"Weltmeister Deutschland! Jaaaaaaaaaa!" – głosił nagłówek popularnej w Niemczech gazety „Bild”. Niemcy wygrały mistrzostwa świata w piłce nożnej, a ich zwycięstwo jest wymownym symbolem odrodzenia tego kraju.

Ostatni raz Niemcy zdobyły tytuł mistrza świata w 1990 roku. Wówczas, podobnie jak w ostatnią niedzielę, kraj ten o tytuł mistrza walczył z Argentyną. 24 lata temu gra była bardzo brutalna – z boiska wyrzucono wtedy dwóch zawodników.

Mistrzostwa z 1990 roku były ostatnimi, kiedy niemiecka drużyna grała jako Niemcy Zachodnie. Choć mur berliński wówczas już runął, to kraj stał przed poważnym wyzwaniem unifikacji, wbrew sprzeciwom niektórych sąsiadów. Proces zjednoczenia skończył się na dobre w zeszłym roku, ponieważ dopiero w 2013 roku poziom migracji pomiędzy wschodem i zachodem Niemiec uregulował się.

Niemcy kanclerza Helmuta Kohla w 1990 roku były krajem nadziei i ostrożności. Głównym celem niemieckiego rządu było wówczas połączenie obu części kraju. Oznaczało to konieczność mierzenia się z powszechną obawą przed powstaniem zbyt silnych Niemiec. Dziś szwy spajające obie części kraju zostały praktycznie wyleczone, a berlińska dzielnica Prenzlauer Berg, gdzie Angela Merkel wiodła kiedyś skromne, studenckie życie, jest dziś zamożną dzielnicą z modnymi butikami i wysokimi cenami wynajmu.

Reklama

Niemcy Angeli Merkel nie szukają już żadnych usprawiedliwień w przeszłości czy w przyszłości. Przeprosiny zostały przejęte. Dzisiejsze Niemcy to najliczniejszy kraj Unii Europejskiej z liczbą ponad 80 mln mieszkańców. To również największy płatnik netto do budżetu UE oraz drugi największy płatnik w ramach NATO, który odpowiada za 14,5 proc. budżetu sojuszu (USA odpowiadają za 21,7 proc. budżetu).

Niemcy są także czwartą największą gospodarką świata i, według ostatniego raportu McKinsey, najbardziej połączonym ze światem krajem – pod względem przepływów handlowych, finansowych, osób oraz danych.

Niemcy mają dziś wszystko, począwszy od starych, wielkich rodzinnych firm, takich jak Bayerische Motoren Werke (BMW), a skończywszy na ekscytującym krajobrazie start-upów (np. zlokalizowany w Berlinie SoundCloud).

W przeciwieństwie do innych europejskich gospodarek, niemiecki wzrost gospodarczy nie jest błędem statystycznym, ale opiera się na produkcji dóbr, które chcą kupować ludzie na całym świecie.

Nic dziwnego, że Berlin był w stanie sfinansować bailouty zadłużonych krajów strefy euro. W konsekwencji Niemcy bez cienia wstydu domagają się odgrywania centralnej roli w Europie, wzdychając jednocześnie nad większym zakresem odpowiedzialności.

>>> Czytaj również: Od 2016 roku Niemcy wprowadzą opłaty za korzystanie z dróg. Zapłacą tylko obcokrajowcy

To Berlin, a nie Bruksela, jest dziś prawdziwą stolicą europejskiego bloku. Prezydent USA Barack Obama spotkał się z Angelą Merkel aż dwa razy podczas pierwszego roku urzędowania, a także odwiedził Berlin podczas swojej kampanii wyborczej. Amerykański prezydent odłożył swoją wizytę w Brukseli aż do 2014 roku.

To wreszcie Angela Merkel przejęła rolę głównego negocjatora Zachodu z coraz bardziej wrogim prezydentem Rosji Władimirem Putinem. Stało się tak nie dlatego, że Angela Merkel zna język rosyjski, a Władimir Putin niemiecki. Stało się tak ze względu na zrozumiałe starszeństwo niemieckiej kanclerz w Europie.

Żadne ważne spotkanie na szczeblu UE nie odbywa się bez zgody Angeli Merkel. Gdy niemiecka kanclerz poparła Jeana-Claude Junckera na szefa Komisji Europejskiej, wydawało się, że objęcie tego stanowiska przez byłego premiera Luksemburga będzie nieuchronne. Z drugiej jednak strony Merkel mogłaby zablokować tę kandydaturę kiedykolwiek by zechciała.

Niemieckie wpływy w UE będą rosły. Niezwykle ważna funkcja nadzoru nad wielkimi europejskimi bankami będzie sprawowana z Frankfurtu, gdzie swoją siedzibę ma Europejski Bank Centralny. I choć Europejski Mechanizm Nadzoru (Single Supervisory Mechanism) znajduje się pod kierownictwem Francuzki – Daniele Nouy, to już jej zastępczynią jest Niemka - Sabine Lautenschlaeger.

Niemcy są wykazują się skrupulatnością w większości działań, które podejmują. To dlatego mają specjalny program treningowy dla biurokratów, którzy chcą dostać posady w administracji UE. W podobny sposób wygrali mistrzostwa świata w piłce nożnej – cierpliwie budując system treningowy i system zarządzania, który ostatecznie przyniósł rezultat.

Niedzielne zwycięstwo nad zawziętymi i zdeterminowanymi Argentyńczykami było piękne – weteran Miroslav Klose przepraszający rywali za przypadkowe faulowanie, silny Bastian Schweinsteiger walczący jak gladiator, czy wreszcie 22-letni Mario Goetze, który wbił decydującego o zwycięstwie gola. Niemcy zasłużyły na to zwycięstwo. Niemiecka drużyna kontrolowała piłkę przez 60 proc. gry, a 7 na 10 strzałów zakończyło się golem (w przypadku Argentyny wskaźnik ten wyniósł tylko 2 na 10).

Niemiecka drużyna piłkarska składała się z osób o polskich, tureckich, arabskich czy afrykańskich korzeniach, ale wszyscy przed rozpoczęciem gry z zaangażowaniem odśpiewali niemiecki hymn narodowy. Po historycznym zwycięstwie na ulicach Berlina ludzie o różnych korzeniach etnicznych tańczyli, śpiewali i pili piwo, świętując zwycięstwo w mistrzostwach. Być może jednak w tym świętowaniu przejawiało się coś więcej – nowa duma, świadomość i pewność, że Niemcy pozwoliły sobie na silne państwo. W końcu Weltmeister literalnie oznacza mistrza świata.

>>> Czytaj również: MSZ Niemiec: wydalenie agenta CIA było nieuniknione