Były brytyjski premier Gordon Brown zaapelował dziś do rozsądku Szkotów przed czwartkowym referendum w sprawie niepodległości. Zamiast straszyć Szkotów jak dotąd wizją upadku ekonomicznego Gordon Brown i inni przeciwnicy separacji występują teraz z ofertą reform i dotacji, której - jak sądzą - Szkoci nie będą w stanie odrzucić.

- Solidarność jest ważniejsza niż separacja - mówił dziś Gordon Brown na spotkaniu pod Glasgow. - Proszę, tłumaczcie wszystkim swoim przyjaciołom w tych ostatnich, najważniejszych 48 godzinach, że jedyna droga naprzód dla Szkocji to nasza propozycja: silny szkocki parlament, ale Szkocja nadal w Zjednoczonym Królestwie - podkreślał. W proszący ton uderzył też wczoraj konserwatywny premier David Cameron chwaląc zalety rodziny czterech narodów, jaką jest brytyjska monarchia: - Proszę, nie rozrywajcie tej rodziny - mówił na spotkaniu w Aberdeen.

Liderzy wszystkich trzech głównych partii w Izbie Gmin podpisali się pod opublikowanym dziś w prasie "Ślubowaniem", że nadadzą parlamentowi w Edynburgu nowe, szerokie uprawnienia, a Szkoci będą nadal korzystać z wyższych nakładów publicznych niż reszta kraju. Spotkało się to jednak ze sprzeciwem części angielskich posłów. Jeden z konserwatystów powiedział BBC: - Jakieś ustawy, które dałyby większe prawa tylko Szkotom, kosztem reszty Zjednoczonego Królestwa, są moim zdaniem nie do przyjęcia.

>>> Czytaj też: Kontrakt na podmorski kabel w cieniu szkockiego referendum

Reklama

Jak się skończy separacja Szkocji od Wielkiej Brytanii? "Chaosem"

- Odłączenie się Szkocji od Wielkiej Brytanii może oznaczać chaos polityczny i ekonomiczny - ocenia Marek Wołos, analityk z domu maklerskiego TMS Brokers. Pierwszą oznaką jest znaczny spadek wartości funta, który w ciągu kilku dni stracił w relacji do złotego prawie 10 groszy, a w relacji do dolara, czy euro kilka procent - dodał gość Polskiego Radia 24.
Zdaniem analityka, nie wiadomo jaką walutę miałaby mieć Szkocja po odłączeniu. Co będzie z armią i strategicznymi bazami wojskowymi Zjednoczonego Królestwa. Pod znakiem zapytania stoi sprawa administracji ściśle połączonej z Londynem oraz szkockiego sektora bankowego.

Jak podkreśla Marek Wołos, żeby chronić swój budżet i nie zwiększyć znacząco deficytu, Szkoci musieliby podnieść praktycznie wszystkie podatki. Zdaniem analityka samodzielna Szkocja miałaby spory deficyt i dług. Nie wiadomo też jak ułożyłyby się relacje z Wielką Brytanią

Szkoci nie są zbyt dobrze przygotowani do samodzielności - podkreśla Marek Wołos. Może to oznaczać, że w referendum przeważy rozsądek i chłodna kalkulacja.

>>> Czytaj też: Raś: Rosja udowadnia, że może otworzyć puszkę Pandory. Zagrożona Mołdawia