Spodziewany wzrost cen CO2 i rozwój nowych technologii może popchnąć przemysł do inwestycji we własne źródła energii. Tą drogą poszedł Orlen, KGHM, a nawet Mlekovita.

PKN Orlen zainwestował ponad trzy miliardy złotych we własne źródła energii, by nie tylko zaspokoić własne zapotrzebowanie ale także sprzedawać energię do sieci. Chodzi o dwa bloki gazowo-parowe CCGT dużych mocy – 463 MWe we Włocławku i 596 MWe w Płocku.

Oddany w połowie ubiegłego roku blok we Włocławku stabilnie pracuje i dostarcza parę przemysłową do zakładów chemicznych Anwil oraz energię na potrzeby Grupy i Krajowego Systemu Energetycznego. „W związku z realizowanymi projektami, odnotowaliśmy istotny wzrost w sprzedaży energii do odbiorców końcowych. W 2017 roku ponad 1 TWh energii trafił właśnie do małych i średnich przedsiębiorstw. Zakładamy, że udział sprzedaży do odbiorów końcowych będzie systematycznie rósł” – dodaje grupa.

W IV kwartale 2017 r. blok we Włocławku wypracował ok 30 mln EBITDA. PKN Orlen spodziewa się zakończyć projekt CCGT w Płocku w pierwszym kwartale tego roku. Wpływ tej inwestycji na EBITDA ma być widoczny „w pierwszej połowie roku, może od drugiego kwartału”. Spółka zapowiedziała, że wpływ CCGT na wyniki Orlenu może wynieść ponad 30 mln zł na kwartał.

Reklama

- To bardzo niewiele, 30 mln złotych to mniej niż dwa procent w całej kwartalnej EBITDA, a może się okazać, że będzie to jeszcze mniej, jeżeli ceny gazu wzrosną – wskazuje Krzysztof Pado, z Domu Maklerskiego DBM.

Dodaje, że wynik w tym roku jest oparty o tzw. żółte certyfikaty, z jakich do końca roku korzysta wysokosprawna kogeneracja. Dalszy system wsparcia po 2018 roku to dla wytwórców energii w kogeneracji niewiadoma. Według naszych informacji w nowym modelu wsparcie będzie kierowane przede wszystkim do małych elektrociepłowni komunalnych. Przemysłowe dostaną wsparcie uzależnione od tego ile ciepła kierują do sieci miejskich.

To dlatego, że elektrociepłownie przemysłowe mają dużą przewagę - wyższą rentowność i mniejsze ryzyko, dzięki gwarancji stałego odbioru pary, co umożliwia osiągnięcie bardzo wysokiej sprawności. Dla firm przemysłowych to także gwarancja bezpieczeństwa dostaw energii. Kiedy latem 2015 roku wprowadzono największe możliwe ograniczenie poboru energii elektrycznaj z KSE, KGHM wykorzystał pełną moc własnych źródeł – nowych bloków gazowo-parowych w Polkowicach i Głogowie oraz moce spółki Energetyka. „KGHM generuje ok. 80 MW ze źródeł własnych, co pokrywa ok. 25 proc. zapotrzebowania KGHM przy 20 stopniu zasilania, a przy dużej dyscyplinie pozwala utrzymać stabilny i zgodny z planami poziom produkcji” – podała wówczas spółka. Co ważne, w przypadku przerwania dostaw energii KGHM może bezpiecznie ewakuować górników.

Ale też przedsiębiorstwa ponoszą wszelkie ryzyko związane z zapotrzebowaniem zakładu przemysłowego na energię. Do tego dochodzą wahania cen gazu, bo nowe elektrociepłownie przemysłowe są niemal wyłącznie gazowo-parowe – ze względu na niższą emisyjność i większą elastyczność. Do tego dochodzi długi proces przygotowania budowy elektrociepłowni i jej wysokie koszty.

Zdecydowana większość przedsiębiorstw decyzje o inwestycjach energetycznych podejmowała dobre kilka lat temu, w latach 2008-2012. Zostały one uwzględnione w Krajowym Programie Inwestycyjnym, który zatwierdziła Komisja Europejska jako warunek przyznania bezpłatnych uprawnień do emisji CO2 na lata 2013-2020. Większość tych inwestycji została już zrealizowana, w planach są jeszcze dwie duże modernizacje. Pierwsza z nich dotyczy Elektrociepłowni Kraków należącej do Acelor Mittal Poland. Do KPI zgłoszono budowę w 2018 roku 2 bloków opalanych węglem energetycznym o mocy 100 MW oraz budowę gazowego bloku o całkowitej mocy elektrycznej 55 MW. Z kolei na 2020 rok zapisano w KPI modernizację i rozbudowę Elektrociepłowni Przemysłowej Oświęcim, należącej do Synthosu Dwory.

Inwestycje są skalibrowane pod potrzeby zakładów, a ewentualne nadwyżki energii są sprzedawane do sieci. PKN Orlen jest tu wyjątkiem, ponieważ w swojej strategii wyraźnie zaznaczył, że zamierza dostarczać energię na rynek. Między innymi by zaspokoić lukę podażową wywołaną wyższym popytem na energię i zamykaniem starszych bloków. W przypadku innych dużych odbiorców przemysłowych takiej strategii, dotyczącej zwiększenia obecności w sektorze energetycznym, nie ma.

Czy zakłady przemysłowe będą ogrzewały nasze mieszkania? O tym w dalszej części artykułu na portalu WysokieNapiecie.pl