Specjalna podkomisja powołana w Sejmie przyjęła 700 stron przepisów reformujących oświatę. Z jedną poprawką.
Posłowie skończyli pracę w piątek w nocy. Harmonogram prac nad zmianami w oświacie jest napięty – zgodnie z zamierzeniem rządu prezydent Andrzej Duda ma podpisać wprowadzającą je ustawę do końca grudnia.
Wbrew zapewnieniom szefowej resortu edukacji Anny Zalewskiej nowe regulacje oznaczają dla uczniów wielkie zamieszanie. Część zostanie przeniesiona do innych budynków szkół – to efekt likwidacji gimnazjów i wydłużenia podstawówki z sześciu do ośmiu klas. Część będzie się uczyć z niedopracowanych programów (nie ma jeszcze np. podstaw programowych dla szkoły branżowej).

W 2019 r. obecny uczeń I klasy gimnazjum oraz VI klasy podstawówki pójdą w tym samym czasie do szkoły średniej. Zamiast 340 tys. dzieci, do placówek trafi ich ponad 700 tys. Według pomysłodawców zmian nie będą rywalizować o miejsca w jednej klasie, bowiem szkoły będą musiały prowadzić dla nich oddzielnie dwa programy: trzyletni i czteroletni. W najlepszych szkołach czeka je jednak konkurencja większa niż poprzednie (i następne) roczniki – aby prowadzić jednocześnie dwa tryby nauczania, dyrekcja będzie musiała zmniejszyć liczbę klas pierwszych w każdym z nich.

Reklama
Część uczniów skończy szkołę niedouczona – przyznała wiceminister MEN Teresa Wargocka. Wiadomo, że uczniowie, którzy dziś są w klasach IV–VI, nie zrealizują programu ani z gimnazjum, ani z ośmioklasowej podstawówki. A to oznacza, że ominą wiele istotnych tematów, m.in. z historii i przedmiotów przyrodniczych. To właśnie jest powód, dla którego po ósmej klasie czeka ich jedynie okrojony egzamin – tylko z polskiego, matematyki i języka obcego.

>>> Polecamy: Trudne, sztywne i z błędami. Nauczyciele ostro o projekcie podstaw programowych