Jak wynika z naszych informacji, dokapitalizowanie LOT–u będzie połączone z głęboką restrukturyzacją spółki. Z pracy ma odejść około 600 osób. Firma zrezygnuje też z części floty i mocno przytnie siatkę połączeń. Szczegóły będą znane w połowie przyszłego tygodnia.

Wczoraj sprawa była przedmiotem nieformalnych rozmów po posiedzeniu rządu.

Ministerstwo potwierdziło dzisiaj w komunikacie, że przygotowuje się do udzielenia pomocy finansowej spółce oraz wprowadzenia planu restrukturyzacji ze względu na „bardzo trudną sytuację na rynku przewoźników lotniczych w całej Europie.”

>>> Najnowsze wiadomości dotyczące LOT-u

Reklama

Nasz informator z Ministerstwa Skarbu Państwa tłumaczy, że głębokie zmiany w spółce mają pomóc wykazać przed Komisją Europejską, której zgoda na pomoc publiczną będzie konieczna do udzielenia LOT-owi wsparcia, że spółka ma szanse przetrwać na rynku. MSP jest przekonane, że decyzja Brukseli będzie pozytywna. – Raz na dziesięć lat taka pomoc jest jak najbardziej możliwa – dodaje urzędnik. W przygotowaniu stosownego wniosku do KE resort wspiera firma doradcza Ernst&Young.

Z informacji DGP wynika, że LOT zlikwiduje nawet jedną trzecią połączeń.

Ostatni raz oficjalnie państwo pomagało LOT-owi w 2001 r. po zamachach na World Trade Center. Wtedy w ramach dokapitalizowania LOT otrzymał od MSP akcje trzech spółek giełdowych o wartości 400 mln zł. Pod zastaw walorów spółka najpierw zaciągnęła kredyty w bankach, a po ich spłacie upłynniła także otrzymane akcje. Tym razem taki wariant nie wchodzi w rachubę. LOT ma otrzymać gotówkę.

Sceptycy przypominają, że spółka jest od dawna pod kroplówką. Tylko w tym roku poprzez fundusze państwowe lub sprzedaż nieruchomości trafiło do niej ok. 900 mln zł. Mimo to, LOT zakończy rok stratą szacowaną na 150-400 mln zł.

Dookoła firmy aż roi się od wierzycieli, wśród których największym jest Przedsiębiorstwo Państwowe Porty Lotnicze, zarządzający warszawskim lotniskiem i, F. Chopina. LOT zalega nawet za paliwo spółce Petrolot, której jest współwłaścicielem. Przedstawiciele linii taką sytuację tłumaczą kryzysem i wzrostem cen paliw. Tyle, że jeszcze w lutym tego roku Marcin Piróg, prezes LOT-u, zapewniał, że bez względu na wszystko po latach restrukturyzacji w końcu doczekamy się dodatniego wyniku z podstawowej działalności.

Eksperci lotnictwa zastanawiają się, czy jest sens ratować linię. Zamiast wstrzykiwania w nią kolejnych kwot radzą przeprowadzić kontrolowane bankructwo na wzór włoskiej Alitalii. Taki scenariusz zresztą – jak ustalił DGP – także jest brany pod uwagę w resorcie skarbu na wypadek braku porozumienia z Brukselą. W takim przypadku najwartościowsze aktywa LOT-u, w tym umowy leasingowe Dreamlinerów, trafiłyby do państwowego Eurolotu. Przedstawiciele konkurencyjnych linii nie chcą rozmawiać o możliwych scenariuszach. Nieoficjalnie mówią, że w razie problemów LOT-u na pewno zwiększą swoje zaangażowanie w Polsce.

Więcej informacji w jutrzejszym wydaniu Dziennika Gazety Prawnej.