Gdy w społeczeństwach wzrastają różnice dochodowe na popularności zyskują idee ich wyrównywania, w tym koncepcja bezwarunkowego dochodu podstawowego. Rozwiązanie to wywodzące się z XVIII-wiecznej myśli ekonomicznej funkcjonuje w Brazylii. Dyskusja na ten temat toczy się w Szwajcarii, którą rozstrzygnie zapewne referendum. Koncepcja ta ma swoich zwolenników także w Polsce.

Dochód podstawowy nad Wisłą

Co z Polską? - Rozpoczęła się dyskusja o tysiącu złotych dochodu podstawowego dla każdego, ale to może być nawet dwa tysiące złotych. To nie jest inicjatywa populistyczna. To realne - powiedział jeden ze zwolenników BDP Ryszard Kalisz w wywiadzie dla RMF FM we wrześniu 2013 r. cytowany przez Konrada Piaseckiego.

Dochód podstawowy w takiej wysokości wydaje się jednak utopią. Przyjmując, że przysługiwałby on tylko dorosłym Polakom – w przybliżeniu 30 milionom – i wynosił 1000 zł oznaczałby wydatek miesięczny budżetu na poziomie 30 mld zł, a rocznie – 360 mld zł. Dla porównania – budżet na 2014 r. zakłada wydatki w wysokości ok. 324,64 mld zł (i przychody w wysokości 276,98 mld zł). Gdyby więc dochód podstawowy wynosił 1000 zł oznaczałoby to konieczność podwojenia budżetu, a jeśliby wynosił 2000 zł – jego potrojenia. Konieczne stałoby się więc znaczące podniesienie podatków.

Reklama

Z drugiej strony – jak argumentują zwolennicy BDP – jego wprowadzenie spowodowałoby radykalne uproszczenie biurokratycznych procedur. Pozwoliłoby to na ograniczenie zakresu bezproduktywnych zadań i kosztów z nimi związanych. Pozwoliłoby to na zwolnienie niektórych urzędników. Ich liczba i tak wydaje się zbyt wysoka i – jak wynika z analizy resulto.pl – wzrosła w Polsce od 1989 r. ok.3-krotnie (do niemal 450 tys. osób) . BDP służyłby także jako zabezpieczenie socjalne, więc jego wprowadzenie umożliwiłoby likwidację lub znaczne ograniczenie pomocy społecznej.

Ile pieniędzy można by w ten sposób uzyskać? Według wyliczeń Fundacji Republikańskiej udostępnionych na stronie mapawydatkow.pl nakłady na pomoc społeczną w sektorze publicznym (nie tylko w budżecie centralnym) w 2013 r. wyniosły ok. 41,266 mld zł. Gdyby wszystkie te środki przeznaczyć na BDP dla każdego dorosłego Polaka, to mógłby on liczyć na ok. 110 zł miesięcznie. Ograniczenie zatrudnienia urzędników o 200 tysięcy osób jak chce Kalisz pozwoliłoby na kolejne ok. 33 zł (przyjmując, że całkowity koszt zatrudnienia urzędnika to 5 tysięcy zł miesięcznie).

Dochód podstawowy, jaki można uzyskać bez podwyżek podatków to ok. 150 zł miesięcznie na dorosłego Polaka. Czyli mniej niż jedna trzecia minimum egzystencji.

Rozwiązanie to – w połączeniu z likwidacją pomocy społecznej – skrzywdziłoby choćby osoby niezdolne do pracy i pobierające obecnie zasiłek stały (529 zł). Aby dochód podstawowy mógł zastąpić pomoc społeczną powinien być zbliżony do kwoty minimum egzystencjalnego. Obecnie jest to niemożliwe, ale dlaczego do tego celu nie dążyć? Warto pomyśleć o szukaniu dodatkowych źródeł przychodu na ten cel np. w walce z szarą strefą. Jak przypomina PwC w raporcie „Luka podatkowa w VAT – jak to zwalczać?” opublikowanym na pwc.pl, straty budżetu z powodu samego niezapłaconego VAT wynosiły w 2012 r. między 36,4 a 58,2 mld złotych. To kolejne potencjalne 100 zł dla każdego Polaka. Pomóc mogłaby także likwidacja przywilejów emerytalnych.

Treść całego artykułu można znaleźć tutaj.