie kluczowych sektorów dla gospodarki. Długoterminowo roli Inwestycji Polskich upatrywałbym w dyskusji na temat repolonizacji pewnych sektorów (np. finansowego), a z czasem we wspieraniu regionalnej i globalnej ekspansji strategicznych spółek dla polskiej gospodarki – mówi.

>>> Czytaj też: Tomala z Goldman Sachs: Warszawa to nie Hong Kong, ale Madryt zostawimy w tyle

Marek Gul, szef Credit Suisse w Polsce, twierdzi, że na wzrost liczby transakcji poczekać trzeba po prostu, aż gospodarka zacznie wychodzić ze spowolnienia. Na pierwsze sygnały liczyć można najwcześniej w drugiej połowie przyszłego roku. – Taka świadomość powinna zwiększyć chęć do zakupów. Pieniądze nie są problemem. Firmy śpią na gotówce, nie wydają jej tylko z powodu niepewności – tłumaczy Gul. Dodaje, że obecnie widzi większą aktywność na rynku po stronie potencjalnych inwestorów, co może się przełożyć na transakcje. Zwłaszcza w postaci wezwań giełdowych, bo wyceny spółek są bardzo niskie, a potencjalni inwestorzy będą dochodzić do przekonania, że jeśli przejmować, to teraz, bo taniej już nie będzie.

ikona lupy />
Fuzje i przejęcia w Polsce, fot. Shutterstock / DGP