W komunikacie po spotkaniu szefa Departamentu Wschodniego z Siergiejem Andriejewem czytamy, że zwrócono mu uwagę, iż są one "nieprawdziwe i stoją w sprzeczności z ustaleniami historyków polskich i rosyjskich, m.in. pracujących w ramach polsko-rosyjskiej grupy ds. trudnych. Przypomniano też, że Pakt Ribbentrop - Mołotow został potępiony przez Zjazd Deputowanych Ludowych ZSRR, a rosyjska Duma wydała uchwałę w sprawie zbrodni katyńskiej.

Ambasadorowi przypomniano, że "rolą dyplomaty jest budowanie klimatu zaufania i praca na rzecz rozwoju stosunków z krajem akredytacji, czemu nie służą jego ostatnie wypowiedzi". Wyrażono także nadzieję, że kolejne wypowiedzi i działania ambasadora Federacji Rosyjskiej w Warszawie nie będą "tak kontrowersyjne jak dotychczas" i będą wpisywać się w konstruktywne działania na rzecz rozwoju stosunków polsko-rosyjskich.

>>> Czytaj też: Rosja pisze historię od nowa? Federalna Agencja Archiwów publikuje dokumenty atakujące AK

Siergiej Andriejew mówił przed trzema dniami w telewizji TVN24 między innymi, że "Polska ponosi współodpowiedzialność za wybuch II wojny światowej" oraz że wkraczając 17 września do Polski, Armia Czerwona broniła ZSRR. Dziś po wyjściu z MSZ mówił, że nie miał na myśli, że Polska ponosi współodpowiedzialność za wybuch II wojny światowej. Siergiej Andriejew powiedział dziennikarzom, że wyraził się nie dość precyzyjnie. Jak wytłumaczył, miał na myśli politykę polskiego rządu w latach 30., która doprowadziła do katastrofy II Rzeczpospolitą. Twierdzi, że nie miał zamiaru obrażać narodu polskiego. Ambasador dodał, że w sprawie pomników i cmentarzy żołnierzy radzieckim jego rząd nie zmienia zdania. Dlatego nadal krytycznie odnosi się do usunięcia popiersia generała Iwana Czerniachowskiego w Pieniężnie. Siergiej Andriejew powtórzył, że jego zdaniem stosunki polsko-rosyjskie są najgorsze od 1945 roku.

Reklama

Polska ambasador w Moskwie Katarzyna Pełczyńska Nałęcz w ostatnim czasie została dwukrotnie wezwana do rosyjskiego MSZ. W pierwszym przypadku sprawa dotyczyła pomnika Czerniachowskiego, w drugim zniszczenia pomników na cmentarzu armii czerwonej w Milejczycach.

>>> Czytaj też: Cel Rosji: poznać tajemnice ukrytej sieci. Putin chce złamać zabezpieczenia TOR

Rosyjskie media nazywają „wstrzemięźliwą” reakcję Warszawy na słowa rosyjskiego ambasadora. Ria Nowosti przypomniała reakcję rzeczniczki rosyjskiej dyplomacji Mariji Zacharowej, która odniosła się do oburzenia jakie w Polsce wywołały słowa Andriejewa. -„Polska musi się zdecydować czy chce pamiętać o przeszłości i iść do przodu, czy uzależniać przyszłość od koniunkturalnego podejścia do historii” - stwierdziła Zacharowa. Dodała ona, że Moskwa i Warszawa powinny pamiętać o wspólnej historii, ale nie może ona być zarzewiem nienawiści, ale przy wzajemnym szacunku powinna pomóc budować dobrosąsiedzkie stosunki.