Jak relacjonuje agencja, od strony Dżarabulusu słychać było eksplozje świadczące o tym, że operacja po wyzwoleniu miasta z rąk dżihadystów jest kontynuowana.

Dzień wcześniej na terytorium Syrii wjechało dziesięć tureckich czołgów, które przekroczyły granicę na wysokości miejscowości Karkamis w Turcji. Według anonimowego przedstawiciela władz w Ankarze, na którego powoływał się Reuters, w Syrii w czwartek było ponad 20 tureckich czołgów, a kolejne miały być wysłane w miarę potrzeb.

Także w piątek premier Binali Yildirim oświadczył, że operacje wojskowe w Syrii będą kontynuowane do czasu zagwarantowania bezpieczeństwa Turcji. Jak oznajmił, Turcja zamierza oczyścić granicę z bojowników Państwa Islamskiego i innych zbrojnych grup, żeby zapobiec kolejnej fali migrantów.

Yildirim zdecydowanie zaprzeczył zarazem, nazywając je "bezwstydnym kłamstwem", komentarzom zachodnich mediów, według których operacja Ankary w Syrii faktycznie koncentruje się na Kurdach.

Reklama

"Albo nie wiedzą nic o świecie, albo ich praca to podawanie bezwstydnych kłamstw" - mówił turecki premier, pytany o artykuł, który ukazał się w niemieckim tygodniku "Der Spiegel", zatytułowany "Turecka operacja w Syrii: IS jest pretekstem, Kurdowie są celem".

"Misją naszych żołnierzy jest zabezpieczenie naszych granic i życia naszych obywateli. Wszystkie pozostałe informacje są kłamstwem" - oświadczył.

Prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan ogłosił w środę początek operacji wojskowej wymierzonej w IS i kurdyjską milicję Ludowe Jednostki Samoobrony (YPG) w północnej Syrii, aby położyć kres częstym atakom dokonywanym na pograniczu turecko-syryjskim. Zdaniem obserwatorów jednym z celów ofensywy Turcji w Syrii jest powstrzymanie Kurdów z YPG od zajęcia strategicznie położonego na zachodnim brzegu Eufratu Dżarabulusu.

Siły YPG uważane są przez władze w Ankarze za organizację terrorystyczną, ale Stany Zjednoczone udzielają im poparcia, widząc w nich poważną siłę zwalczającą dżihadystów z IS.

>>> Czytaj też: "WSJ": Państwo Islamskie jest większym zagrożeniem dla Turcji niż Kurdowie