Firmy kupujące długi mogą mieć problemy z finansowaniem miliardowych inwestycji w portfele wierzytelności konsumenckich.
W tym roku na rynek trafią długi warte nominalnie 8–10 mld zł – uważa Anna Gawęska kierująca wrocławskim Ultimo. Prezes konkurencyjnego Kruka Piotr Krupa szacuje podaż na 7–10 mld zł. Szefowie liderów rynku są też zgodni w ocenie skali wydatków, jakie firmy windykacyjne będą musiały ponieść na zakup portfeli wierzytelności. Anna Gawęska mówi o 1 mld zł, Krupa szacuje inwestycje na rynkach, gdzie działa jego spółka (także rumuńskim, czeskim i słowackim), na 1,4–1,7 mld zł.
Choć podaż długów nadal ma być duża, podobnie jak w zeszłym roku, wydatki firm windykacyjnych mają nieco spaść. Windykatorzy wierzą, że ceny portfeli będą niższe. Taki może być skutek trudniejszego dostępu do finansowania inwestycji po tym, jak inwestorzy kupujący obligacje firm wezmą emisje z branży windykacyjnej pod lupę. Dlaczego? W ciągu ostatnich dwóch lat windykatorzy nie mieli większych problemów z zadłużaniem się. – W tym czasie zainteresowanie obligatariuszy inwestycjami w wierzytelności zwiększyło się kilkakrotnie – mówi Gawęska. Ale łatwy dostęp do pieniądza miał negatywne skutki. Wzrosły wydatki, co było pochodną zwiększonej podaży ze strony wierzycieli, ale też wyższych cen. Według danych zebranych przez Kruka w 2010 r. firmy windykacyjne wydały ok. 400 mln zł na wierzytelności konsumenckie. Rok później – trzykrotnie więcej. W 2012 r. inwestycje utrzymywały się na podwyższonym poziomie, wyniosły ok. 1,1 mld zł. Drugi skutek: firmy, szczególnie mniejsze, ostro licytowały na przetargach, często przepłacając za portfele długów o gorszej jakości.
Paweł Szejko z zarządu Grupy P.R.E.S.C.O. mówi, że takim podmiotom trudno teraz osiągnąć wysoki zwrot z inwestycji. – U niektórych pod znakiem zapytania stanęła możliwość wypracowania środków na obsługę zaciągniętego zadłużenia – mówi.
A Tomasz Boduszek, prezes Pragmy Inkaso, dodaje. – Małe firmy, nadmiernie zadłużone agresywnie licytujące portfele, mogą mieć problemy płynnościowe – ocenia. Jeden przykład już jest: w I połowie stycznia notowana na New Connect spółka Fast Finance nie wykupiła w terminie własnych obligacji.
Reklama
Przedstawiciele branży nie boją się kryzysu na taką skalę, jaki dotknął firmy budowlane, gdy inwestorzy odwrócili się od całego sektora. Ale oceniają, że dobre czasy dla emisji długu już się skończyły. – Przypadek Fast Finance zwiększy czujność obligatariuszy – uważa Anna Gawęska. Uzyskanie stabilnego finansowania to dla firm windykacyjnych jedno z największych wyzwań na następne lata. Lepszym pomysłem od emisji obligacji może być kredyt – jej spółka korzysta z kredytu rewolwingowego (odnawialnego). – Obniżenie oprocentowania połączone z otwartością banków na finansowanie inwestycji w wierzytelności może być tym złotym środkiem, obligacje nim nie są – mówi Gawęska.
Kruk emituje obligacje, ale podkreśla, że ma bezpieczny poziom zadłużenia. – Powodem emisji obligacji jest potrzeba finansowania inwestycji przy założeniu, że zostaną one spłacone bez konieczności rolowania – mówi Piotr Krupa. Najbliższy termin wykupu obligacji za 23 mln zł przypada w marcu.
Lider nie postrzega kłopotów innych spółek jako zagrożenia dla swojej działalności. Piotr Krupa mówi, że to raczej szansa – na przykład na przejęcia. – Dopuszczamy także możliwość nabycia od takich spółek konkretnych portfeli wierzytelności – mówi prezes Kruka.