Inwazja rosyjskich wojsk na Ukrainę oznacza, że "Władimir Putin rozpoczął wojnę w Europie" - oświadczył premier Ukrainy. Według Kijowa, w ostatnich dniach rosyjskie wojska bezpośrednio zaangażowały się w walki w obwodzie donieckim.

Szef rządu podkreślił, że unijne sankcje przeciwko Rosji nie dały żadnego rezultatu. Jego zdaniem, Moskwa znacznie zwiększyła swoją obecność wojskową na terytorium Ukrainy.

NATO twierdzi, że na Ukrainie jest co najmniej tysiąc rosyjskich żołnierzy. Takie informacje przekazują mediom oficerowie sojuszu. Moskwa zaprzecza tym doniesieniom. Rosyjski wysłannik przy OBWE Andriej Kelin zapewnia, że żołnierze Federacji Rosyjskiej nie przebywają na terytorium Ukrainy.

Kijów prosi Unię Europejską o jak największe wsparcie militarne. Ukraiński ambasador przy UE zwrócił się do Brukseli w obliczu doniesień o rosyjskiej inwazji na wschodnią część Ukrainy.

Reklama

Kostiantyn Jelisiejew wezwał unijnych przywódców, którzy spotkają się na szczycie w Brukseli, do ustanowienia dalszych sankcji na Rosję oraz "szeroką pomoc militarna i techniczną w celu zatrzymania agresora".

Arsenij Jaceniuk proponuje, aby kraje Unii Europejskiej i Stany Zjednoczone, Japonia oraz Kanada zamroziły wszystkie rosyjskie aktywa i zablokowały transakcje z Rosją do momentu wyprowadzenia przez Kreml wszystkich wojsk z Ukrainy.

Prezydent Ukrainy "w związku z inwazją Rosji" zwołuje nadzwyczajne posiedzenie Rady Bezpieczeństwa i Obrony. Mają na nim mają zapaść decyzje o dalszych działaniach Kijowa. Petro Poroszenko odwołał też wizytę w Turcji.

Ukraina potwierdza utratę Nowoazowska

Ukraińskie władze oficjalnie potwierdzają, że separatyści, wspierani przez Rosjan, zdobyli Nowoazowsk. Rada Bezpieczeństwa i Obrony Ukrainy informuje, że Kijów wycofał swoje wojska z Nowoazowska, wzmacnia teraz obronę Mariupola. To ważny port nad Morzem Azowskim, położony w odległości 40 kilometrów od Nowoazowska.

Rada Bezpieczeństwa i Obrony informuje też, że oddziały separatystów, wspierane przez żołnierzy rosyjskich kontynuują ofensywę w południo - wschodnich regionach Ukrainy. Według ekspertów, Rosjanie starają się utworzyć korytarz nad Morzem Azowskim, który połączy Rosję z Krymem. Działania wojsk mają też na celu odciągnięcie ukraińskiej armii od Ługańska i Doniecka.

Wcześniej premier Ukrainy Arsenij Jaceniuk zaapelował o zwołanie nadzwyczajnego posiedzenia Rady Bezpieczeństwa ONZ z powodu rosyjskiej agresji na jego kraj. Szef rządu podkreślił też, że unijne sankcje przeciwko Rosji nie dały żadnego rezultatu. Jaceniuk proponuje, aby kraje Unii Europejskiej i Stany Zjednoczone, Japonia oraz Kanada zamroziły wszystkie rosyjskie aktywa i zablokowały transakcje z Rosją do momentu wyprowadzenia przez Kreml wszystkich wojsk z Ukrainy.

>>> Czytaj więcej: Coraz więcej rosyjskich wojsk na Ukrainie. MSW: to prawdziwa inwazja

Wschodu Ukrainy nie uda się już odzyskać

Ukraińcom nie uda się odzyskać części Donbasu, kontrolowanej przez separatystów - ocenia niemiecki dziennik „Sueddeutsche Zeitung”. Komentatorka gazety pisze o straconym wschodzie Ukrainy.

Jak czytamy, prezydentowi Ukrainy Petrowi Poroszence nie pozostaje nic innego jak przygotować swoich obywateli na to, że część Donbasu zostanie stracona. Próba odbicia regionu oznaczałaby zbyt duże ofiary i jeszcze bardziej zaostrzyłaby konflikt z Rosją.

Z kolei negocjacje z separatystami wcale nie skończyłyby się wprowadzeniem w życie planu pokojowego prezydenta Poroszenki. Co prawda przewiduje on zmianę konstytucji, ochronę języka rosyjskiego i nowe miejsca pracy w regionie. Ale w ten sposób separatyści oddaliby Kijowowi władze nad Donbasem. A na to się nie zanosi - czytamy w „Sueddeutsche Zeitung”.