- W niektórych przypadkach niestandardowe formy zatrudnienia są dobre dla pracownika – uważa dyrektor organizacji Guy Ryder – Ale rosnąca popularność niestabilnych form zatrudnienia powoduje coraz większą niepewność widoczną na rynku pracy dzisiaj.

Raport porównał warunki zatrudnienia w 180 krajach. Wynika z niego, że między 2009 a 2013 rokiem stworzono więcej miejsc pracy w ograniczonym wymiarze niż stałej. Dla milionów pracowników jest to dogodna sytuacja - Ludzie coraz częściej są wynagradzani nie za ilość spędzonych w biurze godzin, a za wymierne efekty swojej pracy. Coraz częściej będziemy pracować projektowo, czasem dla kilku firm jednocześnie - wskazuje Andrzej Kubisiak z firmy WorkService - Umowa o pracę tymczasową jest dobrym rozwiązaniem dla osób, które są na początku swojej drogi zawodowej. Taka forma zatrudnienia pozwala na zdobycie wielu doświadczeń, w różnych branżach czy firmach – mówi. Podkreśla jednak, ze umowa o pracę jest bardziej dogodna dla pracowników o konkretnej, wybranej ścieżce rozwoju - Pracownicy zatrudnieni na umowach stałych za zwyczaj zostają z daną firmą na lata, pracując w swoim zawodzie i ramach wyuczonej specjalizacji. W dużych organizacjach, gdzie stawia się na rozwój pracowników, stale zatrudnieni specjaliści mają jasno określone ścieżki kariery rozpisane na wiele lat.

Na etacie płacą więcej

Pracownicy zatrudnieni w niepełnym wymiarze czasu zazwyczaj zarabiają mniej za wykonaną pracę niż ci, którzy są zatrudnieni w pełnym wymiarze. Dotyczy to także ludzi wykonujących dokładnie tę samą pracę, często biurko w biurko z pracownikiem zatrudnionym na podstawie innej umowy. Zdaniem Kubisiaka to właśnie jest najważniejszy problem związany z elastycznymi umowami - Kluczowe jest różnicowanie zarobków nie ze względu na formę zatrudnienia, a kompetencje wymagane na danym stanowisku – podkreśla.
Raport wskazuje, że samozatrudnieni pracownicy w krajach rozwiniętych, we Włoszech i na Węgrzech statystycznie zarabiają więcej, niż pracownicy zatrudnieni na stałe. W Bułgarii i Luksemburgu proporcje są podobne. W innych krajach samozatrudnieni zarabiają między 67 a 96 proc. kwot, które otrzymują zatrudnieni na podstawie umów o pracę. W Rumunii i Słowenii jest to jeszcze mniej.

Reklama

W znacznie gorszej sytuacji są pracownicy zatrudnieni w niepełnym wymiarze czasu lub w ramach innej, elastycznej formy. Ich wynagrodzenia są niższe od 15 (na Cyprze) do 55 proc. (na Malcie) niż pensje pracowników etatowych.

Zdaniem Kubisiaka w Polsce stopniowo będzie coraz mniej pracowników zatrudnionych w oparciu o umowy cywilnoprawne - Wprowadzone w listopadzie ubiegłego roku regulacje dotyczące oskładkowania umów zleceń przełożą się na 2-3 krotny wzrost polskiego rynku pracy tymczasowej w perspektywie kilku lat. To spowoduje, że pracodawcom nie będzie się opłacało zatrudniać pracowników na tzw. umowach śmieciowych czyli nie gwarantujących podstawowych praw pracowniczych – uważa.

Widmo bezrobocia

Obecnie na świecie 201 milionów ludzi nie ma pracy, choć chce pracować. To 30 milionów więcej niż w 2008 roku, na krótko przed światowym kryzysem gospodarczym. Według raportu przyrost nowych miejsc pracy znacznie spowolnił. Od 2011 roku wynosi 1,4 proc. rocznie. To więcej niż w latach 2008-10, podczas kryzysu gospodarczego (wówczas wskaźnik wynosił 0,9 proc.) ale mniej, niż przed kryzysem (1,7 proc.). W szczególnie trudnej sytuacji znajduje się region Unii Europejskiej, gdzie zatrudnienie wzrasta w tempie 0,1 proc. rocznie w stosunku do 0,9 proc. rocznie w latach 2000-2007. Raport wskazuje, że ze względu na kryzys gospodarczy na świecie może brakować nawet 61 milionów miejsc pracy.
Jedną z pośrednich przyczyn wolniejszego przyrostu miejsc pracy może być wzrost produktywności – pracodawcy będą w stanie osiągnąć podobny efekt, lub nie będą zmuszeni do zatrudniania kolejnych pracowników przy wzroście produkcji. Wzrastająca produktywność jest w raporcie wskazywana także jako dobry punkt wyjścia dla wzrastających płac, a co za tym idzie, wzrostu konsumpcji.

Raport wskazał także, że około 25 proc. pracowników na świecie musi wyżywić swoje rodziny za mniej niż 2 dolary dziennie. Dla 10 proc. jest to mniej, niż 1,25 dol. dziennie.