Krytyka minister dotyczy ogłoszonej w poniedziałek decyzji Trumpa o nałożeniu 30-procentowego cła na większość modułów paneli słonecznych oraz nawet 50-procentowego cła na duże pralki używane w gospodarstwach domowych. Taryfy te będą stopniowo maleć w kolejnych czterech latach w przypadku paneli słonecznych i w kolejnych trzech latach w przypadku pralek. Oczekuje się, że prezydent złoży podpis pod swoją decyzją we wtorek.

"Te środki mogą doprowadzić do nowego konfliktu handlowego z Chinami i Koreą Południową, co z kolei może mieć konsekwencje dla Europy i Niemiec" - powiedziała Zypries.

Niemcy stoją po stronie "uczciwego i wolnego handlu, przeciwko protekcjonizmowi", a "tylko silny handel światowy z otwartymi rynkami zapewnia wzrost gospodarczy, miejsca pracy i innowacje" - dodała minister.

USA mają też wkrótce zdecydować, czy nałożyć karne cła na import stali, co mogłoby uderzyć w niemieckie przedsiębiorstwa. Gdyby tak się stało, konieczna będzie "wyraźna reakcja" UE - zapowiedziała Zypries.

Reklama

Również Komisja Europejska wyraziła we wtorek wątpliwość, czy zastosowane przez USA środki spełniają kryteria Światowej Organizacji Handlu (WTO) i zapowiedziała, że nie zawaha się zareagować, jeśli decyzja uderzy w eksport z UE.

Prezydent Trump wielokrotnie krytykował Niemcy za ich nadwyżkę w handlu zagranicznym oraz atakował import stali z Europy do USA. W marcu 2017 r. Stany Zjednoczone zarzuciły kilku producentom stali dumping. Berlin z kolei zarzuca Waszyngtonowi protekcjonizm w handlu.

Decyzja Trumpa o cłach na panele słoneczne i pralki realizuje rekomendację komisji ds. handlu międzynarodowego USA, która uważa, że napływ tanich produktów z Azji uderza w produkcję krajową. Według komisji, import silikonowych ogniw fotowoltaicznych do USA wzrósł między 2012 a 2016 rokiem o blisko 500 proc.

Ruch USA wywołał we wtorek reakcję ze strony Chin i Korei Płd. Pekin i Seul potępiły cła, a Seul zapowiedział złożenie skargi do WTO.